Raport specjalny: Katastrofa w Kuźni
Anna Macha: gdzie nie pojechać to zniszczenia
Siostra burmistrza widziała wpierw, że zrobiło się biało i wszystko zaczęło fruwać. – Okno trzymałam żeby go nie wyrwało z framug. Woda leciała tymi framugami – relacjonowała nam gdy spotkaliśmy ją niosącą termos z kawą dla strażaków. Od piątku była na nogach, a był sobotni wieczór. – Obok mojego domu też przewrócił się las. Pomagaliśmy tam. Ludzie chcą jakieś pieniądze dostać, by się poratować. Ja od urodzenia tu mieszkam. Dwie powodzie i pożar widziałam, nawet pracę magisterską pisałam o tym pożarze, ale to jest wyjątkowy kataklizm. W imieniu brata też trochę się angażuję, bo on jest 1600 km stąd. Gdzie by nie pojechać w Kuźnię to są zniszczenia – podsumowała.