Pierwszymi doradcami są zawsze rodzice
O kondycji doradztwa zawodowego w powiecie, pomysłach na jego usprawnienie i zdobycie na to funduszy, z dyrektor Cechu Rzemiosł Różnych w Raciborzu Marią Smyczek rozmawia Katarzyna Gruchot
– W czerwcu skończyła pani studia podyplomowe w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie na kierunku doradztwo zawodowe, kierowanie rozwojem i coaching. Co przyczyniło się do podjęcia przez panią kolejnych studiów?
– Z uwagi na moją pracę, bardzo bliskie jest mi doradztwo zawodowe. Ponieważ prowadzimy w Cechu nadzór nad kształceniem pracowników młodocianych, mam bezpośredni kontakt z jednej strony z uczniami gimnazjów chcącymi podjąć dalszą naukę w szkołach zawodowych, a z drugiej z uczniami szkół zawodowych, gdzie młodzi ludzie mają spisane umowy o pracę z rzemieślnikami, którzy są nauczycielami praktycznej nauki zawodu. Nabór młodzieży do szkół zawodowych w dużym stopniu uzależniony jest od pracy szkolnych doradców zawodowych w gimnazjach, ale żeby potrzeby i preferencje uczniów szły w parze z potrzebami i preferencjami pracodawców, potrzebny jest w powiecie raciborskim zintegrowany system doradztwa zawodowego. Właśnie temu zagadnieniu poświęciłam swoją pracę dyplomową, którą pisałam w Kolegium Nauk o Przedsiębiorstwie Instytutu Kapitału Ludzkiego SGH pod kierunkiem dra Dariusza Danilewicza. Mój promotor współpracuje w zakresie doradztwa z gimnazjami w województwie mazowieckim, więc wie jak system doradztwa funkcjonuje.
– A jak funkcjonuje u nas?
– Zajęłam się analizą badań, które na zlecenie Starostwa Powiatowego w Raciborzu przeprowadzili studenci PWSZ pod kierunkiem dr Sabiny Musioł. Sprawdzali co ma wpływ na podejmowanie przez uczniów decyzji o wyborze przyszłej szkoły. Jednocześnie przygotowałam ankietę dla 50 pracodawców – rzemieślników, by poznać ich opinię na temat doradztwa zawodowego. Okazało się, że ponad połowa uczniów klas trzecich gimnazjów w ogóle nie korzystała z doradców zawodowych. Wśród korzystających, w samym Raciborzu było ich o 20 procent więcej niż w powiecie, bo mieli np. łatwiejszy dostęp do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Świetny program z zakresu doradztwa zawodowego jest realizowany przez panią Różę Szramek w Gimnazjum nr 5, ale to zaledwie kropla w morzu potrzeb, bo są szkoły, w których takie programy istnieją tylko na papierze. Moim zdaniem młodzież korzysta z porad pedagogów szkolnych, wychowawców i innych nauczycieli, którzy z wielkim zaangażowaniem pełnią rolę doradców w szkołach nie nazywając wprost swoich działań doradztwem zawodowym. Z kolei pracodawcy zwrócili uwagę na to, że w obecnym systemie najbardziej brakuje im informacji na temat oczekiwań, możliwości i oferty pracy na rynku. Wiele działań z zakresu doradztwa zawodowego jest już podejmowanych, ale są one nadal oderwane od siebie. Trzeba wypracować mechanizmy współpracy pomiędzy gimnazjami a takimi instytucjami, jak lokalne władze, organizacje pracodawców, Powiatowy Urząd Pracy, Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna czy media.
– Co pani zdaniem wpływa na małe zainteresowanie młodzieży kształceniem zawodowym?
– Przez wiele lat wmawialiśmy młodym ludziom, że tylko po studiach będą mieli szansę na dobry start w życiu i zaczął w końcu funkcjonować stereotyp, że do zawodówek trafiają najgorsi. Staramy się z tym walczyć, bo rynek pracy wyraźnie wskazuje na to, że posiadając konkretny zawód ma się większą szansę na zdobycie pracy. Wśród tych najbardziej deficytowych Powiatowy Urząd Pracy wskazał w tym roku na zawód cukiernika, dekarza, hydraulika, cieśli, montera zabudowy, mechanika, lakiernika czy murarza. Znam firmy, które od dawna chcą zatrudnić wykwalifikowanych pracowników i nie potrafią ich znaleźć. Trzeba młodym ludziom możliwie najwcześniej uświadamiać, jak bardzo poszukiwany na rynku pracy jest ktoś, kto posiada konkretny zawód. Ważną rolę odgrywają tu również media. „Nowiny Raciborskie”, które w ubiegłym roku realizowały na łamach gazety projekt „Czas na zawodowców” od początku wspierały wszystkie inicjatywy podejmowane w ramach zintegrowanego systemu doradztwa zawodowego. Takie działania są bardzo potrzebne i powinny być realizowane cały czas.
