O Bogu, rodzinie i Jehowie (Z cyklu: Prawdy wiary)
ks. Jan Szywalski przedstawia
Wierzymy w jednego Boga w trzech Osobach. Jest to wiara specyficznie chrześcijańska. Inne religie, jak judaizm czy islam, dzielą z nami wiarę w jednego Boga, ale nie w Trójcę Świętą
Spotkanie z muzułmaninem
Przed laty prowadząc naukę przedślubną, miałem jako uczestnika muzułmanina, przystojnego młodzieńca narodowości tureckiej. Przyszedł niewątpliwie z miłości do swej katolickiej narzeczonej. Na początku nauki odmówiliśmy wspólnie – uczestników było kilku – modlitwę Ojcze nasz. Zapytałem go, czy muzułmanie także nazywają Boga Ojcem swoim. – Nie – odpowiedział – bo nadalibyśmy Allachowi płeć, czynilibyśmy Go człowiekiem, a On jest ponad ludzkie wyobrażenia.
Niemieccy biskupi proponowali kiedyś muzułmanom swego kraju dialog międzyreligijny, ale ci odpowiedzieli, że jak długo chrześcijanie będą wierzyli w trzech Bogów, nie może być mowy o żadnym dialogu.
Wiara typowo chrześcijańska
Z judaizmem i islamem łączy nas wiara w jednego Boga, ale tylko chrześcijanie wierzą, że w Bożej naturze są trzy Osoby: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Skąd o tym wiemy? Objawił nam to Pan Jezus: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30), „Kto mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca ... Filipie, jak możesz mówić: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słowa, które do was mówię, nie od siebie mówię, ale Ojciec, który jest we Mnie, wykonuje dzieła swoje” (J 14,9-11). Jezus mówi też o Duchu Świętym, którego od Ojca im ześle.
Głos teologów
Nie tu miejsce na rozważania teologiczne. O Trójcy Świętej napisano tomy rozpraw. Teologowie mówią, że Bóg kontemplując Siebie, zrodził odbicie swojej Istoty, Słowo odwieczne, Syna swego, który jest „Bogiem z Boga, światłością ze światłości, Bogiem prawdziwym z Boga prawdziwego, współistotny Ojcu” – jak wyznajemy w naszym Credo. „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo” (J 1,1). Miłością zaś między Ojcem i Synem jest Duch Święty. W Bogu jest jakby w rodzinie. Bóg to nie sztywny majestat, to nie samotna Jedyność, ale w Nim jest życie, wymiana miłości, bo „Bóg jest miłością”.
Nie wszystko pojmujemy. „Augustynie, nie przelejesz morza do dziury wygrzebanej w piasku, podobnie jak twój umysł nie pomieści istoty Bożej” – takie pouczenie miał usłyszeć wielki teolog, gdy rozważał tajemnicę Trójcy Świętej.
Może dlatego stworzył Bóg ludzi w podwójnej płci? Owocem zaś miłości dwojga ludzi jest trzeci człowiek: dziecko. Czyż nie jest rodzina ludzka pewnym odbiciem Boga Trójjedynego? Człowiek jest przecież stworzony na obraz i podobieństwo Boże.
Co na to matematyka?
Trzy razy jeden to oczywiście trzy. Są jednak dwie liczby, które są wyjątkiem. Trzy zera, to dalej nicość. Jednak nie zero ma odniesienie do Boga. Jest w matematyce także pojęcie nieskończoności: ? + ? + ? = ?. Trzy razy nieskończoność jest nieskończonością. Brzmi to logicznie także w stosunku do Pana Boga. Nie chodzi naturalnie o liczby, ale o doskonałości Boże nieskończone w każdej Osobie.
