Piórem naczelnego: Nieważne „kto”, ważne „co”
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Jak się nie ma co się lubi, to najlepiej się obrazić. Mam to na co dzień. Z pięcioletnią córką. Tak samo jak z niezadowolonymi bohaterami naszych tektów, których krytycznie opisaliśmy. Najczęściej z urzędnikami i politykami, gdy bierzemy stronę słabszych w sprawach trudnych. Często obrywa mi się za poglądy Bożydara Nosacza odważnie piszącego w sąsiedniej rubryce. Jej bohaterowie najchętniej dowiedzieliby się cóż to za jegomość, mniej interesując się samą treścią, a to ona jest tu najważniejsza. Powiedz mi kto to pisze, a ja wyrobię sobie o nim opinię. Tą maksymą kierują się skrytykowani. Przeklną pod nosem, ponarzekają w gronie znajomych i zadeklarują, że szmatławca już czytać nie będą. Ilu ludzi, tyleż poglądów (a czasem tych drugich jest jeszcze więcej). Nasze łamy są otwarte na polemikę, często publikujemy niewygodne dla nas tezy jeśli argumenty są rzeczowe i uczciwe. Prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Dlatego często niewygodne spostrzeżenia Bożydara Nosacza pojawiają się w Nowinach. Niezaangażowani osobiście w opisywane tematy Czytelnicy bardzo chwalą sobie tę lekturę, co oznacza, że ten głos jest warty usłyszenia.