Duży Kaliber: Śmierć znanego naukowca
Wytrop sprawcę czyli zagadka kryminalna
Rzadko się zdarzało, aby komisarz Jakub Szarek był pierwszy na miejscu zdarzenia. Tak jednak było tym razem. Trwały przygotowania do remontu drogi w mieście i policjant utknął w korku. Zanim dojechał do komendy, otrzymał telefon od dyżurnego, który poinformował go o śmierci znanego profesora. Mężczyzna był znany bardziej ze swoich dziwactw niż z pracy naukowej. Kiedy zadzwonił dyżurny, policjant był w pobliżu ulicy, przy której mieszkał naukowiec. Po 5 minutach był na miejscu.
Komisarz Szarek chwycił ciężką zasłonę i mocno pociągnął. Do pokoju najpierw wdarł się mały promyk jesiennego słońca, potem kolejne. Policjant szarpnął jeszcze kilka razy, pozwalając słońcu swobodnie zajrzeć do pokoju. W deszczu unoszących się kłaczków kurzu mógł teraz zobaczyć cały gabinet profesora. Urządzony był w starym i skromnym stylu. Naukowiec zazwyczaj pracował przy lampce biurkowej, siadając przy ogromnym biurku pod oknem. Nie lubił światła słonecznego. Teraz przy tym samym meblu leżało jego ciało. Mężczyzna otrzymał cios w tył głowy, o czym świadczyła spora rana na potylicy.
– Podobno mamy świadka? – zapytał policjant do kolegi, który wszedł do gabinetu.
– Tak, to pracownik firmy, który remontuje elewację w domu po drugiej stronie ulicy. Kazałem mu czekać na dole – odpowiedział policjant.
– Doskonale – powiedział Szarek zawieszając wzrok na leżącej na stole gazecie. Na pierwszej stronie dziennika znajdowała się informacja o rozpoczęciu się wielkiego remontu głównej ulicy w mieście. – No to od jutra zaczną się jeszcze większe korki – mruknął do siebie i wyszedł z gabinetu.
W pokoju czekał postawny mężczyzna w robotniczym ubraniu.
– Proszę opowiadać co pan widział – powiedział policjant, siadając obok świadka.
– Przyjechałem wcześnie rano, aby dokonać kilku poprawek malarskich, bo goni nas termin. Było jeszcze ciemno. Z rusztowania widziałem gabinet profesora. Tego ranka widziałem jak pod dom profesora przyjechał jakiś samochód. Wyszedł z niego otyły mężczyzna i wszedł do profesora. Chyba obudził go, bo dopiero po chwili w gabinecie zapaliło się światło. Z uchylonego okna było słychać awanturę, dlatego zacząłem obserwować co się tam dzieje. Po chwili zobaczyłem cień tego grubego mężczyzny jak uderza profesora. Szybko uciekł. Poszedłem tam i znalazłem martwego właściciela domu. Zadzwoniłem po pogotowie i policję – opowiadał świadek.
– Czy pan profesor gdzieś wychodził tego ranka?
– Raczej nie, często pracował do późna i rano odsypiał.
– Dziękuję, będziemy mieli później jeszcze kilka pytań do pana.
Kiedy budowlaniec wyszedł z domu, Szarek zwrócił się do partnera. – Niech technicy dokładnie obejrzą dom. Możliwe, że zginęło coś cennego. Jestem niemal pewny, że ten budowlaniec ma coś wspólnego ze śmiercią profesora. Nie wiem jednak jeszcze jaki miał powód, ale tego się dowiemy. Nie spuszczaj go z oka – powiedział Szarek.
Jak policjant domyślił się, że pracownik budowlany może mieć związek ze śmiercią profesora?
Aby poznać odpowiedź, wciśnij: Ctrl+A
Odpowiedź: Policjant zaczął nabierać podejrzeń, gdy budowlaniec powiedział o poprawkach malarskich. Tych nie wykonuje się, gdy jest ciemno. Robotnik nie mógł również widzieć co się działo w gabinecie profesora. W oknie zasłony były tak grube, że nie przepuszczały światła słonecznego, nie mówiąc już o świetle niewielkiej lampki. Dodatkowo biurko z lampką stało przy samym oknie. Osoby przebywające w gabinecie nie mogły więc rzucać cienia.