Duży kaliber: Tajemnicze porwanie
Wytrop sprawcę czyli zagadka kryminalna
Komisarz Szarek od dwóch tygodni pracował nad sprawą porwania dla okupu miejscowego biznesmena. Mimo mozolnej pracy operacyjnej policjanci nie byli w stanie wytypować potencjalnego porywacza. Zaginionym był Marek Janicki, kiedyś właściciel dużego zakładu krawieckiego, dziś niewielkiego, kulejącego komisu samochodowego. Mężczyzna kilka lat temu popadł w poważne długi. Ostatnio próbował odbić się od dna, sprowadzając używane samochody z zagranicy. Właśnie tam teraz śledczy kierowali swoją uwagę. – Po co ktoś porywa mężczyznę, który od lat nie ma pieniędzy? Może chodzi o wyegzekwowanie należności za sprowadzone samochody? – zastanawiali się policjanci z wydziału komisarza Szarka.
Hipoteza policjantów mogła być prawdziwa, bo porywacze domagali się pieniędzy od rodziny. Wpłacono w sumie trzy kwoty. Pierwszy raz po 10 tysięcy złotych i dwa razy po 20 tysięcy złotych. W sumie 50 tysięcy. Kwoty nie były duże, podobnie jak komis Janickiego. Chcąc ratować życie Marka, na okup składali się bliżsi i dalsi krewni. Marek Janicki w reklamach swojego komisu podawał numer komórkowy, oraz numer stacjonarny do swojego domu. Zdarzało się, że ten ostatni odbierała żona, gdy Janickiego nie było w domu. Właśnie w ten sposób porywacze pierwszy raz skontaktowali się z jego żoną. Zrobili tak tylko przy pierwszej racie, wiedząc, że zaskoczona kobieta ich nie nagra. Potem wysyłali już tylko listy. – Zbieramy się, dzwoniła Bożena Janicka. Ma kolejny list – rzucił do kolegi komisarz Szarek zdejmując z wieszaka kurtkę i czapkę. Za oknem panowała typowa jesienna zawierucha. Padał deszcz. Sierżant jadący z komisarzem, wsiadając do radiowozu, niefortunnie wdepnął w wielką kałużę. – Tylko dobrze wytrzyj buty, bo im pobrudzisz marmury – skwitował nieporadność kolegi ubawiony komisarz. Dobrze pamiętał okazały dom Janickich, bo przed laty spotykał się tam z Janickim, po włamaniu do jego zakładu krawieckiego.
Kiedy komisarz Szarek podjechał pod dom Janickiej, kobieta właśnie wysiadała ze swojego mercedesa. Niedawno, okazyjnie sprowadził go z zagranicy jej mąż . – Mam list, żądają znów 10 tysięcy – rzuciła wchodząc pierwsza do domu. Wnętrze budynku, jedyna pamiątka z czasów bogactwa Janickich, w niczym nie przypominało okazałej rezydencji, jaką zapamiętał komisarz Szarek. Na kanapie leżały męskie i damskie ubrania, po podłodze walały się sterty papierów. Marmury pokryte grubą warstwą kurzu świadczyły o tym, że o zrezygnowało z usług sprzątaczki. – Przepraszam, za nieporządek, ale nie mam teraz głowy do sprzątania – powiedziała rozdzierając kopertę. Komisarz Szarek omiótł zaniedbane pomieszczenie wzrokiem i usiadł na kanapie. – Już wiem, że pani kłamie i jest w zmowie ze swoim mężem – rzucił z uśmiechem
Jak komisarz Szarek zorientował się, że porwanie Marka Janickiego zostało sfingowane?
Aby poznać odpowiedź, wciśnij CTRL+A.
Odpowiedź:
Bożena Janicka przyjeżdżając do domu z listem, nie mogła wiedzieć co jest w zamkniętej kopercie, bo dopiero ją otworzyła przy policjantach. Dodatkowo, nie mogła przewidzieć kwoty, bo w ostatnich dwóch ratach porywacze prosili o 20 tysięcy. Wyłudzanie stosunkowo niewielkich kwot od rodziny było sposobem na wyjście ze spirali długów, w jaką wpadli Janiccy.