Krajobraz po bitwie do której nie doszło
W roku 800-lecia praw miejskich Raciborza nie będzie Festiwalu Średniowiecznego
Impreza, która z roku na rok zyskiwała na jakości, dostała z urzędu dofinansowanie o 30% niższe niż w 2016. Magistrat tłumaczy, że oferta była słaba, a wnioskujący Drengowie twierdzą, że jak mają oszczędzać to wolą odpuścić.
Zaczynali skromnie. Grupka pasjonatów w starodawnych strojach uświetniająca miejskie imprezy. W Polsce rozkwitła moda na wojów, klimaty średniowiecza i historyczność. Stowarzyszenie Drengów znad Odry rosło w siłę, a ratusz chętnie pomagał. Związki miejskiej kultury i ich działalności zacieśniały się. Liderzy Drengów – Marta Buczkowska z Markiem Manszem pracowali w urzędzie i w RCK. Zainwestowano w elementy grodu rycerskiego w Oborze, budżet Festiwalu Średniowiecznego szybował w górę. Wydawało się, że w roku miejskiego jubileuszu, średniowieczna impreza może być promocyjnie najważniejsza w roku. Tymczasem nie będzie jej wcale.
Jakość wymaga pieniędzy
Drengowie potrzebowali co najmniej tyle pieniędzy co przed rokiem. Kwota 30 tys. zł to dla nich fundament do sprawnego działania. Budżet całości wyceniają na dużo więcej, ale wliczają w to pracę – swoją i przyjezdnych. Chcieli na 800-lecie spektakularnych wydarzeń, np. przemarszu 300 wojów – z Rynku do Obory. – Gdy zimą rozmawialiśmy, na spotkaniu wielu organizacji, z urzędnikami o planowanych przedsięwzięciach w roku jubileuszowym to spodziewałam się, że urząd postawi finansowo na wielkie wydarzenia. Gdy poznaliśmy wyniki konkursu, gdzie przyznano nam 19 tys. zł, nasze rozczarowanie było duże – przyznaje Marta Buczkowska. Po dyskusji w gronie Drengów postanowiono, że w tym roku festiwalu nie będzie. – Jakość wymaga nakładów. Nie chcemy się cofać w naszym festiwalu, tylko robić go coraz lepszym. Spróbujemy w kolejnym rozdaniu, za rok – zapowiada Buczkowska.
Wciągnęli w to Maciarewicza
Gdyby to było średniowiecze ich stanowisko rozesłano by jak ówczesne wici. Dziś skorzystano z internetu i facebooka. Odstąpienie od organizacji zabolało urzędników. Zwłaszcza naczelnika od edukacji i kultury Roberta Myśliwego. Kibicował Drengom odkąd objął stanowisko. Wiedząc, że pieniędzy z urzędu dostaną mniej zaoferował pomoc w pozyskaniu środków zewnętrznych. Jego podwładny, spec od ściągania dotacji – Zygmunt Kandora – wskazał Drengom ścieżki do MON-u i fundacji KGHM. Zanim zapadły tam decyzje Drengowie obwieścili światu swoje stanowisko. Zawrzało w internecie, posypało się wiele gorzkich słów, a urząd z Drengami okopali się po swoich stronach tego kulturalnego konfliktu.
Honor prezydenta
Prezydent Lenk chciałby zasiąść z Buczkowską i Drengami do stołu i dalej negocjować. Chwalił się festiwalem w ulotkach promocyjnych na 800-lecie. Teraz na początku lipca będzie dziura programowa zamiast średniowiecza w Oborze. – Na pewno nie zamierzam szukać alternatywy dla Drengów w to miejsce – mówi nam Mirosław Lenk. Skądinąd wiemy, że w magistracie jednak zapytano jedno z polskich bractw rycerskich i to ochoczo zainteresowało się organizacją imprezy za 19 tys. zł.
Marta Buczkowska podkreśla, że przerwa w festiwalu, nie oznacza, że Drengowie kończą działalność. Mają co robić latem i nudzić się nie będą. Planują za rok znów wystartować w konkursie dla stowarzyszeń. Liczy, że w urzędzie ich decyzja skłoni co niektórych do zadumy, by pulę środków na kulturę powiększyć w kolejnym rozdaniu. Animatorów traktuje się tu po macoszemu gdy spojrzymy na wielokrotnie większe pieniądze na sport. Tyle, że na wiejski mecz w Ocicach czy Płoni nie przyjadą turyści z drugiego krańca Polski (a są takie przypadki, czego Buczkowska łatwo potrafi dowieść).
(ma.w)
Komentarz
Postawę Drengów odbieram jako symboliczny protest całego środowiska kultury pozainstytucjonalnej w mieście. Na dobrą sprawę, reszta konkursowiczów powinna pójść ich śladem i dopiero by się porobiło. Wtedy magistrat musiałby się ugiąć pod żądaniami typu „jeśli wymagasz to zapłać”. Szkoda, że radni miejscy budzą się dopiero teraz, gdy klamka zapadła. Na etapie planowania budżetu można było postawić kropkę nad „i” wprowadzając tam festiwal na jubileuszowy 2017 rok, tak jak wprowadzono rekonstrukcyjną imprezę z Żołnierzami Wyklętymi czy Intro Festival. Widać wśród Drengów brakuje polityków, bo z tamtymi wydarzeniami są związani radni i lobbyści. Na zamieszaniu z festiwalem traci miasto i jego kultura. Początek wakacji będzie smutny, a miał być historycznie radosny.