Nie damy się wykiwać!
Kilkanaście ciężarówek pełnych osadu z oczyszczalni ścieków przemierza, najczęściej nocą, wąskie drogi dojazdowe do pól. Tam transport jest rozładowywany. Śmierdzi potwornie w obrębie kilkuset metrów. Tak od lat. - To straszne, żebyśmy we własnych mieszkaniach nie mogli wytrzymać. Ludzie, gdzie my żyjemy?! - denerwuje się Damian Herok.
„Rent Hus" jest wszędzie
Za wywóz osadu odpowiedzialny jest właściciel magazynów po byłej Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej „Wiosna". Na jego pola (grubo ponad 200 hektarów) materiał ten zwozi firma „Rent Hus", ta sama, która z naruszeniem prawa rekultywowała teren przy ul. Bogumińskiej w Wodzisławiu (więcej na str. 3)
Co zrobiły władze gminy?
Mieszkańcy Połomi już latem interweniowali u wójta. Ten zlecił straży gminnej kontrolowanie transportów i karanie mandatami tych kierowców, którzy łamią prawo, wjeżdżając na polne drogi ciężkimi samochodami. - Tyle możemy zrobić. Przedsiębiorca posiada niezbędne certyfikaty i zezwolenia, więc ma prawo nawozić pola - mówił wówczas Jerzy Grzegoszczyk.
Okazało się, że jest inaczej. Przedstawione dokumenty są niekompletne. Prawda wyszła na jaw po tym, jak pismo mieszkańców trafiło do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Katowicach, gdy zablokowali oni drogę i o sprawie poinformowali Polski Klub Ekologiczny oraz Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Dwukrotnie odwiedzili także Urząd Gminy. - Nie damy się wykiwać i będziemy walczyć do końca - mówi Eugeniusz Salamon.
- Dlaczego nas zwodzono i mówiono nieprawdę. Co w tym czasie robiły władze gminy? - pyta z kolei Marcin Kondziołka. - Wicewójt Wita zamiast nas bronić to miałem wrażenie, że stoi po stronie człowieka, który te świństwo zwozi. Nie tędy droga - dodaje mężczyzna.
Kto, kogo zwodził?
Janusz Wita odpiera zarzuty. - Nikogo nie zwodziliśmy. Jeśli już o tym mowa, to zwodził nas przedsiębiorca, który współpracuje z firmą „Rent Hus". Już w sierpniu po interwencji mieszkańców, udaliśmy się w te miejsca, gdzie osad jest zwożony. Trudno jednak wytłumaczyć mieszkańcom, że nie w każdej sytuacji można udowodnić uciążliwość z tym związaną. W tej sprawie nie stoję po stronie przedsiębiorcy tylko staram się przestrzegać obowiązującego prawa. Wywożenie tego typu materiału jest dozwolone. Oczywiście tylko wtedy, gdy posiada się na to odpowiednie dokumenty i przestrzega się zasad określonych w rozporządzeniu ministra. W pewnym momencie kompetencje gminy się kończą i sprawą powinien się zająć Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska - dodaje Janusz Wita.
- O problemie poinformowali nas mieszkańcy - mówi Elżbieta Grządziel z WIOŚ. - Zwróciliśmy się do wójta, by sprawę rozpoznał i wstępnie skontrolował. Poprosiliśmy także o dane dotyczące ilości zwożonego osadu. Chcieliśmy również wiedzieć, czy przedsiębiorca posiada dokumenty zezwalające na taką działalność. Odpowiedź otrzymaliśmy. Okazało się, że nie wszystko jest w porządku. W tej sytuacji nie wykluczamy, że w najbliższych dniach zostanie podjęta decyzja o przeprowadzeniu w Połomi szczegółowej kontroli - dodaje Elżbieta Grządziel.
Wójt zdecydował z kolei, że sprawą powinny się zająć organy ścigania. Poparli go radni. Odpowiednie dokumenty mają trafić do prokuratury w tym tygodni.
Bez komentarza
Przez tydzień próbowaliśmy skontaktować się z przedsiębiorcą, który osadami nawozi swoje pola. Na terenie magazynów po byłej Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej „Wiosna" go nie zastaliśmy. Nikt nie był w stanie podać także numeru jego telefonu - nawet ojciec mężczyzny, który jako stróż pilnuje terenu.
Na temat osadów zwożonych na połomskie pola nie chciał z nami rozmawiać także przedstawiciel firmy „Rent Hus".
Rafał Jabłoński