Nasze miejsce w Trójcy Świętej
Jesteśmy ochrzczeni w imię Trójcy Świętej; żegnając się każdego dnia wyznajemy wiarę w Nią. Słowo stało się ciałem, czyli Syn Boży, odblask istoty Bożej, stał się człowiekiem. Na pyle kosmosu, na niepozornej planecie Ziemi, obracającej się dokoła słońca jako jednej z miliarda gwiazd, Bóg stał się człowiekiem. Jest to tak absurdalne, że musi być prawdziwe. Znowu dotykamy nieskończonej miłości Bożej, zdolnej do takiego zniżenia. „On za sprawą Ducha Świętego stał się człowiekiem, narodził się z Maryi Panny”. Po krótkich 33 latach życia na ziemi, umęczony, ukrzyżowany i pogrzebany”. Pan Jezus jest Synem Bożym z całą Jego naturą. My zaś jesteśmy przybranymi, adoptowanymi dziećmi Boga. Przez chrzest nie staliśmy się Bogiem, nie zmieniła się nasza niedoskonała natura ludzka, zachowaliśmy ciało chorobliwe i śmiertelne oraz naturę skłonną do zła, ale zostaliśmy włączeni do rodziny Bożej. Jezus jest naszym bratem. „Jaką miłością otoczył nas Bóg, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy” (1 J 3,1) „ Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa” (Rz 8,17). Mamy z Chrystusem żyć wiecznie, mamy zmartwychwstać, mamy przy Jego boku przygotowane miejsce w domu Ojca.
Ambicją adoptowanych dzieci Bożych powinno być, by dorównać naszemu Bratu zrodzonemu z Ojca. Bóg nie traktował Syna swego ulgowo: narodził się w nędzy, miał ciężkie dzieciństwo i krótkie życie, ale w świętości nas wyprzedza i jest naszym wzorcem.
Świadkowie Jehowy nie są chrześcijanami
Znajomy opowiadał mi o ciekawym zetknięciu z wyznawcami Jehowy. Pewnego dnia zapukali do drzwi domu misjonarze świadków Jehowy. Zaprosił ich do domu, ale miał dla nich wstępną propozycję: „Jeżeli mamy rozmawiać o Bogu to wpierw pomódlmy się razem do Niego”. Odwrócił się do krzyża, przeżegnał i zaczął odmawiać modlitwę Pańską. Tamci za jego plecami cicho wycofali się z mieszkania.
Świadkowie Jehowy nie wierzą w Trójcę Świętą, a Jezus Chrystus jest dla nich pierwszym stworzeniem Boga. Przed przyjściem na świat był archaniołem Michałem i jest nim również teraz.
Chrześcijanie wszystkich wyznań mają w swym wyznaniu wiary prawdę o Bogu Trójjedynym. Wyobraźmy sobie, że dochodzenie do prawdy o Bogu jest jakby wspinaniem się na szczyt góry. Chrześcijanie doszli najwyżej. Nigdy wprawdzie nie poznamy Boga w pełni, ale Jezus uchylił nam rąbek o tajemniczym życiu w Nim. Żydzi, czy muzułmanie zatrzymali się jakby w pół drogi: poznali Jego jedność, lecz nie troistości Osób.
Jak wygląda Bóg?
Jest w pierwszym przykazaniu dekalogu zakaz: „Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach ” (Wj 2,4). Trzymają się tego mocno Żydzi, muzułmanie i świadkowie Jehowy. Kościół jednak pozwala na wyobrażenia Boga, sądząc, że minęły czasy bałwochwalczego oddawanie czci obrazowi czy rzeźbie Boga. Osobiście uważam, że nie należy czynić podobizny Boga. Co innego jednak osoba Chrystusa, Syna Bożego, który się nam ukazał w widzialnej postaci człowieka, właśnie po to, aby spełnić odwieczną tęsknotę człowieka, by zobaczyć Boga. Za Jego czasów ziemskich nie było fotografów, ani nikt Go nie portretował, dlatego może być tyle prób oddania Jego wyglądu. Obecnie z wielkim prawdopodobieństwem możemy się powołać na odbicie Jego postaci na całunie turyńskim i na chuście z Manopello.
Duch Święty ukazał się w postaci gołębicy, ale nie jest gołębiem, objawił się też w postaci ognistych języków, choć nie jest też ogniem.