Duży kaliber z archiwum: Napady recydywisty Mariana D.
W 1998 r. Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu prowadziła śledztwo w sprawie napadu na lombard w Rydułtowach. Ponad 40–letni Marian W. napadł na lombard wraz z młodym Zbigniewem L., który nie ukończył jeszcze 21 lat.
Obaj sprawcy pochodzili spoza terenu Rydułtów. Do przestępstwa wcześniej się przygotowywali, z zeznań świadków wynika, że odwiedzali wcześniej ten lokal. 10 maja 1998 r. weszli do środka korzystając, że w lombardzie nie było nikogo poza pracownicą. Zaczęli jej grozić, domagając się wskazania miejsca ukrycia pieniędzy. Związali kobietę kablem elektrycznym i spenetrowali pomieszczenia, zabierając znalezione złoto i pieniądze. Wychodząc Marian W. groził pracownicy, że gdy go rozpozna w trakcie policyjnego dochodzenia to ją znajdzie i zabije. Wartość skradzionych przedmiotów i gotówki oszacowano na ponad 20 tys. zł. Napastnicy nie posługiwali się bronią. Część łupu udało się policji odzyskać. Jednego ze sprawców zatrzymano w samochodzie i znaleziono przy nim reklamówkę ze złotem. W wyniku szybkich działań policji, już po trzech dniach sprawcy znaleźli się w areszcie. Obaj nie przyznali się do winy. Za to przestępstwo grozi im kara od 2 do 12 lat więzienia.
Marian W. wcześniej dokonał innych przestępstw. Wspólnie z 22–letnim recydywistą w kwietniu tego samego roku wdarli się do mieszkania na jednym z wodzisławskich osiedli. Wiedzieli, że właściciel ma schowane ponad 20 tys. zł, a mieszka sam. Aby go zmusić do wydania pieniędzy, zaczęli go bić pięściami i uderzyli kilkakrotnie widelcem w szyję. Grozili swojej ofierze, że go będą bić młotkiem w głowę i zmiażdżą palce kombinerkami. Napadnięty wystraszył się i wskazał miejsce ukrycia pieniędzy. Z tym przestępstwem skojarzono Mariana W., gdyż jego rysopis pasował do jednego ze sprawców. Pokrzywdzony rozpoznał w nim napastnika, a policja ustaliła również wspólnika przestępstwa Marian W. tego samego roku z innym sprawcą próbował włamać się również do baru w Rybniku. Usiłowali łomem wyważyć drzwi, co usłyszał właściciel lokalu. Wraz z ojcem wyszedł zobaczyć co się dzieje. Próbował zatrzymać Mariana W., a wtedy przestępca uderzył go łomem w głowę, powodując ranę i zbiegł z miejsca przestępstwa.