Duży Kaliber: Pod lupą śledczych
Pod lupą śledczych
Apelacja w sprawie Szatana
Do Sądu Apelacyjnego w Katowicach trafiło odwołanie w sprawie morderstwa w Nowej Wsi (gmina Lyski). 8 czerwca 2016 roku Sąd Okręgowy w Gliwicach skazał 26-letniego Mateusza N. na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Obrona chce łagodniejszego wyroku. Już raz, w 2014 roku, SA w Katowicach uchylił wyrok w sprawie tego mordu, gdy mężczyzna został skazany na karę 25 lat pozbawienia wolności. Proces nazywanego przez znajomych „Szatanem” 26-latka ruszył od nowa. Przypomnijmy, do tragedii doszło w czerwcu 2011 roku w Nowej Wsi w gminie Lyski. Morderca przyszedł wieczorem pożyczyć pieniądze od swoich sąsiadów. Pieniądze już trzymał w ręce, kiedy pomiędzy nim a małżeństwem najpierw doszło do kłótni, a następnie do bójki. Podczas tego Mateusz N. ciężko pobił sąsiadów. Na głowie mężczyzny złamał młotek a kobiecie zmiażdżył twarz maszynką do mięsa. Po wszystkim zostawił rannych w domu. Sam zaczął oddawać pieniądze znajomym, kupił sobie również wymarzony sprzęt muzyczny. Mateusz N. nigdy nie przeprosił rodziny poszkodowanych, nie wyraził skruchy.
Oskarżony wyzdrowieje?
Na 18 listopada w rybnickim wydziale Sądu Okręgowego w Gliwicach zaplanowano proces w sprawie grupy osób, która miała przejąć prawie sto domów i mieszkań rodzin w tragicznej sytuacji finansowej. Proces miał ruszyć już ponad miesiąc temu, jednak jeden z oskażonych – Maciej P. doręczył sądowi zwolnienie lekarskie. Lekarz sądowy zaświadcza w nim, że stan zdrowia Macieja P. jest tak zły, że nie mógł się pojawić na sali sądowej. Wobec tego rozprawa musiała zostać odroczona do listopadowego terminu. Oskarżeni działali w przebiegły sposób. Najczęściej obiecywali załatwienie dużego kredytu pod zastaw nieruchomości pokrzywdzonych. W rzeczywistości nie zamierzali go załatwić. Kluczowa była niewielka pożyczka, którą wypłacali rodzinom czekającym na hipoteczny kredyt. Wśród stosów dokumentów u notariusza nieświadomi pożyczkobiorcy podpisywali podsunięte pełnomocnictwo do sprzedaży ich nieruchomości gdyby nie wywiązali się z kredytu. Ten dokument służył przepadkowi ich domów i mieszkań. Prokuratura posadziła na ławie oskarżonych między innymi bielskiego notariusza, który miał brać udział w procederze.