Wiecha nie wierzy mediom
Przewodniczący komisji budżetu odradza mieszkańcom czytanie artykułów prasowych. – Nie czytam i czuję się z tym lepiej – opowiadał ostatnio kolegom z rady. Uważa, że tylko materiały źródłowe są wiarygodne. Niemniej jednak dobrze orientuje się w tym co media przekazują.
Janowi Wiesze nie spodobał się przekaz (nie precyzował czyj, ale dyskusja toczyła się wokół publikacji Nowin) o podwyżkach cen wody i ścieków. Bagatelizuje podniesienie stawek o złotówkę. Wskazuje na wzrost inflacji w ciągu lat, gdy woda nie drożała. Wcześniej ten radny optował za wprowadzeniem metody obliczania opłaty śmieciowej w oparciu o zużycie wody. Gdy mówiono m.in. o niepełnosprawnych, których zmiana mocno uderzy po kieszeni, Jan Wiecha komentował, że kto lubi się kąpać będzie to robił nadal i po prostu zapłaci więcej.
Mąż Marii Wiechy i informatyk z Rafako, zasiadający w radzie drugą kadencję, ma swój – coraz bardziej krytyczny – pogląd na pracę dziennika
rzy. – Albo nie rozumieją, albo piszą takie rzeczy świadomie. Obawiam się, że jednak robią to świadomie – zaznaczył.
Podczas ostatniego posiedzenia komisji gospodarki, krytycznych uwag radny nie szczędził też medialnemu przekazowi na temat zamiaru likwidacji szkół w Markowicach, Starej Wsi i Studziennej. – To bardzo fajny materiał – ocenił kartę informacyjną przygotowaną prezydentowi przez wydział edukacji. To tutaj odradzał mieszkańcom czytelnictwo internetu i prasy, sugerując by brali przykład z niego, który nie czytuje nic poza materiałami źródłowymi. W swoich poglądach Wiecha starł się z Piotrem Klimą, który dyskutował w oparciu o wiedzę z internetu. – To powiedzmy ludziom, że media kłamią! – zagrzmiał ten w urzędzie. Na tym dyskusja się urwała.
Mariusz Weidner
Komentarz autora
Co jakiś spotykam się z uwagami na temat m.in. mojej pracy przy relacjonowaniu poczynań samorządowców. Nie lubią dziennikarzy, z niechęcią traktują ich obecność na otwartych posiedzeniach komisji i rady. Woleliby „trąbić” wyłącznie o swoich sukcesach, tymczasem my piszemy np. o tym jak podwyższają opłaty i podatki. Jan Wiecha patrzy na kwoty podwyżek z własnej perspektywy, rafakowca zarabiającego znacznie ponad 100 tys. zł rocznie. Nie zauważy jak ubędzie mu z portfela kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Dla kontrastu – podwyżki emerytur sięgają 2 (słownie: dwóch) złotych miesięcznie. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Radnemu siedzi się wygodniej, gdy może korzystać z nowinek technicznych w postaci markowych tabletów aby mógł czytać i głosować (wcześniej radni mieli z tym wyraźny problem). Kupiono je za niemałe pieniądze podatników, choć każdego z radnych swobodnie stać na własne urządzenia – dostaje co miesiąc średnio tysiąc złotych nieopodatkowanej diety). Wniosek nasuwa się samoistnie – biednym zabrać, bogatym ulżyć.