Muzuem dobrze się czuje na spacerze
Raport dyrektora Muzeum przed komisją oświaty rady miasta zawierał osobiste odczucia Romualda Turakiewicza. Za jego kadencji w Muzeum pojawiło się sporo nowości, ale przed placówką są wyzwania inwestycyjne i to bardzo kosztowne.
Muzeum nie jest rekwizytornią
Romuald Turakiewicz kieruje Muzeum od minionej kadencji samorządu. Wcześniej był tu archeologiem i z sentymentem wraca do tego czasu. – Wtedy nie budziłem się w środku nocy, zastanawiając się, czy wszystkiego dopilnowałem – stwierdził na posiedzeniu komisji oświatowej. Przyznał, że dotąd dwukrotnie miewał negatywne myśli co do szefowania Muzeum.
Zaznaczył, że placówka nie jest wypożyczalnią zabytkowych ubrań, choć spotyka się z takimi prośbami. – Muszę odmawiać, bo nie jesteśmy rekwizytornią – podkreślił.
Turakiewicz planuje zmianę ekspozycji w budynku przy ul. Chopina. – Problem mamy z magazynami i jestem zdeterminowany, żeby wydać z naszego budżetu 30 tys. zł na koncepcję budynku magazynowego. Chcielibyśmy to przeprowadzić z partnerem czeskim. To nieunikniona inwestycja, mamy obowiązek przechowywania eksponatów – zaznaczył R. Turakiewicz.
29 tys. osób odwiedziło w minionym roku Muzeum i z tej frekwencji muzealnicy nie do końca są zadowoleni, bo uważają, że potencjał placówki jest większy. – Mamy nowe wystawy, ale nie robimy do nich kampanii reklamowych. Wydatek 10 tys. zł na promocję Muzeum nie zwróci się nam w biletach, przynajmniej tak przypuszczam. Przy nagłaśnianiu skupiamy się tylko na najważniejszych wydarzeniach – stwierdził dyrektor. – Muszę wtedy w sumieniu rozważyć na co wydać? Na zabytek żeby go zakonserwować czy na promocję? – dodał.
Sporych nakładów wymagać będzie nowa wystawa historyczna o dziejach Raciborza i Turakiewicz wie, że wiedza o niej musi wyjść poza powiat raciborski.
Nie planują biletowania imprez
W Muzeum odbyło się w rok 59 wydarzeń. – Na razie nie myślę, żeby biletować takie wydarzenia. Mamy 80 miejsc, może 20 dodatkowych, więc cena musiałaby być wysoka. Te wydarzenia to jest forma naszej promocji. Pokazaliśmy kilkanaście wystaw czasowych – informował dyrektor Turakiewicz. Sprowadził do Raciborza wystawę grafik Leona Wyczółkowskiego. – Tym możemy się chwalić, a koszt był ogromny, bo trzeba było ubezpieczyć prace. Jednak nie odbiło się to wielką frekwencją – ubolewał szef Muzeum.
W nowym roku chce powtórzyć wystawę prac artysty o wyższej renomie. Uważa, że mieszkańcy Raciborza zasługują, by obcować z kulturą wyższą. Turakiewicz chwalił wystawy plenerowe wprowadzone za jego kadencji dyrektorskiej. – Robimy to, żeby Muzeum pokazać w przestrzeni miejskiej. Jest od 4 do 6 takich wystaw w roku, przynajmniej raz na kwartał – oświadczył w magistracie dyrektor.
R. Turakiewicz mówił, że sukcesem był Festiwal Muzealny we wrześniu. Według niego taka sztuka w plenerze to okazja, żeby raz w roku poczuć Muzeum na spacerze po Długiej.
Zbieg wielu kultur archeologicznych
Szef placówki opowiedział radnym o pracach archeologicznych, nieinwazyjnych prowadzonych na placu Długosza. – Odnaleziono ślady kościoła z XVII wieku, tam gdzie kiedyś stała stacja benzynowa. Tam był także cmentarz ewangelików. Przy jakiejś inwestycji to odsłonimy, bo to ciekawe dla Raciborza – zapowiedział dyrektor.
W swoim wystąpieniu nawiązał do ostatniego, wysokiego przepływu Odry przez miasto. – Ta woda spływa do nas z Czech i tak samo było w starożytności. Ludy i zwierzęta też wędrowały tędy, przez Bramę Morawską. Dlatego mamy tutaj tyle kultur archeologicznych. Przykładem są ostatnie, trzymiesięczne badania pod nową inwestycją przy mycie. Tam znaleźliśmy pochówki i masę zabytków sprzed 7000 lat – przekazał R. Turakiewicz.
Wstydem dla miasta określił brak w nim śladów gminy żydowskiej. – Nie zostało nic fizycznie. Zawiesiliśmy symboliczną tabliczkę na dawnym cmentarzu w rejonie ulicy Głubczyckiej. Upamiętnia społeczność, której nie ma. Rabin odmówił na miejscu modlitwę – wspominał szef Muzeum.
Opowiedział też o planach – część nocy w Muzeum odbędzie się w urzędzie miasta jako dawnej fabryce czekolady. – Noc wychodzi nam coraz lepiej, wykorzystujemy przebrania, stroje. Początkowo pracownicy byli do tego nastawieni chłodno, ale teraz moim ludziom zaczyna się podobać – uśmiechał się Turakiewicz.
Dusza muzealnika pomaga
W planach jest nowa wystawa historyczna oraz egipska. Muzeum potrzebuje windę. W placówce starają się o unijne pieniądze przy udziale partnera czeskiego. – Jeden wniosek nam odpadł, ale następną fiszkę składamy jesienią i nie panikujemy z powodu obsuwy w czasie – mówił o planowanej termomodernizacji jednego z budynków muzealnych.
Były wiceprezydent Raciborza Dawid Wacławczyk podkreślił, że Turakiewicz ma duszę muzealnika i to jest jego atutem. Radny Silnego Raciborza wskazał na niewykorzystany przez Miasto budynek po Gimnazjum nr 5 przy Opawskiej. – Wiemy jaka jest polityka oświatowa, dzieci ubywa, część sal w szkołach będzie się zwalniać. Może tam poszukamy miejsca na magazyny muzealne? – rozważał rajca. Turakiewicz zaznaczył, że to musi być bezpieczny budynek, z ochroną, monitoringiem, kratami, drzwiami antywłamaniowymi. – To musi być budynek na lata – podsumował Romuald Turakiewicz.
(ma.w)