Chleb jest dla wszystkich
Dożynki w Pawłowie. – Czas dla małych gospodarstw się skończył – mówią miejscowi. Dziękczynienia za udane plony jednak nie porzucają i niedzielę 18 września poświęcili rolniczemu świętu w całości.
Starostami zostało małżeństwo Adrian i Edyta Kuroczik. Areał posiadają malutki – jak sami przyznali – bo to półtora hektara upraw. – Gospodarstwo jest w zaniku. Kiedyś sięgało pięciu hektarów, ale na obecne warunki takie mikrogospodarstwa nie sprawdzają się – ocenia gospodarz. Z żoną pracują poza rolnictwem. On w Rafako, a ona w kwiaciarni. Funkcję starostów potraktowali jako honorową. – Chleb jest przecież dla wszystkich – uśmiechał się pan Adrian. Skomentował na naszą prośbę przebieg żniw w Pawłowie. – Żniwa były długie. Wydawało się, że tak nie będzie, że wszystko pójdzie gładko. Niestety długie okresy deszczu zweryfikowały te oczekiwania. Plony nie były złe, ale z jakością bywało różnie. Wychodził efekt deszczów. Jakość ziarna pogorszała się z czasem. Ziemniaków jest w tym roku za to bardzo dużo. Pawłów słynie z tych upraw, więc tym bardziej się cieszę – podsumował A. Kuroczik.
Sołtys Fryderyk Gwóźdź przypomniał sobie środek lata, gdy żniwa zaczęły się od suszy. – Brakowało tych opadów początkowo, ale potem już fajnie popadało. Ziemniaki urosły więc żniwa mamy udane w tym roku – uznał. Szybko wymienił, że najwięksi gospodarze w Pawłowie to rodziny Malcharczyków, Kuroczików oraz Marcinków. – Nie narzekali na plony – podkreślił.
W organizację pawłowskiego święta plonów angażuje się cała wieś. Wykorzystuje tu doświadczenie z udziału w gminnych dożynkach. – Chcemy uświetnić ten moment. Tam szykuje się sprzęt wart prezentacji – zaznaczył F. Gwóźdź. Wyjawił, że najtrudniej wyszykować imponującą koronę żniwną. – To jest owoc wielomiesięcznej pracy – mówił.
W korowodzie dożynkowym pokazano wiele sprzętu rolniczego. Była tam również koparka do ziemniaków wyprodukowana w latach 50-tych ubiegłego roku. Jeszcze przed tygodniem pracowała na polu. – We wtorek ją umyłem żeby pokazać w korowodzie. Ocalała z moich starych sprzętów – powiedział nam Franciszek Marciński, dziś 76-letni mieszkaniec Pawłowa. Na roli pracował odkąd był dzieckiem. Teraz to emeryt. – Kiedyś uprawiałem wszystko. Nawet konie miałem. Rozwoziłem mleko. Kiedy pracowałem dla mleczarni dorobiłem się traktora, który mam do dziś – wspominał. Różnicę między dawnymi, a współczesnymi rolnikami widzi w mechanizacji produkcji rolnej. – Za moich czasów pracowało się więcej rękami, fizycznie. Dziś wszystko robią maszyny i komputery – porównał rolnik – senior.
(ma.w)