Ostatnie pożegnanie Marka Witkowskiego. Przyjaciele nazywali go królem życia
Na cmentarzu Jeruzalem pożegnano w poniedziałkowe przedpołudnie 4 czerwca Marka Witkowskiego, jednego z dwóch rowerzystów, którzy zginęli w wypadku pod Lekartowem (o szczegółach piszemy w magazynie „Duży Kaliber”).
Wielu przyjaciół zmarłego przyjechało na pogrzeb rowerami, pokonując w geście szacunku dla śp. Witkowskiego, trasę z rynku na Jeruzalem. Ubranych na czarno rowerzystów było kilkudziesięciu.
Podczas mszy żałobnej kapłan odczytał list pożegnalny do Marka Witkowskiego, podpisany przez przyjaciół. Wspomniano w nim m.in. o tym jak Witkowski jeszcze niedawno dzielił się z kolegami zdjęciami magicznych krajobrazów, dobrego jedzenia i zabawnych sytuacji ze wspólnych podróży. – To były zdjęcia pokazujące piękno tego świata – czytał duchowny. Wiadomość o tragicznej śmierci ich autora wstrząsnęła dogłębnie bliskimi mu osobami. – Nie pojedziemy już razem na termy do Budapesztu, nie wpadniesz na niedzielnego grilla, nie będziemy odkrywali nowych miejsc. Nie zaprosisz nas na przyjacielski wieczór, nie pobawisz się z naszymi dziećmi na placu zabaw, nie przysiądziesz na koncercie na Końcu Świata i nie zaprosisz na następne urodziny – wyliczali z żalem autorzy listu.
– Nawet nie wiesz jak wielu z nas mówiło o tobie król Marek. Mówiliśmy tak, bo nie znamy innej osoby, którą można nazwać prawdziwym królem życia. (...) Inspirowałeś nas do krótkich wypadów i dłuższych eskapad, zdobywania wiedzy o świecie. (...) Zaszczepiałeś w nas miłość do rzeczy pięknych, nie godziłeś się na bylejakość i przypadkowość. Trudno nam znaleźć dziś wśród nas kogoś innego obdarzonego tak wybitną inteligencją, mistrzowskim poczuciem humoru, wysoką kulturą osobistą, ogromną wiedzą, znajomością świata i wewnętrzną uczciwością. Czujemy pustkę i jesteśmy dogłębnie przejęci – to niektóre ze stwierdzeń zawartych w liście odczytanym na ceremonii pogrzebowej. Przyjaciele Witkowskiego złożyli kondolencje matce zmarłego, jego bratu z żoną i córką.
– Czas spędzony z tobą był czasem wartościowym. Wierzymy, że w Królestwie Niebieskim znowu będziemy żartować i dużo się śmiać. Dziękujemy, że mogliśmy Cię poznać – odczytał na koniec kapłan.
Dzień później (5 czerwca) pochowano na Jeruzalem drugą ofiarę z wypadku na drodze wojewódzkiej – Marka Sekułę.
(OQL, r)