To głupota lub sabotaż. Były burmistrz Kuźni Raciborskiej ostro krytykuje rezygnację z budowy Zbiornika Kotlarnia
Były burmistrz Kuźni Raciborskiej, Paweł Macha, zabrał głos po ogłoszeniu przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach, że budowa zbiornika przeciwpowodziowego Kotlarnia na rzece Bierawce nie dojdzie do skutku.
W komunikacie RZGW stwierdzono, że „zadanie to nie znajduje się w aktualizowanym Programie Planowanych Inwestycji w gospodarce wodnej PGW Wody Polskie” z powodu wysokich kosztów oraz problemów prawnych i środowiskowych, o których wcześniej nie wspominano. Macha stanowczo skrytykował tę decyzję, nazywając ją „głupotą, sabotażem albo jednym i drugim”. Jego zdaniem, państwo polskie rezygnuje z inwestycji w podstawowe potrzeby obywateli, „odwracając piramidę Maslowa do góry nogami”.
Paweł Macha przesłał do redakcji portalu Nowiny.pl i tygodnika „Nowiny Raciborskie” list, reagując na artykuł „Wody Polskie zrezygnowały z budowy Zbiornika Kotlarnia”, który ukazał się w zeszłotygodniowym wydaniu gazety, można go także przeczytać na naszym portalu, pod adresem: www.nowiny.pl/233187. W swoim komentarzu podkreślił, że inicjatywa budowy zbiornika, mająca na celu ochronę środowiska, była oddolna i szeroko konsultowana zarówno z mieszkańcami, jak i instytucjami. – Nie ma i chyba nie było w Polsce inwestycji tego rodzaju, która byłaby lepiej skonsultowana ze społeczeństwem i bardziej pożądana. Przez dwie dekady rozmów nikt o zdrowych zmysłach, poza kilkoma politykami, co do których mam wątpliwości, nie sprzeciwiał się tej inicjatywie – napisał. Dodał też: Pisząc to, chcę, aby społeczeństwo zdało sobie sprawę, z jakich impulsów rozwojowych właśnie zrezygnowano i jak zostało potraktowane przez osoby, które uważają, że mogą decydować za nie.
Poniżej publikujemy pełną treść listu:
Kilka dni temu Wody Polskie wydały komunikat w sprawie zaniechania „budowy” Zbiornika Kotlarnia. To absurd ze względu na to, że ktoś, kiedyś wydał decyzję zezwalającą na wydobycie piasku w środku lasu i ten sam ktoś lub ktoś inny w imieniu Państwa Polskiego wydał decyzję o kierunku rekultywacji. Ten sam moment można zatem określić jako de facto rozpoczęcie budowy zbiornika, którego czasza jest na dzień dzisiejszy gotowa w ok. 75%. To, co pozostało do zrobienia, to ucywilizowanie tego miejsca pod względem technicznym. Informacja ta wstrząsnęła opinią publiczną z kilku powodów, a mianowicie:
1 Inicjatywa „budowy” (ratowania środowiska) jest oddolna. Nie ma i nie było chyba w kraju inwestycji tego typu, która byłaby lepiej przekonsultowana ze społeczeństwem i instytucjami, i bardziej pożądana. Na żadnym z etapów rozmów na ten temat (trwają dwie dekady) nie pojawił się nikt o zdrowych zmysłach (wykluczam kilku polityków, co do których czystych intencji, mam wątpliwości), kto byłby przeciwny tej inicjatywie. Inwestycja nie zakłada żadnych wyburzeń lub wywłaszczeń, lub też zmiany stosunków wodnych narażających ludzi na straty, a wręcz przeciwnie.
2 Państwo Polskie rezygnuje z inwestycji w potrzeby fizjologiczne oraz bezpieczeństwo swoich obywateli odwracając piramidę Maslowa do góry nogami i stawiając samorealizację na pierwszym miejscu. Strategiczne zasoby Państwa w tym wypadku stanowi woda, której raz mamy za mało, a raz „za dużo” i nie potrafimy zbilansować. Po to budowane są wielozadaniowe zbiorniki retencyjne. Ta prosta wydawałoby się i oczywista sprawa jest za trudna dla podejmujących decyzję. Mam nadzieję, że to zwykła głupota, którą można żmudnym procesem edukacji zmienić, ale istnieje również inna opcja, w której torpedowanie tego typu inwestycji jest planowe. Deficyt wody pozbawia konkurencyjności obszary, na których występuje. Tacy ludzie powinni zostać poddani resocjalizacji, a służby każdego szanującego się Państwa powinny znaleźć powody, dla których to robią. Tych osób jest tylko kilka i wciąż te same.
3 Miejsce, w którym planowana była do realizacji inwestycja, to zniszczone przez ludzi środowisko naturalne. Podejmując się tego zadania, zostałoby po prostu zrekultywowane. Zdegradowane środowisko naturalne to dług zaciągnięty w przyrodzie i u społeczeństwa lokalnego, który zwyczajnie trzeba spłacić. Abdykacja Państwa z realizacji ustawowo nałożonych na nie obowiązków to zwykły rabunek zasobów, który przypomina schemat postępowania tych, z którymi nie chcemy być porównywani.
