JAKA WŁADZA – TAKI GRZECH – NIE DZIWI NIC
List do redakcji
Konkurs, który wyłonił nową szefową Zamku Piastowskiego, skończył się już ponad miesiąc temu ale mieszane uczucia budzi do dziś. Osobiście niewiele wiem o wybranej kandydatce, jednak jestem skłonny przyjąć, że to fachowiec i właściwa osoba na takim stanowisku. Jednak trudno przejść do porządku dziennego nad kulisami tego wyboru. Wyboru obarczonego od startu dużą liczbą wzajemnie wykluczających się decyzji organizatorów, związanych prawdopodobnie z nieumiejętnym rozdziałem podobnych kompetencji starosty powiatu i zarządu powiatu.
Trzeba sobie uświadomić, że jest różnica pomiędzy zatrudnieniem na kierownicze stanowisko w starostwie, a zatrudnieniem kierownika jednostki organizacyjnej powiatu np. dyrektora Zamku Piastowskiego. Mimo, że jeden i drugi jest pracownikiem samorządowym to kierowników w starostwie zatrudnia i zwalnia starosta, ale już dyrektora Zamku Piastowskiego zatrudnia i zwalnia zarząd powiatu. Jednak to starosta ustala regulamin naboru dla obydwu tych pracowników samorządowych. W zeszłym roku taki regulamin naboru został wprowadzony zarządzeniem starosty, gdzie precyzyjnie określono jak dokonać naboru na stanowisko dyrektora Zamku. Wydaje się to być proste, ale nie gdy do akcji wkracza zarząd powiatu. Uchwałą podjętą w październiku 2017 roku wszczął procedurę naboru dyrektora Zamku. Upoważnił starostę do przeprowadzenia konkursu ściśle wg rozporządzenia starosty dotyczącego regulaminu naboru. Zarząd powołał też specjalną komisję do tego naboru, a wykonanie tej uchwały powierzył staroście.
Która komisja powinna działać?
Sęk w tym, że wykonanie tej uchwały zarządu powiatu przez starostę, przestrzegającego zapisów regulaminu naboru – jest niemożliwe bo treść uchwały jest sprzeczna z treścią tego regulaminu. W uchwale procedurę wszczyna zarząd powiatu – w regulaminie to kompetencja starosty. W uchwale powołuje się specjalną komisję naborową wedle uznania zarządu powiatu – w regulaminie komisja ma charakter stały. W regulaminie szefem komisji jest starosta – w uchwale zarządu przewodniczącym komisji zostaje wicestarosta Marek Kurpis (może to jakiś znak, że już prawie jest starostą; jednak takie zbyt wczesne witanie się z gąska w ogródku nie wróży nic dobrego).
I teraz powstaje pytanie czy starosta przeprowadzając procedurę naboru i nie mogąc przestrzegać regulaminu naboru, był w stanie tę uchwałę zarządu wykonać? Która komisja naborowa powinna działać – ta zgodna z regulaminem naboru, ustalona przez starostę czy ta powołana uchwałą zarządu powiatu (niezgodnie z regulaminem naboru)?
Dokumenty z błędami
To nie wszystkie wątpliwości. Pierwszy nabór zakończył się fiaskiem, zarząd powiatu nie podejmował już następnej uchwały w sprawie konkursu więc kto rozstrzygnie czy komisja konkursowa powołana przez zarząd powiatu pod koniec roku 2017 nie rozwiązała się po pierwszym nieudanym naborze? Nie była przecież komisją stałą. Czy uchwała zarządu powiatu o wszczęciu naboru – po zakończeniu pierwszej procedury naborowej, obowiązywała też przy „drugim podejściu”?
Żeby dalej nie brnąć w zawiłości, trzeba zadać sobie pytanie czy organizacja obydwu podejść konkursowych nie była co najmniej kontrowersyjna? Czy to nie daje podstawy do podejrzeń, że te dwa konkursy mogły być nieskuteczne, bo dokumenty ustanawiające reguły zawierały mnóstwo istotnych błędów prawnych? Pewne jest jedno: wybierano dyrektora Zamku, łamiąc ustalony przez starostę regulamin naboru.
