Czytelnicy pytają, dziennikarze pytają, dyrektor nie odpowiada
Brak obiecanego rezonansu, spodziewanych oszczędności i inne niespełnione obietnice dyrekcji szpitala, po zawarciu umowy na prywatną diagnostykę z firmą Tomma, budzą niepokój czytelników. Dyrektor Ryszard Rudnik zwleka z odpowiedzią na trudne pytania.
Portal Nowin opublikował list Czytelnika (nowiny.pl/123277) komentujący nową umowę Szpitala Rejonowego z firmą Tomma, która przejmie od stycznia Zakład Diagnostyki i Terapii. Autor listu przypomniał w nim jak dyrektor lecznicy mówił mediom o wyposażeniu szpitala w rezonans magnetyczny, barierę w jego rozwoju. Wskazywał na 10-letni okres umowy, która da szpitalowi i mieszkańcom bezpieczeństwo i stabilność. Ponadto Ryszard Rudnik rozgłaszał, że rynek bardzo się interesuje takim kontraktem, a szpital "nie szuka każdego i za wszelką cenę". Przy okazji podał koszty zakładu diagnostyki w wysokości ok. 3 mln zł licząc na oszczędności po 500 tys. zł rocznie. – Dzisiaj po prawie roku można się jasno przekonać jaki jest finalny efekt tej jakże ważnej operacji na szpitalu i pacjentach – napisał Czytelnik. Zainteresowanie na rynku było znikome, wybrano jedynego oferenta i to w drugim postępowaniu. Umowę podpisana tylko na 5 lat. Szpital nie uzyskał rezonansu. Wydaje się, że szpital podpisał wszystko na warunkach prywatnej firmy – bo po pierwszym konkursie zrewidował swoje oczekiwania, zgodnie z życzeniami potencjalnego oferenta. Wartość kontraktu to ok. 15 mln zł na 5 lat więc ok. 3 mln rocznie (i gdzie te oszczędności ok. 500 tys. rocznie?). Wykreślając pracownie rtg z struktury własnej – szpital staje się zakładnikiem prywatnej firmy. – Bezcenne jest przekonanie starosty, że prywatna firma przy użyciu zużytego technologicznie sprzętu szpitalnego, przejętego personelu szpitala potrafi lepiej zorganizować diagnostykę. Za całą resztę zapłacimy niestety my – mieszkańcy i pacjenci – podsumował autor listu.
Uwagi Czytelnika uznał za interesujące szef portalu nowiny.pl Paweł Okulowski. Zwrócił się 24 listopada z szeregiem pytań do dyrektora Ryszarda Rudnika. Poniżej publikujemy jego odpowiedź.
(oprac. m)
Dzień dobry,
Szpital Rejonowy w Raciborzu raz w miesiącu organizuje konferencje prasowe, w trzecie środy miesiąca o godzinie 13-tej. Zapraszam na konferencję grudniową na której odniosę się do przedstawionych pytań. Do udziału w konferencji zapraszam również osoby zainteresowane tematyką szpitala. Myślę, że uzyskanie informacji bezpośrednio rozwieje wiele wątpliwości.
Pozdrawiam
Ryszard Rudnik
Dyrektor publicznego szpitala czy książę na włościach?
To, w jaki sposób traktuje dziennikarzy udzielny książę na szpitalnych włościach (który dla niepoznaki przybrał tytuł dyrektora szpitala) można określić tylko jednym słowem: KPINA. Po 11 dniach od prośby dziennikarza o ustosunkowanie się do poważnych spraw związanych z przyszłością szpitala, łaskawie udziela wskazówki kiedy, raz w miesiącu, odbywa się jego konferencja prasowa.
Dlatego bardzo proszę WAS, szanowni czytelnicy, nie dajcie się zwieść, że to zemsta dyrektora na dziennikarzach za opisywanie przyznawanych mu przez starostę nagród. To przede wszystkim pokaz arogancji. Ale nie tylko wobec jakiegoś dziennikarza, ale przede wszystkim wobec WAS: tysięcy mieszkańców i pacjentów. Bo oni te informacje od dyrektora usiłują wydobyć dla was, a nie dla siebie. I jak już kiedyś pisałem, nie pytają pana dyrektora o to, czy nosi stringi, ale o sprawy ważne i pilne dla ludzi, zwłaszcza chorych.
Być może podzielenie się z czytelnikami wiedzą czy w szpitalu będzie rezonans, albo czy sprzęt do diagnostyki jest dobrej jakości nie jest dla pana dyrektora ani ważne, ani pilne. On zarabia rocznie 165 tys. (w samym tylko szpitalu) i w razie potrzeby stać go by zrobić sobie badania za pieniądze, szybko, gdziekolwiek. Ale tysiące mieszkańców ziemi raciborskiej takiego komfortu nie mają. I to właśnie w ich imieniu dziennikarze zadają pytania dyrektorowi!
To nie pierwszy taki wybryk dyrektora Rudnika. Podobny opisywałem w maju. Obecny starosta Ryszard Winiarski, któremu dyrektor szpitala podlega, obiecywał że sytuacja z udzielaniem informacji się poprawi. Nie poprawiła się, a ja coraz bardziej wątpię czy starosta jeszcze ma na dyrektora jakikolwiek wpływ czy też jest mu potrzebny już tylko do przyznawania nagród. Na szczęście i na jednego, i na drugiego (choć pośrednio) wpływ będą mieli wyborcy już za dwa lata.
Arkadiusz Gruchot