Różaniec w roku fatimskim
Rok 1917. W Europie trwała I wojna światowa. Od trzech lat narody mordowały się wzajemnie, choć front stał w miejscu. Nowe rodzaje broni siały śmierć, na skalę przemysłową. Po raz pierwszy użyto wtedy takiej broni jak: karabiny maszynowe, czołgi, samoloty i ... gazy trujące. Wojna przerodziła się w jeszcze gorsze zło: w przewroty i rewolucje, z których październikowa w Rosji miała przynieść komunizm.
Właśnie wtedy, 13 maja 1917 r., w Portugalii, na skraju Europy, w niepozornej wiosce Fatima ukazała się Matka Boska trojgu dzieciom na pastwisku, z orędziem, że „ta wojna się wnet skończy, ale, jeśli świat się nie nawróci, przyjdzie następna, jeszcze gorsza wojna, a Rosja będzie nadal szerzyła swe zgubne idee”.
Nie przemówiła Matka Boska do wielkich polityków, ani nie zasiadała do stołu konferencyjnego wielkich tego świata, spotkała się w dolinie Iria z małymi pastuszkami. Bóg wybiera to co małe, aby wielkich upokorzyć.
Kim byli widzący?
Łucja miała 10 lat, Franek 9, a Hiacynta 7. Byli spokrewnieni. Ich rodziny były ubogimi rolnikami. Dzieci od wczesnych lat były wciągnięte do prac przy domu, w tym wypadku do wypasania owiec. Najpierw miały widzenie anioła, który jakby przygotował je do spotkań z Matką Boską. 13 maja 1917 r. zobaczyły „Białą Panią z różańcem w ręku”, która im poleciała, by przychodzili tu trzynastego każdego miesiąca. Za każdym razem miała Maryja im coś do przekazania, niektóre polecenia i widzenia miały zachować w tajemnicy.
Czy wierzyć?
Najpierw postawmy sprawę jasno. My – katolicy – nie musimy wierzyć w objawienia prywatne. Pełnię objawienia przekazał nam Jezus Chrystus, który całą swoją osobą, tym co mówił, tym co czynił, był Słowem Bożym. W ciągu wieków Kościół ten depozyt Boży przechowywał i zgłębiał; w miarę potrzeby czasu niektóre prawdy wyakcentował – choćby w ostatnim roku prawdę o miłosierdziu Bożym. Nikt nie może zakazać jednak Bogu nowych spotkań i objawień, choć zawsze będą się mieściły w raz danym objawieniu publicznym. Prywatne objawienia Kościół wnikliwie bada i czasem daje swój placet, że osoby są godne wiary, a treść objawień nie zawiera nic sprzecznego z nauką Kościoła, ani z przykazaniem miłości. I tak papieże akceptowali objawienia św. Marii Małgorzaty Alacoque, czy objawienia Matki Boskiej w Lourdes. W obecnym Roku Miłosierdzia chętnie cytowano fragmenty z Dzienniczka św. s. Faustyny, w którym notowała swe rozmowy z obcującym z nią Jezusem.
Niewątpliwie dziś, ponownie jak sto lat temu, aktualne są apele Matki Bożej z Fatimy o potrzebie pokuty i modlitwy o pokój i nawrócenie. Sceny wojen przenikające do naszych domów przez telewizor, są tak straszne, a wysiłki polityków są nieudolne, czy cyniczne. że musimy wołać do nieba. Tu Bóg musi wkroczyć!
Europa też potrzebuje – jak wtedy – pokuty i nawrócenia. Oddaliła się od swych chrześcijańskich korzeni i pozwala na to, by macki islamu obejmowały ją coraz mocniej.
Głos sceptyka
Czy może jednak racjonalista XXI wieku uwierzyć w to, co mówiły dzieci z Fatimy? Skąd pewność, że widziały i słyszały Matkę Boską? Czy jest mało ludzi z fantazją? Jedni widzą latające talerze, inni fruwające anioły
Kościół zaakceptował objawienia fatimskie dopiero po 13 latach. Nikt nie musi tych objawień przyjąć, ale jeśli w nie wierzy, ma uzasadnienie.
Według mnie o prawdziwości objawień fatimskich świadczy:
1. Dzieci z natury są szczere. W tym wypadku podczas licznych badań i przesłuchań nigdy nie uwikłały się w sprzeczne zeznania; ich świadectwa były zgodne i takie same.
2. Dzieci, choć tak młodego wieku, nie dały się zastraszyć groźbom 13 sierpnia, kiedy je przetrzymano, wypytano i grożono, że zostaną upieczone. Nie odwołały niczego i nie wyjawiły tajemnic.
3. Ani dzieci, ani ich rodziny, nie czerpały nigdy z objawień żadnej korzyści materialnej. Pozostały ubogimi, jakimi byli przedtem.
4. Nie zależało im także na sławie. Uciekały przed dziennikarzami i ciekawskimi. Widać na zdjęciach, jak nieswojo się czują przed fotografem, nie mają wcale min uśmiechniętych gwiazdorów.
5. Spełniły się zapowiedzi o końcu wojny, o nowym kataklizmie, a także o przedwczesnej śmierci Franka i Hiacynty.
6. Kilkadziesiąt tysięcy osób było świadkiem cudu słońca w dniu ostatniego objawienia 13 października 1917 r.
Miesiąc różańcowy
Matka Boża wyróżniła modlitwę różańcową. Dla wielu jest ona zbyt płytkim klepaniem tych samych słów. Ale nie można zaprzeczyć, że jest to modlitwa prosta, dla wszystkich dostępna, a przy tym wprowadzająca w duszę spokój. Monotonia słów skłania do kontemplacji, a intencji mamy tak wiele …
W tym roku miesiąc różańcowy powinien nas dodatkowo mobilizować; jest to początek jubileuszowego roku stulecia objawień fatimskich.
Szczególną wartość ma modlitwa wspólna.
Św. Jan Vianney daje na to obrazowe porównanie: „Prywatna modlitwa to jak pojedyncza słomka leżąca na polu. Zapalona daje nikły płomień. Słomki zebrane w snopy i wtedy podpalane, dają potężny ogień unoszący się ku niebu – tak jak wspólna modlitwa”
Niewątpliwie będą w przyszłym roku organizowane liczne pielgrzymki do Fatimy. Warto być kiedyś w tym miejscu, gdzie niebo zetknęło się z ziemią.
ks. Jan Szywalski