Duży kaliber: Proboszcz skazany za seks z uczennicą
Były proboszcz z Wojnowic został skazany na karę półtora roku pozbawienia wolności za wykorzystanie seksualne chorej uczennicy. Ma również zakaz nauczania religii i kontaktowania się z dziewczynką.
W listopadzie 2015 roku nasz tygodnik jako pierwszy ujawnił szokujące kulisy skrzywdzenia niepełnosprawnej uczennicy Specjalnego Ośrodek Szkolno-Wychowawczego dla Niesłyszących i Słabosłyszących w Raciborzu. To właśnie tutaj religii nauczał ksiądz Krzysztof K. Sprawą żył nie tylko Racibórz, ale i niewielkie Wojnowice, gdzie ksiądz był proboszczem. Mieszkańcy wsi nie wierzyli, że ich były proboszcz mógł się dopuścić skrzywdzenia chorej nastolatki. Nie wierzyli nawet wówczas, gdy raciborska prokuratura kierowała do sądu akt oskarżenia. – Mamy mocne dowody – mówił wówczas prokurator Mariusz Klekotka, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Raciborzu. Po kilkumiesięcznym procesie sąd wydał wyrok. Nie miał wątpliwości, że ksiądz Krzysztof K. wykorzystał uczennicę. Jak się okazuje – kilkukrotnie.
Sąd zawiesza wyrok
27 września Sąd Rejonowy w Raciborzu uznał oskarżonego księdza Krzysztofa K. za winnego tego, że na przełomie lat 2012 – 2013, wykorzystując bezradność małoletniej, co najmniej trzykrotnie doprowadził ja do obcowania płciowego. Za to skazał księdza na karę jednego roku i sześciu miesięcy pozbawienia wolności, warunkowo zawieszając jej wykonanie na okres trzech lat próby. Krzysztof K. musi również zapłacić także 3000 złotych grzywny. – Sąd orzekł środek karny w postaci zakazu wykonywania zawodu nauczyciela religii na okres pięciu lat. Orzekł też zakaz kontaktowania się oskarżonego z pokrzywdzoną przez okres trzech lat. Oskarżony musi również ponieść koszty sądowe – wylicza sędzia Agata Dybek–Zdyń. Wyrok jest nieprawomocny.
Dowód w komputerze
Sprawa wyszła na jaw, bo ksiądz kontaktował się z uczennicą przez internet. Jego korespondencję odnalazła koleżanka pokrzywdzonej. Gdyby nie ona, sprawa jeszcze długo mogłaby nie ujrzeć światła dziennego, a ksiądz Krzysztof uczyłby nadal w szkole. Dziewczynka, w chwili czynów, miała siedemnaście lat. Jest osobą chorą. Ma między innymi problemy ze słuchem. Do spotkań dochodziło na terenie Ośrodka, w sali lekcyjnej. Jak to możliwe, że dyrekcja nie wiedziała o spotkaniach księdza z nastolatką? Agata Tańska, dyrektor ośrodka tłumaczyła, że jej reakcja była szybka. – Ona przyznała się koleżance, ta zgłosiła to mnie, a ja, wspierając dziecko, zawiadomiłam odpowiednie organy. Tak dyrektor musi zrobić. Dziewczynka została objęta pomocą psychologiczną i tak jest do dziś – mówi. Krzywdzona dziewczynka pochodzi spoza naszego województwa. Dyrekcja powiadomiła jej rodzinę. W ośrodku w Raciborzu przebywają dzieci w wieku od 7. do 25. roku życia. Mieszkają tam w przyszkolnym internacie.
Nadal odprawia msze
Ksiądz Krzysztof K. ma dziś 45 lat. Skończył Wyższe Seminarium Duchowne w Nysie. Lubi podróże. Zdjęciami z wojaży chwali się w internecie. Chętnie fotografuje się w towarzystwie kobiet. Na jednym z nich żartobliwy komentarz księdza o młodej dziewczynie: „15 lat, od teraz do wzięcia”. Do Wojnowic trafił spod Głogówka. Proboszczem został w sierpniu 2011 roku. W tym samym roku podjął pracę w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Niesłyszących i Słabosłyszących w Raciborzu, jako katecheta. Tam także odprawiał msze. W kwietniu 2015 roku biskup opolski Andrzej Czaja niespodziewanie odwołał proboszcza. Zabrał mu funkcję i przeniósł sto kilometrów od Wojnowic. Diecezja ukryła księdza w niewielkiej parafii na Opolszczyźnie. Nadal nosi sutannę. Jest rezydentem, to oznacza, że nie ma on żadnej funkcji. Nie może między innymi nauczać w szkole. Ponieważ nie jest pozbawiony funkcji kapłańskich, ma prawo je spełniać, może prowadzić msze świętą, udzielać sakramentu pokuty czy odwiedzać chorych.
Ksiądz nic nie powiedział
– Ksiądz Krzysztof jeszcze nie powiadomił biskupa o wyroku – przyznał podczas rozmowy w czwartek ks. Joachim Kobienia, rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej w Opolu. – Z punktu widzenia prawa kościelnego, nieprawomocny wyrok jeszcze nic nie zmienia. Dopiero gdy się uprawomocni, komplet dokumentacji zostanie przesłany do Stolicy Apostolskiej. Zgodnie z zastrzeżeniem papieża Benedykta, wszystkie tego typu sprawy mają być rozstrzygane tylko tam. Czekamy na uprawomocnienie z dwóch powodów. Po pierwsze, nie chcemy podejmować decyzji, które mogłyby wywierać presję na sąd. Drugi powód, to fakt, że jako kościół mamy ograniczone możliwości badania tego typu spraw. Nie możemy powoływać świadków, przeprowadzać dowodów itd. Tu zdajemy się na sąd i jego wyrok. Teraz czekamy na uprawomocnienie się wyroku. Sprawa jest świeża, ja sam dowiaduję się o treści wyroku od pana – mówi ksiądz Kobienia.
Adrian Czarnota