Kolejny zwrot w sprawie Cieślów?
Niektórzy mówią o tej sprawie „telenowela”, bowiem konflikt między inwestorami a władzami gminy Nędza ciągnie się od pięciu lat. Przypomnijmy, że państwo Cieśla zakupili spory kawałek ziemi pod Łężczokiem, na terenie gminy Nędza. Mieli zamiar prowadzić tu szkółkę drzew. Potrzebny im był budynek gospodarczy, na którego budowę nie chciała dać zgody wójt Anna Iskała.
Wkrótce po tym rada gminy przyjęła plan zagospodarowania przestrzennego, który blokował tę inwestycję, a który według Cieślów zawierał błędy i był częściowo skonstruowany przeciwko nim. Zaczęła się batalia sądowa.
Po kilku odwołaniach Cieślom udało się uzyskać zgodę na budowę od starosty raciborskiego. Gmina gorączkowo próbowała zareagować i zablokować budowę, raz odwołując się do ekologii, kiedy indziej do błędów formalnych itd. Bezskutecznie. Sąd administracyjny odrzucił skargę gminy, jako strony która nie ma podstaw do odwołania się od decyzji starosty. Taką możliwość mają jedynie sąsiedzi gruntów Cieślów, w tym przypadku Nadleśnictwo.
Leśnicy do tej pory nie wtrącali się w konflikt. Zostali jednak poinformowani z gminy o zaistniałej sytuacji i zaraz po tym wnieśli do wojewody swoją skargę na decyzję starosty. Leśnicy w uzasadnieniu powołali się na to, że do tej pory nie wiedzieli o postępowaniu w sprawie wydania pozwolenia na budowę. To wystarczyło aby wojewoda wydał postanowienie wstrzymujące pozwolenie, wydane przez raciborskiego starostę. Nakazał równocześnie wznowić postępowanie z uwzględnieniem stanowiska Nadleśnictwa.
Powyższe zostało zakomunikowane podczas sesji rady gminy w Nędzy, 12 lutego. Wójt Iskała przekazała, że postanowienie wojewody to efekt działań gminnych służb prawnych. – Czasami te starania mogły się wydawać bezsensowne, ale chodziło aby wykorzystać każdą możliwość, aby doprowadzić do wyroku, zgodnie z którym nasz Plan Zagospodarowania Przestrzennego Gminy jest świętością – wyjaśniła.
Niestety z uzasadnienia decyzji wojewody powyższe nie wynika. Wojewoda co prawda nakazał staroście wznowienie postępowania, lecz tylko w zakresie wysłuchania stanowiska/zastrzeżeń Nadleśnictwa. To wcale nie musi zakończyć się zmianą wcześniejszej decyzji. Pisma z urzędu gminy mają być z kolei rozpatrzone w starostwie z urzędu, podobnie jak każde inne i również nic nie wskazuje, że wniosą one cokolwiek nowego do sprawy.
Upór obu stron wskazuje, że „serial” szybko się nie skończy. Ubolewać można jedynie, że argumenty urzędników są coraz mniej czytelne i wskazują raczej na chęć udowodnienia swojej racji za wszelką cenę, niż faktyczną troskę o dobro gminy.
Marcin Wojnarowski