Promienie i błędy
Czy pacjenci byli narażeni na niebezpieczeństwo?
Portal nowiny.pl opublikował list internauty, który dotarł do wewnętrznej korespondencji szpitala i ujawnił zatrważające dane o stanie sprzętu używanego do diagnostyki.
O diagnostyce z Gamowskiej w ostatnich tygodniach jest głośno, bo dokonuje się historyczna operacja przekazania radiologii w prywatne ręce. Firma Tomma podpisała ze szpitalem umowę na 5 lat świadczeń medycznych – wykonywania zdjęć RTG, USG i TK. Odkupuje z Raciborza stary sprzęt, do pół roku ma go zutylizować i wymienić na własny, nowoczesny.
Gdy zdecydowano się na inwestycję w radiologię dyrekcja szpitala dysponowała informacjami z Zakładu Diagnostyki i Terapii o fatalnym stanie urządzeń tam wykorzystywanych. W korpespondencji wewnętrznej szpitala mowa jest o narażaniu ludzi na szkodliwe promieniowanie rentgenowskie i dożylne zażywanie nefrotoksycznego kontrastu. Mowa o narażaniu bo dane uzyskiwane na wysłużonym sprzęcie miały nie spełniać wymogów jakie stawia się dziś medycynie. Potwierdzenie, że urządzenia są do pilnej wymiany zawarto też w uchwale rady powiatu, która dała dyrekcji zielone światło do przekształceń.
Internauta w liście opublikowanym na portalu irytuje się, że szpital chwalący się certyfikatem ISO oraz akredytacją ministra zdrowia kolejny rok pracuje na sprzęcie nadającym się głównie do wymiany. Powątpiewa czy istotne przywileje powinny być w posiadaniu lecznicy.
Dyrektor Ryszard Rudnik skrytykował portal za publikację. Zapowiedział konieczne jego zdaniem
sprostowanie. Nam mówił wcześniej gdy pytaliśmy o fatalne dane o sprzęcie radiologicznym, że wpierw docierały do niego sygnały o złym stanie urządzeń, a krótko potem głos o możliwości ich drobnych napraw, co pozwoli na sprawne i długie działanie. Różnica brała się stąd, że bito na alarm by szpital z pieniędzy włąsnych lub samorządu dokonał niezbędnych inwestycji (wyliczono je na parę milionów złotych, od 3 do 6). Gdy okazało się, że jedynym rozwiązaniem jest "prywatyzacja" radiologii ton wypowiedzi uległ zmianie. Niemniej szef lecznicy podkreśla, że posiadanie certyfikatu ISO i akredytacji pomaga w staraniach o pieniądze z NFZ.
Jak odnoszą się instytucje takie jak NFZ i Ministerstwo Zdrowia wraz z centrum moniturującym ochronę zdrowia do informacji jakie wypłynęły w liście? Przesłaliśmy im kilka pytań, m.in. o wiedzę na temat sytuacji w Raciborzu i ewentualne skutki działań dyrekcji w tym zakresie, w ostatnich dwóch latach. Do zamknięcia numeru odpowiedzi nie nadeszły, ale do sprawy powrócimy.
(ma.w)