Straty coraz większe
Po wstrząsach, które miały miejsce w nocy z 15 na 16 marca eksploatacja odbywała się tylko na jednej ścianie. Tąpnięcia doprowadziły bowiem do poważnych zniszczeń. Chodnik został uszkodzony na długości prawie 60 metrów. W wyniku podmuchu zrzucone zostały także zapory przeciwwybuchowe. Do wyrobiska wycisnęło urobek z otoczenia, co spowodowało powstanie nieregularnych pryzm węgla do dwóch metrów wysokości.
Wyjście na prostą jest niemożliwe
W ubiegłym tygodniu warunkowo Wyższy Urząd Górniczy zezwolił na uruchomienie drugiej ściany. Wydobycie sięga zaledwie 5 tys. ton węgla na dobę, o połowę mniej niż przed ostatnimi wstrząsami. Dyrekcja Kompanii Węglowej nie ukrywa, że sytuacja jest tragiczna. Kopalnia jest stara i dlatego wydobycie jest tutaj niezwykle trudne.
– W ubiegłym roku straty kopalni wyniosły 110 mln zł. Przewidywaliśmy, że w 2007 roku uda się je zmniejszyć nawet do 76 mln. a w 2009 wyjść nawet na plus. Teraz to zupełnie niemożliwe – mówi Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej.
Bezpieczeństwo
najważniejsze
Likwidacja kopalni to jednak wariant ostateczny, a jeśli nawet musiałoby do tego dojść, to pracownicy znaleźliby zatrudnienie w okolicznych kopalniach. Już teraz prawie sto osób przeniesiono do kopalni Jankowice.
– Bezpieczeństwo pracowników jest dla nas najważniejsze. Jeśli jednak nasze propozycje co do dalszej eksploatacji negatywnie rozpatrzy Wyższy Urząd Górniczy, będziemy musieli podjąć decyzję o likwidacji. Ale podkreślam, to będzie ostateczna decyzja – mówi Zbigniew Madej.
Specjalna komisja ds. tąpań, która zadecyduje o przyszłości kopalni Rydułtowy Anna, zbierze się w Głównym Instytucie Górnictwa w Katowicach pod koniec marca.
(j.sp)