Miłość z sąsiedztwa przetrwała pół wieku
Zaledwie kilkanaście park małżeńskich każdego roku spotyka się w Urzędzie Stanu Cywilnego w Raciborzu, by podziękować sobie nawzajem za wspólne przeżyte 50 lat.
– Pół wieku temu złożyliście sobie słowa małżeńskiej przysięgi, ślubowaliście że uczynicie wszystko, aby wasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe. I choć byliście wtedy tak młodzi, u wiosny swojego życia, to czas pokazał że nie były to słowa rzucone na wiatr – przypomniała kierownik USC Katarzyna Kalus jubilatom o ich wspólnej drodze życia, którą razem nieprzerwanie kroczą do dziś. Droga ta nie zawsze była łatwa, czasem wiodła pod górę, ale małżonkowie trwali przy sobie i mogli na siebie liczyć. Dziś są przykładem dla kolejnych pokoleń, jak budować trwałą i szczęśliwą rodzinę
Życzenia i podziękowanie za wspólne 50 lat, jubilatom złożył prezydent Raciborza Mirosław Lenk, a następnie wręczył im medale za „Długoletnie pożycie małżeńskie” nadane przez prezydenta RP. Jedyne takie odznaczenia – jak podkreślił – na które trzeba zapracować we dwoje. (ewa)
Teresa i Jan Wranikowie – pan Jan przyjechał z wojska na urlop, idąc na spacer na wały, zobaczył swą przyszłą żonę na podwórku jej rodzinnego domu. Poznali się, pokochali i od tego czasu są razem. Pani Teresa pracowała w Ośrodku Sportu i Rekreacji w Raciborzu, a pan Jan w Fabryce Tytoniu i Tabaki, potem w Koncentratach Spożywczych, Zelmerze i Domgosie – niezmiennie jednak w tym samym budynku przy ul. Cygarowej. Mają dwie córki, dwie wnuczki i dwóch wnuków. Dobry szczęśliwy związek zależny jest od woli Boga. – Ważne są również miłość i wierność, jeśli jej brakuje małżeństwa się rozchodzą i cierpią na tym dzieci – uważa pan Jan.
Elfryda i Norbert Czogałowie mieszkają w Markowicach, a spotkali się po raz pierwszy na zabawie w Turzu. Oboje pracowali w Rafamecie. Mają dwoje dzieci, czterech wnuków i jedną wnuczkę. Pani Elfryda jest aktywną przewodniczącą koła emerytów i rencistów w Markowicach, udziela się również w Caritasie i mniejszości niemieckiej. Troskliwie opiekuje się też chorym mężem. Uważa, że receptę na dobry związek małżeński jest przede wszystkim wzajemne zaufanie i tolerancja. Elfryda Czogała wraz z kierownik USC w Raciborzu Katarzyną Kalus.
Rita i Otto Isaiaczowie poznali się na zabawie. Pan Otto podszedł do wybranki i poprosił ją do tańca, który sprawił, że pozostali już razem na zawsze. Pani Rita pracowała jako tkaczka w fabryce dywanów w Kietrzu, a pan Otto prowadził własny zakład instalacyjny wod.-kan. Mają dwie córki i syna, a także pięć wnuczek i dwóch wnuków. Ważne jest w związku, aby jeden drugiemu ustępował – twierdzą. Dzień jubileuszu, 8 listopada był dla nich szczególny, ponieważ właśnie wtedy odbył się ich ślub kościelny. Nawet pogoda była taka sama.
Stanisława i Marian Kuśmierczukowie są ze sobą 52 lata. Poznali się na ul. Długiej w Raciborzu, gdzie pan Marian mieszkał w kawalerce na III piętrze, a jego przyszła żona na II pietrze z rodzicami. Codziennie więc idąc lub wracając z pracy, przechodził obok jej drzwi. Pan Marian pracował jako kierownik warsztatów szkolnych w Zakładzie Poprawczym w Raciborzu, gdzie spędził 40 lat swego zawodowego życia. Mają trzech synów i jedną wnuczkę. Twierdzą, że dobre małżeństwo oparte jest na miłości, wyrozumiałości i tolerancji.
Irena i Jan Nabrdalikowie poznali się zupełnie przypadkowo. Do stolika w kawiarni, gdzie pani Irena siedziała z koleżanką, podszedł znajomy tej koleżanki, a przyszły mąż wraz z kolegą. Pani Irena przyjechała na Śląsk do pracy z Nowego Wiśnicza (woj. małopolskie). Zawodowo realizowała się w Banku Gospodarki Żywnościowej, a mąż na Kopalni Anna w Pszowie. Mają jedną córkę, dwie wnuczki i jednego wnuka. Dobre małżeństwo, jak twierdzą, oparte jest na zrozumieniu, kompromisie i wzajemnym szacunku.
Ludmiła i Roman Wierzbiccy urodzili się w Karagandzie, w Kazachstanie. Mieszkali w sąsiedztwie. Oboje są Polakami. Pani Ludmile spodobał się idący sympatyczny młody człowiek. Razem chodzili do kina i na tańce. Potem pobrali się, mają dwoje dzieci, cztery wnuczki, jednego wnuka i jednego prawnuka. Pani Ludmiła przepracowała w Karagandzie 30 lat najpierw jako kucharka, a potem w hurtowni, a po przyjeździe do Raciborza w Mieszku. Pan Roman był przez 35 lat górnikiem na Wschodzie, a następnie pracownikiem ZEW. Ich zdaniem najważniejsze jest, by umieć sobie ustępować i żyć z Bogiem.
Danuta i Michał Żłobiccy poznali się na zabawie. Pani Danuta pracowała jako pielęgniarka w szpitalu w Raciborzu, a pan Michał w RAFAKO. Mają córkę i syna, czterech wnuków i jedną wnusię. Z doświadczenia wiedzą, żeby małżeństwo było udane, trzeba mieć dużo cierpliwości dla siebie, wyrozumiałości i – tak jak ostatnio papież powiedział do młodych w Krakowie – w życiu ważne są trzy magiczne słowa: proszę, dziękuję, przepraszam.