Zależy mi, aby dzielnicowi byli dobrze odbierani przez lokalną społeczność
Z końcem ubiegłego roku funkcję komendanta w Komisariacie Policji w Krzyżanowicach objął podinsp. Bogdan Gładysz. Obowiązki, którym musi sprostać, choć nieco odmienne od dotychczas pełnionych w Kuźni Raciborskiej, poparte są ugruntowanym doświadczeniem zawodowym zdobytym podczas 17-letniej służby policyjnej.
– Od zawsze był pan związany z policją?
– Tak, i to od początku z raciborską komendą. Pracowałem tam najpierw w wydziale kryminalnym, gdzie prowadziłem postępowania m.in. w sprawach narkotykowych. Pełniłem też obowiązki zastępcy dyżurnego, zastępcy naczelnika wydziału prewencji, dyżurnego a następnie zastępcy komendanta Komisariatu Policji w Kuźni Raciborskiej. Od listopada jestem komendantem Komisariatu Policji w Krzyżanowicach.
– Czy zauważa pan różnice wynikające ze specyfiki gmin, w której pracował pan kiedyś i tych obecnie nadzorowanych?
– Kuźnia Raciborska jest bardziej zurbanizowana, to mini Racibórz w stosunku do Krzanowic, które pomimo że są również miastem nie posiadają tak charakterystycznej zabudowy osiedlowej. Ze względu na ruchliwą drogę krajową 45 większość zdarzeń i interwencji jest w Krzyżanowicach. Ponieważ to gminy przygraniczne, należy liczyć się też z kolizjami lub przypadkami popełnienia przestępstwa z udziałem obywateli Republiki Czeskiej. Poza tym w latach 70. i 80. do Kuźni Raciborskiej, gdzie Rafamet oferował swym pracownikom mieszkania, czy do Nędzy znanej z dużego węzła kolejowego, napływała ludność z całej Polski. Gminy Krzyżanowice i Krzanowice natomiast zamieszkiwane są przez mieszkańców od pokoleń, społeczność jest bardziej zżyta, w porównaniu z Kuźnią Raciborską inna jest też mentalność, a nawet język z czeskimi i morawskimi naleciałościami.
– Czy w związku z tym inna jest też skuteczność wykrywania przestępstw?
– Dla mnie ważna zarówno w poprzedniej i jak i obecnej pracy, jest jakość kontaktów policjantów, a w szczególności dzielnicowych z daną społecznością, w tym wypadku z mieszkańcami gminy Krzyżanowice i Krzanowice. Bardzo mi zależy, aby nie były to tylko suche relacje, ale faktycznie dobre stosunki międzyludzkie, ponieważ poprzez nasze postawy kształtujemy sposób odbierania siebie nawzajem. To procentuje w różnych sytuacjach, jeśli nawiążemy dobre relacje, wtedy mieszkaniec uwierzy, że jesteśmy mu w stanie pomóc, a przecież właśnie taka jest nasza rola. Zawsze musimy działać w ramach prawa, ale wierzę i wiem z doświadczenia, że przestrzegając go, można wiele zrobić. Dużo jednak zależy od samego policjanta.
– Krzyżanowicki komisariat jest ładny i nowoczesny. Czy również pod względem liczby zatrudnionych w nim funkcjonariuszy jest Pan w stanie zapewnić bezpieczeństwo na rozległym, przygranicznym terenie gmin Krzyżanowice i Krzanowice?
– W naszym komisariacie są 23 etaty. Udało się nam również zapełnić dwa wakaty. Obecnie jeden policjant jest na szkoleniu podstawowym i wróci do służby w połowie roku. Dobrze układa się też współpraca z gminą Krzyżanowice. Rada przeznaczyła pewne środki na dodatkowe służby policjantów, które są realizowane w czasie wolnym, nie ma więc pilnej potrzeby, aby wnioskować o specjalne siły wzmocnienia, czy też o służby oddziału prewencji w Bielsku-Białej lub Katowicach. Jeśli byłaby sytuacja, że pewne zdarzenia powtarzają się lub nasilają, wtedy mogę zwrócić się o dodatkowe siły do komendanta KPP w Raciborzu.
