Duży miś i mała niedźwiedzica
Samborowice. Choć niedźwiedzi na Śląsku nie ma już od kilkuset lat, w ostatnią sobotę karnawału na niektórych wsiach wciąż można napotkać wesoły orszak z berem w roli głównej. Uzmysławia nam to, jak stara jest tradycja, którą do dziś kultywuje się m.in. w Samborowicach.
Samborowicki tanzbär, czyli wodzenie niedźwiedzia, wiąże się z wesołą działalnością wędrownych cyrkowców, którzy niegdyś wędrowali od wioski do wioski z niedźwiedziem jako główną atrakcją swoich pokazów. Zabijany na koniec zabawy niedźwiedź zwiastuje koniec karnawału i początek wielkiego postu. Na szczęście pozostawia on po sobie małego niedźwiedzia, który jest nadzieją na lepsze czasy.
Według innej interpretacji tego dawnego, rozpowszechnionego niegdyś na całej słowiańszczyźnie zwyczaju, wodzony na postronku niedźwiedź symbolizuje zło, które nęka ludzi. Od jego działania można się co prawda wykupić, ale przecież najlepiej byłoby zakończyć sprawę raz na zawsze. Dlatego w punkcie kulminacyjnym wodzenia niedźwiedzia mieszkańcy dokonują osądu nad sprawcą wszelkich nieszczęść i następnie zabijają go. Z opresji cało uchodzi jednak jego potomek, który wróci do wsi za rok, bo tradycja zginąć nie może.
(żet)