Duży kaliber z archiwum: Zazdrosny kochanek
W 1998 roku prokuratura w Wodzisławiu prowadziła śledztwo w sprawie morderstwa, jakiego dopuścił się Andrzej K. na swej konkubinie.
Andrzej K. i Krystyna M. poznali się w 1997 roku. Po krótkim okresie znajomości postanowili razem zamieszkać w mieszkaniu Andrzeja w Marklowicach. Ich Wzajemne stosunki układały się poprawnie, choć czasami dochodziło do małych spięć. Nic nie zapowiadało tragedii, jaka miała się wydarzyć 11 czerwca 1998 roku. Dzień wcześniej razem wybrali się w odwiedziny do znajomych. Zabrali ze sobą wódkę. Nastroje dopisywały, więc w trakcie imprezy dokupili jeszcze jedną butelkę. Impreza zakończyła się po północy. Znajomi wspominają, że Andrzej i Krystyna wyszli od nich około godz. 0.40 w dobrych nastrojach oraz względnie trzeźwi. Nie wrócili jednak do domu, postanowili, że samotnie dokończą imprezę w jednej z rydułtowskich restauracji. Tutaj przysiedli się do stolika, przy którym siedziała nieznajoma im kobieta z mężczyzną, szybko nawiązała się rozmowa i razem spożywali alkohol. Po pewnym czasie jeden z mężczyzn, siedzących przy sąsiednim stoliku, zaczął podrywać Krystynę. Zirytowany tym Andrzej R. zwrócił sąsiadowi uwagę, by przestał. Na chwilę pomogło, niestety po chwili zaloty znowu się powtórzyły. Wtedy Andrzej K. nie wytrzymał i między mężczyznami doszło do sprzeczki. Widząc agresywne zachowanie Andrzeja ochroniarze wyprowadzili go z restauracji. Andrzej K. nie pamięta, czy razem z nim wyszła Krystyna, jednak do domu wrócił samotnie. Gdy się obudził rano w domu nie było jeszcze Krystyny. O godz. 6.00 wybrał się do znajomego Czesława K. szukać konkubiny. Niestety, tutaj także jej nie zastał. Znajomy wspomnianej był wówczas mocno nietrzeźwy. Andrzej K. wyszedł na dalsze poszukiwania. Około godz. 9.00 do mieszkania Czesława K. przyszła Krystyna. Nie miała, żadnych obrażeń ciała ani potarganego ubrania. Była jedynie bardzo śpiąca, dlatego położyła się spać. O 13.00 Czesław K. wyszedł do Andrzeja K. na obiad. Około 14.00 wróciła do mieszkania Krystyna. Od razu rozpoczęła się kłótnia, widząc to Czesław K. wyszedł z domu. Andrzej K. wypytywał Krystynę o zdarzenia minionej nocy. Gdy ta przyznała się, że spędziła ją z dwoma mężczyznami na rydułtowskim rynku wpadł we wściekłość. Zaczął palić ubrania Krystyny w piecu, a następnie maszynką do golenia' obciął jej włosy. Awantura szybko przerodziła się w szarpaninę, Andrzej bił Krystynę po całym ciele rękami. Później złapał linijkę i okładał ją linijką, gdy i to nie przyniosło mu ulgi, chwycił pogrzebacz i zadał jej kilkanaście ciosów po całym ciele pogrzebaczem. Gdy wreszcie przestał „poszkodowana skarżyła się na straszny ból. Andrzej K. zrobił jej herbaty rumiankowej i poczęstował papierosem. Niestety, mimo prób robienia okładów Krystyna dalej skarżyła się na ból i prosiła, żeby wezwał pogotowie. Około 19.00 Andrzej K. wyszedł do sąsiadów, by zadzwonić po pogotowie. Mimo, że lekarz przybył bardzo szybko, Krystyna K. już nie żyła. W czasie obdukcji biegły stwierdził, że bezpośrednią przyczyną śmierci było pobicie i odniesione urazy. Andrzeja K. badał także biegły psychiatra. Stwierdził, że w chwili popełniania czynu Andrzej K. był poczytalny i miał świadomość wyrządzanej krzywdy.