Pawłów wygrał z Jankowicami. Trener Kosubek chwali poziom w klasie B
Cztery gole obejrzeli kibice w meczu LKS Pawłów z Jankowicami. Do przerwy było bez bramek, gospodarze prowadzili od 56 min.
Na 1:0 trafił stoper i kapitan miejscowych Mateusz Pientka. Ten rezultat utrzymał się do przerwy. W drugiej połowie przez długi czas wynik nie ulegał zmianie, ale na ponad kwadrans przed ostatnim gwizdkiem trafił Marcin Rusin. Goście zdobyli kontaktową bramkę kilka minut później za sprawą Roberta Maksonia. Gdy starali się doprowadzić do remisu, podpopieczni Janusza Kosubka przeprowadzili kontrę zakończoną trafieniem Marcina Rusina.
Trzeci gol dla gospodarzy padł w kontrowersyjnych okolicznościach. Wyprowadzający akcję Artur Schmidt, na środku boiska, zagrał na pograniczu faulu odbierając piłkę kapitanowi gości Damianowi Ciechanowiczowi (za chwilę wykonał w jego kierunku przepraszający gest, co widać na naszych zdjęciach). Działacze z Jankowic mieli pretensje do sędziów prowadzących mecz, zarzucając bocznemu arbitrowi, że nie zareagował na zagranie piłkarza Pawłowa. Trafienie Rusina rostrzygnęło losy spotkania, bo za dwie minuty sędzia odgwizdał koniec.
Wygrana u siebie ucieszyła Janusza Kosubka, który prowadzi Pawłów. Doświadczony trener i piłkarz jest mile zaskoczony poziomem jaki prezenentują zespoły klasy B. Swoją drużynę uważa za gotową walczyć o miejsca 1-5. – Kiedy tu przyszedłem mówiło się przede wszystkim by uchronić ją przed spadkiem – przyznaje. Teraz miejsce w tabeli pozwala myśleć o awansie. Problemem są kontuzje, które dotknęły 6 graczy (m.in. Węglarz i Zygla). Drużyna musi też liczyć się z absencją piłkarzy, którzy studiują. Z tego względu na ostatnie spotkania wypadł napastnik Gwóźdź.
Trener dostał propozycję z okręgówki (nieoficjalnie mówi się, że z Krzyżanowic, gdzie kiedyś już pracował), ale powiedział nam, że chce dokończyć, to co zaczął robić w Pawłowie. Ostatni mecz rundy jesiennej jego drużyna rozegra u siebie. Do końca rundy zostały dwie kolejki.
(ma.w)