A może bieg po rozum?
Złośliwy komentarz tygodnia Bozydara Nosacza
W ostatnią niedzielę w Raciborzu odbył się Bieg Nadodrzański na 10 km. Pomysł samej imprezy jest super, ale wiele osób zadaje pytanie czy naprawdę musiała się odbyć w szczycie mrozu i smogu. Pytanie jest tym bardziej zasadne, że w dniu, w którym Miasta Racibórz zorganizowało bieg, to samo miasto na urzędowej stronie internetowej:
a) apelowało o „ograniczenie przebywania na wolnym powietrzu do niezbędnego minimum”,
b) odradzało „wszelkie aktywności fizyczne na zewnątrz”,
c) ostrzegało, że „długotrwała ekspozycja na działanie substancji znajdujących się w powietrzu zwiększa ryzyko wystąpienia zmian m.in. w układzie oddechowym, naczyniowo-sercowym oraz odpornościowym”.
Bez wątpienia bieganie na 10 km jest „aktywnością fizyczną” i to taką, podczas której oddycha się dużo głębiej i częściej niż podczas standardowego spacerku do kościółka czy do babci na kawę. Tym samym do oskrzeli trafia odpowiednio więcej trujących pyłów. Lekarze nie pozostawiają złudzeń, że skutki karmienia płuc wyziewami z naszych pieców mogą być opłakane.
Oczywiście można skwitować ten fakt tak, jak zrobiła to część „internetów”. czyli jeśli ktoś jest dorosły i chce sobie niszczyć zdrowie to wolna wola, niech biega w smogu. Ale można też zauważać, że za ewentualne leczenie lekkomyślnych biegaczy zapłacą wszyscy, a nie tylko ci, którzy dobrowolnie się narażają. I że bieganie na 20-stopniowym mrozie, połączone z „wciąganiem” benzopirenów, dioksyn i furanów, niekoniecznie musi być zbieżne ze szczytnym celem biegowej inicjatywy. Dlatego Miasto z prezydentem-biegaczem na czele powinno wykazać się w tej kwestii większą wyobraźnią czyli przesunąć bieg na termin, w którym bieganie i kibicowanie biegaczom byłoby bezpieczniejsze. A najlepiej, zamiast topić miliony w budowie stadionu, niech ten smog zlikwiduje i wtedy urządza biegi nawet co tydzień.
bozydar.nosacz@outlook.com