Reforma najbardziej dotknie nas, bo jesteśmy samodzielnym gimnazjum
Gimnazjum w Kornowacu to dziś nie tylko placówka oświatowa i dydaktyczna, ale też ośrodek kulturotwórczy otwarty na lokalną społeczność. Dlatego z nieskrywanym żalem, na temat tego, co może zostać zaprzepaszczone wraz z jego likwidacją mówi dyrektor Jolanta Błaszczok. Doskonale zna swoją szkołę. Związana jest z gimnazjum od jego powstania, a nawet dłużej. W budynku istniejącej tam niegdyś szkoły podstawowej rozpoczynała pracę jako nauczyciel, a jeszcze wcześniej była jej uczennicą.
– Trwające dyskusje o likwidacji gimnazjów z pewnością nie sprzyjają dobrej atmosferze w szkole.
– Od września czujemy, że sytuacja jest niezbyt korzystna dla nauczycieli, a tym samym dla uczniów. Panuje niepewność, bo nie wiadomo co z nami będzie. Jesteśmy samodzielnym gimnazjum, dlatego reforma właśnie nas najbardziej dotknie. Dziś jeszcze nie wiemy, jakie zapadną decyzje. Wszystkiego dowiadujemy się z doniesień prasowych, to wywołuje wielki niepokój. Rodzice często pytają mnie o dalsze losy szkoły, a ja nie mogę udzielić żadnych konkretnych wyjaśnień. Wśród nauczycieli natomiast panuje niepewność wynikająca z obawy o miejsca pracy. Czy będziemy samodzielną podstawówką czy też filią podstawówki zależy od organu prowadzącego i kuratorium. Dziś kadra nauczycielska dostosowana jest do potrzeb gimnazjum. Mamy nauczycieli, którzy uczą konkretnych przedmiotów, poczynając od humanistycznych, poprzez ścisłe, po artystyczne. Wszyscy oni posiadają odpowiednie kwalifikacje, niektórzy musieli je zdobyć po reformie w 1999 r. Od tego czasu udało się stworzyć prawie wzorcową sieć szkół w naszej gminie. Może właśnie dlatego najbardziej nas dotkną wprowadzane zmiany.
– Jakie byłoby optymalne rozwiązanie dla kornowackiego gimnazjum po reformie?
– Mamy dobrą bazę dla klas starszych i jesteśmy przygotowani, aby je przyjąć. Jednak od liczby oddziałów zależeć będzie zatrudnienie nauczycieli. Jeśli byłyby to tylko klasy VII – VIII z terenu gminy, to w szkole mielibyśmy cztery oddziały, tymczasem w gimnazjum oddziałów jest sześć. Stworzy to problemy kadrowe, gdyż nie będzie wystarczająco dużo godzin dla obecnie zatrudnionych nauczycieli. Jeśli natomiast powstałaby podstawówka z klasami I – VIII, to trzeba pomyśleć o uzupełnieniu kwalifikacji wśród nauczycieli. Na dziś nie mamy też odpowiedniego zaplecza, np. ławek, krzesełek i pomocy dydaktycznych dostosowanych dla klas młodszych. Brakuje też książek, które przekazano do innych placówek, gdy wygaszano szkołę podstawową w 2001 r. Teraz sytuacja może się odwrócić, a tym samym potrzebne będą dodatkowe nakłady finansowe.
– Czy już wiadomo, ile kosztować będzie gminę reforma oświaty?
– Nie wiem czy organ prowadzący dokonywał takich szacunków. My nie liczyliśmy jeszcze tego, ponieważ nie chcemy wywoływać niepotrzebnej paniki, skoro jeszcze nic nie wiadomo. Organ prowadzący w najbliższym czasie musi podjąć decyzję o sieci szkół w gminie, od grudnia konsultuje się z kuratorium. Mam nadzieję, że podjęte decyzje najmniej dotkną uczniów.
– Jak rodzice zapatrują się na problem likwidacji gimnazjum?
– Bardzo różnie. Niektórzy głośno mówią, że są przeciwni reformie, ale są i tacy, którzy widzą w tym szansę, aby ich dzieci chodziły przez osiem lat do szkoły w miejscu zamieszkania, bez potrzeby ich dowożenia. Dziś już najmłodsze dzieci są dowożone do Pogrzebienia, Łańc, Rzuchowa, ponieważ w Kornowacu nie ma przedszkola.
– Czy te kilkanaście lat funkcjonowania gimnazjum, to – jak niektórzy twierdzą – czas stracony dla uczęszczającej do niego młodzieży?
