Duży Kaliber: Trzech palaczy
Wytrop sprawcę czyli zagadka kryminalna
Komisarz Szarek ze swoim partnerem pędzili bladym rankiem na ulicę Kruczą. W prywatnej klinice, w nocy doszło do śmierci pacjenta. – Policję wezwał jeden z sanitariuszy. Zamordowany to Stefan Batura, kiedyś wpływowy polityk, wycofał się z życia publicznego, bo od lat zmagał się z chorobą – relacjonował Szarkowi obecny na miejscu policjant.
– Skąd wiecie, że to morderstwo? – zapytał komisarz wysiadając z windy na pierwszym piętrze.
– Facet ma dziurę w klatce piersiowej, prawdopodobnie od noża. Raczej żadna z chorób nie ma takich objawów – powiedział policjant otwierając drzwi do pokoju chorego.
Na łóżku, w zakrwawionej pościeli leżał szpakowaty mężczyzna. Ranę na klatce piersiowej dokładnie fotografował policyjny technik. Komisarz Szarek dokładnie rozejrzał się po pokoju. W pomieszczeniu widoczne były ślady plądrowania. Wyrzucone zostały między innymi rzeczy osobiste zmarłego. Na szafce, na czystym talerzyku leżał popiół, obok papierosy, zapałki i szklanka z niedopitą herbatą. Komisarz Szarek zbliżył do niej dłoń. Była zimna.
– Na co chorował? – zapytał, odwracając się do kolegów.
– Sercowiec. Typowe dla polityków.
– Wiemy, kto mógłby go zabić?
– Ta część kliniki była pusta. Był jedynym pacjentem. Z nagrań z monitoringu przy wejściu wynika, że nikt w nocy tu nie wchodził. Samego Baturę widać na nagraniu, jeszcze żywego, około godziny 23.00, gdy pali przy wejściu.
– Zdyscyplinowany pacjent – wymamrotał pod nosem Szarek. – Jacyś pracownicy? – rzucił już głośno.
– Dwójka. Sanitariusz i pracownik techniczny. Coś tam miał naprawiać w nocy. Obaj są przesłuchiwani na dole.
– A więc chodźmy do nich – polecił komisarz.
Na dole z pracownikami rozmawiali już policjanci z wydziału kryminalnego. Szarek postanowił, na razie im nie przerywać. – Trzeba dokładnie przeszukać ten pawilon szpitala, bo skoro nikt nie wychodził, to narzędzie zbrodni musi być gdzieś tutaj – polecił komisarz.
– Szukamy, ale na razie nic nie znaleźliśmy.
– Może mają je przy sobie?
– Nie, przeszukaliśmy ich. Tam na stole, w woreczkach, są przedmioty znalezione przy obu panach – wskazał kolega Szarka.
Komisarz wziął do ręki pierwszy z woreczków, należący do sanitariusza. W środku znajdował się notes, kilka banknotów, papierosy, zapałki, okulary, klucze, oraz papierek po cukierkach. W woreczku z rzeczami należącym do konserwatora były rękawiczki, gumy z nikotyną, żarówka, kluczyk od samochodu, zapalniczka, niedopałek papierosa, metr sznurka oraz taśma. Szarek odłożył woreczki i zwrócił się do kolegi z wydziału. – Jak chłopaki skończą, to przywieźcie pana konserwatora do mnie, na komendę. Może powie, gdzie ukrył narzędzie zbrodni. Sanitariusza możecie na razie puścić – powiedział kierując się w stronę radiowozu.
Jak policjant wytypował potencjalnego zabójcę?
Aby poznać rozwiązanie wciśnij: CTRL+A
Batura nie palił w pokoju. Wychodził przed wejście, a papierosa odpalał zapałkami. Zabójca odpalił papierosa zapalniczką, bo w talerzyku nie było spalonej zapałki tylko popiół. Zapalniczkę miał przy sobie tylko konserwator. Zgubił go też niedopałek, który zabrał z pokoju ofiary.