Takie traktowanie przepisów przez powiatową władzę mnie osobiście nie dziwi. Bo czy można spodziewać się staranności po kontynuatorach osób, wydających wcześniej nieprawne decyzje przy obsadzaniu składu rad nadzorczych, dopychających dyrektorskie apanaże dziwnymi angażami, premiami i nagrodami przyznawanymi niezgodnie z ustalonymi przez zarząd powiatu regułami? Jak się jeszcze do tego doda bagatelizowanie stwierdzonych nieprawidłowości przy prywatyzowaniu usług medycznych – to trudno mieć jakiekolwiek złudzenia i nadzieję, że może być lepiej.
Juror ze zleceniami
Niestety to całe zamieszanie obnażyło jeszcze wiele innych zachowań poniżej standardów. Wydawało się, że powiatowa władza może przynajmniej czuć na sobie karcący wzrok opozycji. To karcące spojrzenie, chyba zmieni się teraz w łagodne i zgodne mrugnięcie okiem, bo jakże może być inaczej po udzielonej mediom, przez jednego z jurorów tego konkursu, informacji. Oto stwierdził on, że nie widzi nic złego w tym, że jest znajomym kandydatki, która wygrała, że kandydatka ostatnio zlecała jego firmie organizację odpłatnych wycieczek dla dzieci. Co więcej nic złego w tym nie widział podobno też szef koalicyjnego klubu radnych, rządzących powiatem. To, że regulamin naboru nie zawierał żadnych wykluczeń dla członków komisji obciąża starostę. Brak w regulaminie zapisów o tym, że w komisji konkursowej nie może zasiadać osoba, pozostająca z kandydatem w takim stanie prawnym lub faktycznym, że może to budzić uzasadnione podejrzenie o stronniczość, nie oznacza, że w tej komisji może zasiadać juror, któremu zwycięska kandydatka dawała płatne zlecenia. Jeśli przestrzega się prawa i dobrego obyczaju to taka postawa nie wchodzi w grę. Nie ma znaczenia czy ocena tego członka komisji ostatecznie zaważyła na wyniku wyboru. Po ujawnieniu tego faktu, już po dokonaniu wyboru, konkurs bez względu na wynik pokrył się nieprzyjemnym cieniem podejrzeń. Na Zamku odbywa się również cykliczna impreza Wiatraki. Również z tego tytułu w komisji konkursowej nie powinien zasiadać żaden przedsiębiorca, który z tą imprezą jest związany, bo raczej nie jest mu obojętne kto będzie Zamkiem kierował przez najbliższe lata.
Koalicja i opozycja to jeden głos
Musi bulwersować obecna postawa człowieka, utożsamianego do niedawna ze zwalczaniem złych samorządowych nawyków. Człowieka, wokół którego skupiają się zwolennicy „naprawy samorządowego powietrza”; który był przewodniczącym komisji rewizyjnej powiatu; w przeszłości aspirującego do stanowiska prezydenta miasta. Przykro, że niegdysiejszy idealista, lider podróżników i poetów spod znaku Don Kichota tak łatwo teraz przechodzi do porządku nad czymś, co kiedyś z pewnością byłoby źródłem jego ostrej krytyki*.
Myślę, że z powodu tego zamieszania wokół Zamku kłopotów w radzie powiatu chyba nikt nie będzie miał, bo koalicja i opozycja to teraz jeden głos. Zresztą część samorządowej władzy od dawna zachowuje się tak, jakby nie musiała znać obowiązujących przepisów, bo od usprawiedliwiania popełnianych „gaf” posiada grono opłacanych z kiesy podatnika prawników. Jak prawnicy starostwa uznają, że jednak nie można wydać opinii satysfakcjonującej zarząd powiatu, to zawsze można poszukać pomocy w wielkim mieście.
Przecież to nie grzech być przedsiębiorcą, nie grzech dobrze płacić swojakowi, jak pracę swoją wykonał, nie grzech obsadzać po swojemu stanowiska i wreszcie to nie grzech mieć przy tym poczucie dobrze spełnionego obowiązku.
Jaka władza – taki grzech. Nie dziwi nic.
Marek Labus
(w poprzedniej kadencji autor wykrył nieprawidłowości w funkcjonowaniu PKS i szpitala rejonowego, co potwierdziły komisja rewizyjna i rada powiatu)
*od redakcji: autor pisze o Dawidzie Wacławczyku szefie klubu PiS w radzie powiatu
Śródtytuły pochodzą od redakcji