Do czego nam ten Zbiornik?
Jakie i czyje interesy podstawowe powinien realizować:
1 Zabezpieczać przeciwpowodziowo dwie gminy – Bierawę, Kuźnię Raciborską i dzielnicę Rybnika Stodoły oraz obniżyć falę powodziową na Odrze w Koźlu o ok 0.5m (mógłby więcej moim zdaniem),
2 Stanowić rezerwuar wody dla Odry, którą należy alimentować w okresie niedoboru, po to aby utrzymać w niej życie,
3 Odbudować stosunki wodne w lasach Cysterskich Kompozycji Krajobrazowych redukując zagrożenie pożarowe.
Gdyby ambitniej podejść do sprawy, a nie powielać rozwiązania przyjęte przez projektantów wiele lat temu, można by dodatkowo:
1 Stworzyć źródło wody dla przemysłu i aglomeracji miejskich budując przed zalaniem rozwiązanie identyczne jak to, z którego korzysta Warszawa, tzw. Grubą Kaśkę (w korycie rzeki Wisły), która pompuje wodę z systemu poddennych drenów. Na chwilę obecną Azoty drenują lej depresyjny powierzchniowo.
2 Zbiornik może stanowić rezerwę wody chłodzącej dla Elektrowni Rybnik pod warunkiem połączenia obydwu na zasadzie lewarowania. W 2015 roku doszło do realnego zagrożenia tzw. black outem z powodu deficytu wody w Zbiorniku Rybnickim.
3 Wykorzystać połączenie zbiorników oraz różnicę ich wysokości (20m) do celów szczytowo pompowych w okresach nadprodukcji fotowoltaiki i wiatraków.
4 Zbiornik podpoziomowy o pojemności 42 mln m3 to potencjał dla lokalizacji oddalonej od siedzib ludzkich małej elektrowni typu SMR.
5 Wykorzystać połączenie zbiorników transportowo. Rybnik może uzyskać w ten sposób dostęp do drogi wodnej. To rozwiązanie jest możliwe, budując śluzę ze zbiornika w kierunku Kanału Kędzierzyńskiego, dając jednocześnie bezpiecznik dla Kędzierzyna-Koźla w celu zrzutów nadmiaru wody z Kanału Gliwickiego zasilanego rzeką Kłodnicą. w sytuacji podobnej do 1997 roku lub 2010.
Rezygnacja z inwestycji, która w kilka lat powinna przynieść wymierne korzyści dla społeczeństwa lokalnego i kraju to głupota lub sabotaż. Albo jedno i drugie.
W tym miejscu należy odnieść się do argumentów pozwalających Wodom Polskim na wywieszenie białej flagi:
1 podstawy prawne do budowy zbiornika są. Mierzyliśmy się z tego typu uwagami wcześniej, a więc za pieniądze samorządów wykonana została stosowna opinia prawna i przekazana w ramach uzgodnień przed podpisaniem porozumienia
2 Cena – z kapelusza. To już po raz trzeci podawana kwota. Zaczynali od 80 mln, potem było 180 a teraz 353 mln. Nigdy nie widziałem żadnego przedmiaru robót ani kosztorysów. Zwracam uwagę, że zbiornik (czasza) jest gotowy już w ok. 75%.
3 Problemy środowiskowe – morfologia wody w rzece Bierawce. Stare dane. Na zlewni tego dopływu zlokalizowany jest zakład odsalania w Czerwionce-Leszczynach, który produkuje sól dębieńską. Sąsiedni samorząd oddał do użytku nową oczyszczalnię ścieków. Nie znaczy to, że mamy sukces, trzeba kontynuować inwestowanie w jakość wody na wszystkich dopływach. Rezygnacja z budowy zbiornika oznacza również dla nas brak zainteresowania działaniami w tym kierunku w perspektywie do 2029 roku, bo to wtedy Zbiornik Kotlarnia powinien być gotowy. Założenia techniczne budowy tego zbiornika przewidują budowę dwóch, mniejszy i większy oraz przegrodę groblą. Różnica poziomów powoduje nadanie funkcji odstojnika jednemu z nich.
Przypominam, że tzw. martwa woda – gruntowa która zaleje samoczynnie zbiornik do pojemności 18 mln m3 to czysta woda a rezerwa (24 mln) będzie pochodzić z rzeki Bierawki, która powinna zasilać zbiornik tylko w okresie wyżówki, w trakcie której morfologia jest zupełnie inna ze względu na ilość wody. Ładunek soli powinien w takim wypadku być niski. W czaszy zbiorników przewidziano powstanie kilkunastu wysp, które staną się domem dla ptaków.
Z poważaniem
inż. Paweł Macha bezpartyjny ex burmistrz
PS. Pisząc tego typu rzeczy, chcę, aby społeczeństwo zdawało sobie sprawę z tego, z jakich impulsów rozwojowych właśnie zrezygnowano i jak potraktowane zostało społeczeństwo przez osoby, którym wydaje się, że mogą decydować za nie.