– Czy również pod względem sprzętowym, a w szczególności liczby samochodów jesteście państwo w stanie efektywnie pełnić swą służbę?
– Nie wyobrażam sobie sytuacji, aby komisariat nie miał radiowozu. Mamy cztery samochody, w tym dwa nieoznakowane, dlatego jeśli chodzi o mobilność, to nie ma problemu, aby policjanci musieli chodzić pieszo. Mogę też w razie konieczności wnioskować o wypożyczenie samochodu z KPP w Raciborzu.
– Kiedyś kłopotów krzyżanowickiej policji przysparzały miejscowe dyskoteki.
– Dziś nie ma problemu z konkurencyjnymi dyskotekami. Potencjalnie miejsca, w których gromadzi się wiele młodych ludzi, mogą generować konfliktowe sytuacje, na szczęście od listopada kiedy tu jestem, nie było niepokojących zdarzeń. Oczywiście przytrafiają się uszkodzenia ciała, giną telefony i wtedy wyjaśniamy takie przypadki. Nie mogą jednak nas o nich powiadamiać osoby pod wpływem alkoholu, ponieważ przepisy wymagają, aby przyjmować zeznania wyłącznie od osób trzeźwych.
– Na różnego rodzaju niebezpieczeństwa narażone są osoby starsze, których liczba w ostatnich latach wzrasta na terenie działania również Pana komisariatu.
– O lipca ub.r. każdy dzielnicowy ma wyznaczony plan priorytetowego działania w jego rejonie, który polega na wyselekcjonowaniu – raz na pół roku – problemów, na których należałoby się najbardziej skupić. W naszym komisariacie, dwóch spośród czterech dzielnicowych, zauważa konieczność zwiększenia świadomości prawnej osób starszych, które padają ofiarą głównie przestępstw „na wnuczka”, oszustw telekomunikacyjnych i wyłudzeń. Musimy im uświadomić, aby niczego nie podpisywali, zanim nie przeczytają przedkładanego im dokumentu. Inaczej takie sytuacje rodzą wiele dramatów.
– Jakie priorytety wyznacza Pan sobie w kierowaniu Komisariatem Policji w Krzyżanowicach?
– Poruszam się w granicach ustalonych przez nasze przepisy wewnętrzne, wynikające z przepisów obowiązującego prawa. Wiele jednak zależy od tego, w jaki sposób egzekwuje się to prawo. Kładę więc duży nacisk, aby policjanci przede wszystkim z zespołu dzielnicowych, byli jak najlepiej odbierani przez lokalną społeczność. Dlatego starają się bardziej pomagać niż szukać tzw. „wyników”, oczywiście poza przypadkami, w których muszą reagować. Dzielnicowi powinni wiedzieć, że jeśli w ramach swoich kompetencji pomogą mieszkańcom, to zyskają sobie ich wdzięczność, a w ten sposób będą mogli więcej zdziałać. W takich sytuacjach mają również moje wsparcie. Dziś coraz powszechniejszy jet trend, aby dzielnicowi, tak jak na Zachodzie Europy, byli pomostem łączącym komisariat policji ze społecznością lokalną. Powinni wsłuchiwać się, co w danej społeczności się dzieje, brać czynny udział w zebraniach wiejskich, współpracować z sołtysami, ponieważ nie wszyscy chętnie dzwonią na numer alarmowy 112. Jeśli zaś mieszkaniec zna swego dzielnicowego, wie jakim jest człowiekiem, to tym chętniej zwraca się do niego o pomoc. Pracując niegdyś na stanowisku kierowania Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu zdziwiło mnie, jak wiele osób nie zna swoich podstawowych praw. W takich sytuacjach bardzo przydatne może być wsparcie policjanta.