Raport specjalny: Katastrofa w Kuźni
Grudziński z rodziną: w sekundę powstał taki biały wir
Czesław Grudziński akurat malował pokój u córki na piętrze domu i widział, że jakaś burza się zbliża. – Jak się rozpętała to między garażem a komórką na podwórku zobaczyliśmy, że taki wir się zrobił, mała trąba powietrzna. Przeszło jakoś, nic nie było widać i zobaczyliśmy zniszczenia. Płot mieliśmy, to się w połowie rozpadł. Jedno drzewo na siedem rosnących się uratowało. Resztę powyrywało, tak wykręcając je, aż do wyrwania. Ze szwagrem poucinaliśmy potem. Żona pana Czesława opowiadała nam o ciemnej chmurze, która się zbliżała. – Tego w życiu nie wiedzieliśmy, taki wir, białe coś takiego, nagle znikło. To były sekundy, nagle patrzymy i z tego co wcześniej tam było nic nie zostało. A zaraz potem wyszło słońce – dopowiedziała pani Ewa. Jej mąż bał się, że zerwie dach domu. – Dziękuję Bogu, że się nie rozwinęło, może ta nasza komórka co jej dach zerwało ocaliła resztę – przypuszczał. 30 lat mieszkają w Kuźni, przeżyli dwie powodzie, ale tego co wydarzyło się w piątek nie zapomną już nigdy.