– Jesteśmy gminnym gimnazjum i jedno z naszych większych osiągnięć to poczucie jedności wśród naszej młodzieży. Mogę o tym powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, bo z tym budynkiem jestem związana od początku mojej pracy zawodowej. Tutaj rozpoczynałam jako młody nauczyciel po studiach, ucząc historii, geografii, wychowania obywatelskiego, a nawet języka polskiego. Dyrektorem jestem od 2012 r. wcześniej świetnie szkołą kierował Jan Bugdol. Co więcej pochodzę z Kornowaca i bardzo dobrze znam środowisko, a środowisko bardzo dobrze mnie zna. Uczęszczają do naszej szkoły dzieci ze wszystkich miejscowości gminy Kornowac i nikt nie ukrywał, że pomiędzy tymi miejscowościami są pewne antagonizmy, przenoszone również na grunt szkolny. Po latach ciężkiej pracy, tych antagonizmów nie ma, a jeśli gdzieś pojawiają się, to my ich nie odczuwamy w szkole. Dziś wszyscy są uczniami Gimnazjum im. Jana Pawła II w Kornowacu. Mam poczucie jedności i to jest nasz wielki sukces.
– Imię patrona też zobowiązuje...
– Wszelkie działania, które podejmujemy: dydaktyczne, wychowawcze, kulturalne jednoczą naszych uczniów i rodziców. Szkoda byłoby ich zaprzestać. Szkołą Jana Pawła II jesteśmy od 2005 r., w 2009 r. otrzymaliśmy sztandar, a w 2013 r. odsłoniliśmy obelisk naszego patrona przed budynkiem gimnazjum. Wypracowaliśmy też tradycje związane z postacią patrona. Jesteśmy w ogólnopolskiej rodzinie szkół Jana Pawła II, ale też w rodzinie szkół archidiecezji katowickiej. Co roku spotykamy się w Kochłowicach, jeździmy na pielgrzymki do Częstochowy, uczestniczymy w noworocznych spotkaniach. U nas takie spotkanie z udziałem ponad 20 szkół, podczas którego przyjmowaliśmy relikwię Jana Pawła II i symbole ŚDM odbyło się w styczniu 2015 r. Uczymy także tolerancyjni, nigdy nie usłyszałam od nauczyciela czy ucznia innego wyznania, że nie będzie brał udziału w uroczystościach związanych z Jana Pawła II, bo to nie jego patron.
– Gimnazjum w Kornowacu to więc nie tylko szkoła, do której uczęszczają dzieci?
– W ciągu tych lat, otwierając się na lokalną społeczność, wypracowaliśmy kalendarz stałych uroczystości, m.in. poświęconych znanym postaciom, jak np. w ub.r. Sienkiewiczowi i Szekspirowi, a wcześniej Tuwimowi. W imprezy te angażujemy nie tylko uczniów, ale całego grono nauczycielskie, pracowników szkoły i rodziców. Tradycyjnie, w tym roku planujemy popis umiejętności gimnazjalistów w szkolnym programie „Mam talent”, a także dzień seniora dla babć i dziadków. Włączamy się w życie gminy, np. bierzemy udział w dożynkach, w rajdzie rowerowym po gminie Kornowac, a nasi uczniowie występowali na jarmarku świątecznym. Staramy się być społecznością otwartą dla wszystkich mieszkańców gminy. Żal nam tych imprez, dlatego postanowiliśmy, że obojętnie co by się działo, będziemy kontynuować to, co udało się wypracować.
– Działalność prowadzona w gimnazjum przeczy zarzutom o zaniżonym poziomie nauki czy agresywnej młodzieży w tego typu szkołach.
– Nie przyjmuję takich argumentów do wiadomości. Na pewno, gdy tworzono gimnazja i musieliśmy wszystko sami wypracować, poczynając od bazy dydaktycznej, po metody pracy, dochodziło do pewnych konfliktów, czasem popełnialiśmy błędy. Dziś jest duża różnica pomiędzy tym co było kilkanaście lat temu. Zdarzają się problemy z młodzieżą, ale nie zgadzam się z opinią, że w gimnazjach jest nasilona agresja i że są tylko problemy wychowawcze. Mówię to nie tylko jako dyrektor, ale jako nauczyciel i matka trójki dzieci. Z uczniami trzeba rozmawiać i ich zrozumieć. Warto też pamiętać, że ich zapatrywania, mentalność jest inna niż za naszych czasów. Tymczasem mam wrażenie, że reforma, która ma być wprowadzona, chce cofnąć czas do naszej młodości, a dziś mamy już zupełnie inne pokolenie. Pracuję 30 lat i większość metod nauczania, które stosowałam gdy rozpoczynałam pracę, w dzisiejszych czasach nie ma racji bytu.