Życie na baterie
Ksymenę Jęczmionkę spotkaliśmy w siedzibie Ruchu na Rzecz Praworządności Ziemi Wodzisławskiej. Przyszła tutaj po pomoc. Ma pięcioro dzieci i męża. Wychowuje także 15-letniego brata. Rodzina od trzech lat mieszka w domu przy ul. Miczurina w Wodzisławiu. Pojechaliśmy na miejsce. Było ok. 15.00. Po krótkiej rozmowie okazało się, że o notowaniu w dziennikarskim notesie nie ma mowy.
Nastała ciemność
- Proszę się nie dziwić - mówi Marcin Jęczmionka, mąż pani Ksymeny. - Zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić. Dzieci odrabiają lekcje zaraz po przyjściu ze szkoły. Potem nie ma szans. Przy zniczach ciężko. Kupujemy je zamiast świeczek - dłużej się palą, taniej wychodzi. Maluchy są dzielne. Szkoda mi tylko, że nie mogą oglądać ulubionych bajek. Mam taki mały telewizorek na baterie. Niestety wystarczają one jedynie na dwie kreskówki - dodaje mężczyzna.
Rodzina mimo kłopotów się nie załamuje. - Są również plusy takiego życia w ciemności. Teraz mamy więcej czasu dla siebie. Dużo rozmawiamy. Podtrzymujemy się na duchu i myślimy, że jakoś przetrwamy najgorsze - mówi Ksymena Jęczmionka.
Skąd te ciemności?
Od kilku miesięcy rodzina zajmuje budynek mimo sprzeciwu właściciela, który nie potrafi się ich pozbyć. W lipcu odłączył im prąd, a kilka tygodni temu spuścił z kaloryferów wodę. Jęczmionkowie nie zamierzają się jednak wynieść. Nie mają gdzie się podziać.
- Przecież nie pójdziemy z dziećmi na zimę pod most. Szukaliśmy innego miejsca, ale dzwoniąc z ogłoszenia rozmowa kończyła się, gdy tylko powiedziałam, ile mam dzieci - mówi pani Ksymena. - Nie mam pretensji do tego pana, że nas pozbawił ogrzewania i prądu. Nie przedłużył z nami umowy, ponieważ chce ten dom zagospodarować - dodaje kobieta.
Sprawa trafiła do sądu. Wydano nakaz eksmisji z zastrzeżeniem, że można rodzinę wyrzucić tylko wtedy, gdy miasto zagwarantuje inne pomieszczenie.
- Niestety czujemy się pomijani przez urzędników. Pod koniec lipca wysłałam pismo o przydział mieszkania i do tej pory nie mam odpowiedzi - denerwuje się pani Ksymena.
Prezydent zareagował
Okazuje się, że odpowiedź dotarła. - Pismo do tej pani wysłaliśmy we wrześniu. Czekaliśmy na posiedzenie komisji kwalifikującej zainteresowanych do przydziału mieszkania - tłumaczy Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wodzisławiu. - Pani Jęczmionka o przewidywanym opóźnieniu poinformowana została już w lipcu podczas spotkania z prezydentem. Osobiście przedstawiła mu swoją sytuację i reakcja władz miasta była natychmiastowa. Po rozeznaniu sprawy w Wydziale Obywatelskim prezydent zdecydował o wpisaniu rodziny na listę oczekującą na mieszkanie socjalne. W normalnym trybie procedura ta jest znacznie dłuższa. Tak więc zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by jak najszybciej rozwiązać trudną sytuację, w jakiej znajdują się głównie dzieci - dodaje pani rzecznik.
Prośba o pomoc
Niewykluczone, że sprawa jeszcze długo nie zostanie rozwiązana. Jeśli zima będzie łagodna, jak chociażby ta sprzed roku, to wydaje się, że rodzina sobie poradzi. Natomiast gdy temperatura spadnie grubo poniżej zera, może być różnie. Osoby, które są w stanie wynająć bohaterom naszego artykułu mieszkanie lub część domu prosimy o kontakt z redakcją.
Rafał Jabłoński