Karnety do kina schodzą jak świeże bułeczki
3 pytania do Krystiana Haasa kierownika kina Bałtyk
Zaczyna się nowy kwartał w Klubie Konesera. Sprzedaż karnetów potwierdza, że miłośników kina w Raciborzu wciąż przybywa.
Znów z przyjemnością odnotowuję, że już na starcie sprzedaży karnetów mamy ich blisko 200, a zwykle ta liczba jeszcze rośnie w pierwszych tygodniach trzymiesięcznego cyklu. To potwierdza, że warto kontynuować tak ambitne projekty jak Klub Konesera, choćby w trakcie pojawiały się wątpliwości powodowane spadkiem zainteresowania. Po obiecującym starcie bywały nieco słabsze okresy, ale obecne wyniki są znakomite, a to przecież wiosna, z reguły czas, gdy do kina chodzi się rzadziej niż jesienią i zimą.
Klub Konesera jest niejako kontynuacją pańskich działań jako popularyzatora kina studyjnego. Zaczęło się od DKF Kociołek, później był klub w RCK, a teraz wtorkowe seanse w Bałtyku.
Nawiązanie do Kociołka kojarzy mi się z ogromnym popytem na bilety, na ówczesne seanse. Ludzie byli wtedy głodni dobrego kina. Jak Klub Konesera będzie się nadal rozwijał w takim tempie, to nie wykluczam, że sytuacja się powtórzy i karnety będzie trzeba zdobywać po znajomości. Już bywają seanse gdzie wolnych miejsc zostaje niewiele. Sale były niemal zapełnione na „Ukrytym pięknie” i „Przełęczy ocalonych”.
Co proponuje pan koneserom kina na nadchodzące miesiące?
Mam już potwierdzone 10 seansów, ale do czerwca będzie ich jeszcze o kilka więcej. Zestaw opiera się na dosyć nowych produkcjach, bo zauważyłem, że takie jest zapotrzebowanie klientów. Pokażemy m.in. oscarowy „La la land”, „Milczenie” Martina Scorsese, głośną „Sztukę kochania”, a także „Powidoki” Wajdy czy „Klienta” irańskiego twórcy niesamowitego „Rozstania”. Jest z czego wybierać.