Szpital odsyła dzieci do Rybnika. Dlaczego nie leczy na miejscu?
Matkę parotygodniowej dziewczynki, która zgłosiła się na izbę przyjęć z podejrzeniem urazu córki, zaskoczyła reakcja personelu z Gamowskiej, który wskazał jej drogę do Rybnika, bo tylko tam uzyska pomoc.
W marcowy, mroźny dzień na izbę przyjęć raciborskiego szpitala zgłosiła się młoda matka z liczącym zaledwie 11 tygodni niemowlęciem. Dziecko spadło z tapczanu, rodzice się wystraszyli, że upadek mógł spowodować groźne konsekwencje. Czytelniczka sądziła, że na Gamowskiej jej maluszkowi zostanie udzielona pomoc. Odmówiono jej i odesłano nas do odległego o 25 km Rybnika. – W rejestracji zadano mi tylko pytanie czy dziecko jest nieprzytomne? – relacjonuje kobieta, która później zażądała od dyrekcji szpitala stosownych wyjaśnień i postanowiła z mężem nagłośnić problem. – Córka była przytomna i dowiedziałam się że mamy jechać do Rybnika na izbę przyjęć. Grzecznościowo pan doktor, który był na dyżurze zerknął na malutką i powiedział, że nie widzi nic niepokojącego, ale dla pewności mamy się udać do Rybnika – dodaje raciborzanka.
Rodzice byli zaskoczeni, że w szpitalu zlokalizowanym w ponad 50-tysięcznym Raciborzu nie udziela się pomocy dzieciom w przypadkach nagłych i urazach. Przeczytali szpitalny statut gdzie znaleźli punkt o treści: zadaniem Izby Przyjęć Szpitala Rejonowego w Raciborzu jest przygotowanie pacjenta pod względem medycznym do hospitalizacji i jego przyjęcie do szpitala, oraz udzielenie pierwszej pomocy medycznej w stanach nagłego zagrożenia zdrowia i życia. Mama odesłanej do Rybnika dziewczynki widzi teraz, że pomoc lekarska w przypadku złamań i wypadków dotyczy na Gamowskiej tylko osób dorosłych. Uważa, że lecznica powinna umieścić na swej stronie internetowej odpowiednią informację na temat udzielenia pierwszej pomocy niemowlętom i dzieciom z okolic Raciborza oraz danych kontaktowych odpowiednich instytucji.
Przypomnijmy, że niedawno na sesji rady miasta Michał Fita opowiedział przypadek pacjenta z krwotokiem z nosa, którego z Gamowskiej także odesłano do Rybnika. Wówczas radny Marek Rapnicki dodał, że pomocy lekarskiej m.in. z małymi dziećmi trzeba szukać nie w Raciborzu, a w okolicznych szpitalach.
Poprosiliśmy o komentarz dyrektora szpitala Ryszarda Rudnika. Na comiesięcznej konferencji prasowej ten odparł, że w szpitalu nie ma oddziałów dziecięcych. Jest pediatria, gdzie urazów opisanych wyżej „się nie załatwia”. – Dziś nie możemy udzielać pewnych świadczeń. W szpitalu jest chirurgia dziecięca, mamy poradnię specjalistyczną, działającą tylko w godzinach przyjęć. Jeżeli lekarz stwierdził, że sprawa jest urazowa to odesłał do Rybnika. Gdyby ocenił, że sytuacja wymaga natychmiastowej interwencji to takie dzieci mogą obsłużyć nasi lekarze chirurdzy czy ortopedzi, ale to w wyjątkowych przypadkach, gdy sytuacja wskazuje na zagrożenie życia lub zdrowia – wyjaśnił R. Rudnik. Aktualny katalog świadczeń w raciborskiej lecznicy nie przewiduje leczenia dzieci, bo nie ma tam odpowiedniego zabezpieczenia jakim jest np. dziecięcy oddział intensywnej terapii. Najbliżej do takiej placówki jest do Rybnika.
Czy można poszerzyć katalog świadczeń? R. Rudnik zaznacza, że na Gamowskiej był kiedyś na chirurgii oddział dziecięcy, podobnie jak na otolaryngologii. – Przyjmowaliśmy małych pacjentów długi czas. Później NFZ wyrzucił te świadczenia z katalogu funkcjonowania typowych oddziałów chirurgicznych i otolaryngologicznych. Wymaga to teraz odrębnych kontraktów. Musiałby być w naszym szpitalu odrębny oddział. Kadrowo, sprzętowo i powierzchniowo spełniający wymogi kontraktowania – wyliczał dyrektor. Tymczasem w placówce nie mamy aktualnie miejsca by otwierać następne oddziały. – Wiem, że takie przypadki budzą emocje i temat wraca do nas wielokrotnie. Ludzie nie rozumieją jak działa system. Lekarz ocenia, potrafi w stopniu podstawowym zabezpieczyć i odesłać do ośrodka referencyjnego. Można się skarżyć, ale wynika to z niewiedzy o systemie i naszych uprawnień do udzielania świadczeń – podsumował Ryszard Rudnik.
(ma.w)