Pół roku na odpowiedź. Czy złamano statut miasta?
Radni Szukalska i Fita dopiero po 6 miesiącach otrzymali od prezydenta miasta odpowiedź na interpelację z września 2017 roku. Statut Raciborza określa ten termin na 21 dni.
Anna Szukalska i Michał Fita pytali prezydenta Lenka latem zeszłego roku (7 września) o remont ul. Armii Krajowej i Rudzkiej. Roboty się przedłużały, a miejska spółka PRD musiała zrywać asfalt i kłaść go na nowo. Radni byli zaniepokojeni o koszty i kondycję finansową przedsiębiorstwa. Zwracali Lenkowi uwagę na „nienależyty nadzór właścicielski”. 19 września otrzymali krótką odpowiedź prezydenta, że ten zwrócił się o wyjaśnienia do PRD. I od tej pory trwało ustalanie odpowiedzi na interpelację radnych. W styczniu radni upomnieli się pisemnie o informacje w tej sprawie. W lutym je uzyskali. Okazało się, że PRD nie tylko nie straciło na remoncie ulicy na Ostrogu, ale wskutek większego zakresu prac zarobiło więcej niż się spodziewało (300 tys. zł).
Pomijając fakt, że ze sprzyjającą PRD i magistratowi odpowiedź w sprawie remontu Rudzkiej urzędnicy nie powinni byli zwlekać tylko chwalić się nią na gorąco, pozostaje kwestia rażącego naruszenia terminu na udzielenie odpowiedzi radnym. Statut miasta precyzuje, że odpowiedzi na interpelacje udziela się w ciągu 21 dni. Zapytana o komentarz Anna Szukalska nie wyklucza, że do tematu wróci na marcowej sesji, gdzie radni będą dyskutować o przyszłości PRD.
Zapytaliśmy przewodniczącego rady Henryka Mainusza czy zamierza interweniować u prezydenta miasta w sprawie opieszałości z udzieleniem odpowiedzi na interpelację. Ten przynał nam, że nie ma sankcji za naruszenie statutu miasta. Mógłby skierować do włodarza pismo ze stosowną uwagą, ale nie zamierza tego robić. Mainusz twierdzi, że radni na sesjach dyskutowali w ostatnich miesiącach z prezydentem na temat PRD i sami mogli domagać się od niego szybszej odpowiedzi. Podkreśla, że biuro rady zrobiło co doń należało. – Po sesjach w ciągu dwóch dni kierujemy do prezydenta interpelacje, na które radni chcą pisemnych odpowiedzi, a te spływają później do nas i trafiają do radnych – tłumaczy tryb pracy Mainusz. Zwraca uwagę, że przypadek Szukalskiej i Fity jest jednostkowy, a do niego – poza zapytaniem dziennikarza – nie dotarły w tej sprawie żadne sygnały.
(ma.w)