– Kiedy uczniowie powinni po raz pierwszy zetknąć się z doradcą zawodowym i czy powinno to być połączone z kontaktem z pracodawcami?
– Uważam, że już na poziomie pierwszej klasy gimnazjum można zacząć rozpoznawanie preferencji i potrzeb młodych ludzi, które powinno być kontynuowane w klasie drugiej i trzeciej. Rzemieślnicy, którzy chcieliby się aktywnie włączyć w proces doradztwa zawodowego, zwracali też uwagę na to, jak ważny jest bezpośredni kontakt ucznia z pracodawcą.
Uważali, że przed przystąpieniem do nauki zawodu każdy uczeń powinien poznać specyfikę danego miejsca pracy. Zaproponowali spotkania, wycieczki i dni otwarte w firmach dla wszystkich uczniów gimnazjów, którzy chcieliby zapoznać się z wybranym przez siebie zawodem, zanim podejmą decyjzję o swojej przyszłości. Ten proces powinny też wspomóc dobrze przygotowane strony internetowe firm i ciekawe filmy prezentujące ich pracę, bo za pomocą nowych technologii łatwiej nam będzie dotrzeć do młodych ludzi. Bardzo istotnym elementem takiego zintegrowanego systemu powinny też być spotkania doradców zawodowych i pracodawców z rodzicami uczniów, bo to przecież oni są zazwyczaj pierwszymi doradcami zawodowymi swoich dzieci. Najlepiej rozpoznają ich potrzeby i predyspozycje, i w większości przypadków decydują o ich losach.
– Czy właściwie pojęte doradztwo zawodowe to tylko kwestia dodatkowych etatów w szkołach oraz właściwie przeszkolonych pedagogów?
– To nie jest kwestia ani etatów, ani przeszkolonej kadry tylko współpracy na wielu poziomach. Powiatowy Urząd Pracy, Cech Rzemiosł Różnych i Raciborska Izba Gospodarcza mają najlepsze rozeznanie co do tego, jakich pracowników poszukują konkretne firmy. PUP dysponuje nawet barometrem zawodów, który pokazuje jakie są deficytowe, a na które nie ma zapotrzebowania. Informacje o rynku pracy powinny jak najszybciej docierać do rodziców i doradców zawodowych w gimnazjach. Taką rolę koordynatora mogłaby na przykład spełniać Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna, która łączyłaby poszczególne obszary systemu: organy prowadzące, szkoły, rynek pracy, pracodawców i media. Potrzebne jest też silne wsparcie ze strony lokalnych władz i sprzyjający klimat, ale najważniejsza jest współpraca wszystkich elementów tego systemu na poziomie miasta i powiatu.
– Skąd wziąć na to pieniądze?
– Przy dobrej argumentacji można spróbować pozyskać środki na ten cel od pracodawców. Bezpośrednio może się to odbywać przez finansowe darowizny, a pośrednio przez aktywny udział pracodawców w działaniach doradczych. Pracodawcy doskonale wiedzą, jak ważne jest pozyskanie dobrego pracownika i chętnie włączą się w taki działania, jeśli zobaczę, że przyniesie to określone korzyści również im. Przy aktywnym wsparciu władz lokalnych można też aplikować o dofinansowanie działań doradczych ze środków publicznych.
– Czym zachęciłaby pani młodego człowieka do wyboru szkoły zawodowej?
– Uważam, że kwalifikacje, które daje rzemieślnicza nauka zawodu zapewniają młodym ludziom przede wszystkim miejsca pracy. Dają też możliwość otwarcia własnej działalności gospodarczej, a po trzech latach przystąpienie do egzaminu mistrzowskiego i szkolenie uczniów. Pracownicy, którzy są świetnymi fachowcami w kraju, są też chętnie zatrudniani za granicą. Moja córka, która skończyła na Uniwersytecie w Norymberdze marketing, bardzo żałuje swojego wyboru i gdyby mogła zdecydować o swoim życiu jeszcze raz, wybrałaby z pewnością szkołę, która dałaby jej konkretny zawód. Młody człowiek, który staje przed pierwszym życiowym wyborem, powinien jednak przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie w jakiej dziedzinie czuje się najlepiej. Może jeszcze nie zdawać sobie sprawy z tego w czym jest dobry, ale ważne by wiedział co sprawia mu przyjemność, bo tylko ktoś kto jest zadowolony ze swojego wyboru, będzie w przyszłości dobrym pracownikiem.