Duży kaliber z archiwum: Zabił szantażystę
RACIBÓRZ To pętla, którą nieżyjący już Tomasz B. zaciskał wokół Pawła K. miała doprowadzić do dramatu. Mężczyzna miał prześladować raciborzanina, nękać go na czatach internetowych, interesować się jego bratem. W sierpniowy wieczór Paweł K. spakował nóż i gaz i pojechał ostatecznie rozmówić się ze swoim prześladowcą.
Noc z 18 na 19 sierpnia 2011 roku należała do ciepłych. W piątek rano, jeden z przechodniów śpieszył się jak co dzień do pracy. Przez park było bliżej. To właśnie on w rejonie dawnej dyskoteki Bravo w Gliwicach znalazł zmasakrowane ciało mężczyzny. Ofiara miała liczne rany kłute i cięte twarzy, tułowia i kończyn. Wezwano policję i pogotowie. Lekarz nie miał tu jednak wiele do roboty. Szybko okazało się, że to ciało 35-letniego Tomasza B., ochroniarza, który pilnował budynku dawnej dyskoteki.
Zwłoki w parku
Tomasz B. został zamordowany w pobliżu przyczepki kempingowej dla pracowników, a następnie odciągnięty w pobliskie zarośla. Jeszcze tego samego dnia wytypowano prawdopodobnego zabójcę, znajomego mężczyzny. Po kilku godzinach zatrzymali go policjanci z wydziału kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu. Wówczas 22-letni Paweł K. niemal od razu przyznał się do zbrodni. Śledczy krok po kroku skrupulatnie weryfikowali jego wyjaśnienia. Z miejsca zbrodni skradł ofierze laptop oraz plecak z rzeczami osobistymi. Wracając z Gliwic zatrzymał się w Rybniku. Tu do rzeki Nacyny, przepływającej przez centrum miasta, miał wrzucić skradzione przedmioty. Zakrwawionej kurtki pozbył się już w Raciborzu, wrzucając ją do kanału Ulga. Mimo intensywnego przeczesywania Nacyny przez strażaków, nie udało się odnaleźć żadnego z przedmiotów. Głównym dowodem, świadczącym o winie oskarżonego, jest nóż, który Paweł K. sam po zatrzymaniu wskazał policjantom i którym, jak twierdził, pozbawił życia Tomasza B.
Chodziło o zdjęcia
Tomasz B. i Paweł K. przez dłuższy czas utrzymywali bardzo bliskie kontakty. Poznali się w internecie. To właśnie ta zażyłość była jednym z głównym argumentów, który skłonił sąd do częściowego wyłączenia jawności procesu. 35-letni Tomasz B. od dłuższego czasu cierpiał na depresję, wolne chwile w pracy spędzał na surfowaniu w internecie. W taki sposób pewnego wieczoru poznał młodszego o 13 lat Pawła. Mężczyźni spotkali się co najmniej kilkakrotnie, między innymi w jednym z centrów handlowych oraz w domu. Po pewnym czasie młodszy z nich chciał prawdopodobnie zakończyć znajomość. To wtedy Tomasz B. miał zacząć szantażować go, że ujawni intymne zdjęcia wykonane podczas jednego ze spotkań i opublikuje je w internecie. Bojąc się spełnienia groźby, oskarżony pojawił się w gliwickim parku 18 sierpnia. Szczegóły tragicznego spotkania zna tylko Paweł K. Po zabiciu przyjaciela, zabrał jego rzeczy osobiste. Kluczowy był dla niego komputer, na którym mogły być kompromitujące go zdjęcia.
Dwadzieścia ciosów to nie obrona
Paweł K. przyznał się do zabójstwa jednak jak twierdzi, musiał się bronić, bo podczas spotkania w parku Tomasz B. stał się agresywny. – Oskarżony nie kwestionował, że to on doprowadził do śmierci Tomasza B., jednak z jego wyjaśnień wynikało, że został niejako zmuszony do zadania ciosów nożem. Sąd nie daje całkowicie wiary wyjaśnieniom oskarżonego, że działał w warunkach obrony koniecznej czy też przekroczenia obrony koniecznej. Zdaniem sądu pierwsze wyjaśnienia oskarżonego najbardziej wiarygodnie opisują czyn oskarżonego – mówił w dniu ogłoszenia wyroku sędzia Adam Chodkiewicz.
Wiedział co robi
Sąd badał również czy Paweł K. nie działał w stanie silnego wzburzenia. – Sąd wysłuchał w tej kwestii biegłego psychologa i biegłych psychiatrów, którzy ostatecznie nie wykluczyli takiego stanu, ale zdaniem sądu nie można mówić o takiej kwalifikacji czynu. Jeśli nawet oskarżony był zdenerwowany, szantaż nie jest usprawiedliwieniem zabójstwa. Jeśli Paweł K. był szantażowany to najprostszą formą jest zgłoszenie tego organom ścigania. Fakt, że oskarżony zgodził się spotkać w porze nocnej w odludnym miejscu z Tomaszem B. wskazuje, że oskarżony nie obawiał się tak swojej ofiary. Zdaniem sądu, oskarżony przygotował się do spotkania z zamiarem zabójstwa, bo wziął ze sobą gaz i nóż. Również to, że oskarżony zadał ofierze tak liczne uderzenia nożem, nie tylko w jedną część ciała – mówił sędzia.
15 lat za mord
18 kwietnia 2013 roku Sąd Okręgowy w Gliwicach uznał go winnym tego, że 18 sierpnia 2011 pozbawił życia Tomasza B. zadając mu liczne uderzenia nożem. Zabójca zadał swojej ofierze liczne rany kłute i cięte w okolicy czołowej twarzy, szyi, kończyn i tułowia co skutkowało wykrwawieniem i doprowadziło do śmierci mężczyzny. Sąd wówczas skazał go na karę 15 lat pozbawienia wolności. Sąd apelacyjny zmienił jednak ten wyrok i złagodził oskarżonemu karę skazując go na osiem lat pozbawienia wolności.