Dno i co dalej?
Na razie piszę felieton - może znajdę światełko w tunelu! Sławny pisarz Władysław Stanisław Reymont potrafił przez kilka dni bez przerwy pisać, zapominając o śnie, jedzeniu i piciu. Tak było podobno z opisywaniem wesela Boryny, podczas którego mieszkańcy Lipiec wywijają hołubce, a cała wieś mieni się wszystkimi kolorami wstążek, korali, warkoczy i barwnych strojów.
Reymont w ten stworzony przez siebie malowniczy, tętniący muzyką korowód tak mocno uwierzył, jakby sam w nim bez wytchnienia tańczył oberki. Wyczerpało to siły późniejszego laureata Nagrody Nobla tak dalece, że do zdrowia by nie powrócił, gdyby nie lekarze. Kiedyś wciśnięty w ławkę, zasiedział się przy pisaniu w kościele. Zziębnięty wyszedł na ulicę. A tam jeszcze zimniej i… mokro. Przechodząc obok restauracji, poczuł zapach kawy, który przywabił go do wnętrza. Usiadł przy stoliku, zamawiając filiżankę gorącego napoju. Kelner, wymownie wpatrując się w jego sfatygowany ubiór, odmówił: - Takich jak pan, nie obsługujemy. Obelżywą odmowę powtórzył jeszcze kierownik restauracji.
Pisarzowi nie pozostało nic innego, jak wyjść na mokrą ulicę, dalej moknąc razem z nią. Upokorzony, przemoknięty do suchej nitki, wychodząc z restauracji zatrzymał się jeszcze na chwilę, by patrząc w stronę niegościnnego wnętrza mruknąć ze złością: -„Ja wam jeszcze pokażę, jeszcze o mnie usłyszycie!"
Zdeptany i poniżony Reymont stworzył dzieło genialne, powieść „Chłopi", za którą Szwedzka Akademia Królewska przyznała mu najwyższy laur - Nagrodę Nobla. Czy - gdyby był całkowicie szczęśliwy - stworzyłby swoje arcydzieło? Myślę, że nie.
Artysta odtrącony tworzy arcydzieła, z których wyzierają ból, zdumienie, zachwyt, mądre pytania, trafne obserwacje, przejmująca prawda życia. Jednym z motorów tworzenia staje się bowiem chęć udowodnienia światu, że jest się kimś, że niesłusznie było się deptanym, poniewieranym. Doznany zawód miłosny to także - jak uczy historia sztuki, muzyki i literatury - niezła motywacja do tworzenia rzeczy wielkich. Nierzadko poeta, któremu dziewczyna powie: „tak", przestaje być poetą.
Jak Ci chłopak mówi „nie" albo dziewczyna albo Twój pracodawca czy partner w interesach, udowodnij mu, że i bez niego- może przy współpracy innych - potrafisz stworzyć coś naprawdę wartościowego.
Bo tworzyć chyba można na każdym kroku! Nawet trzeba! Nie tylko w dziedzinach zarezerwowanych dla artystów. Także własne życie każdego dnia zmuszeni jesteśmy na nowo budować. Bez zmysłu twórczego trudno się obejść nawet przy: układaniu płytek chodnikowych, gotowaniu, sprzątaniu, w rachunkowości, prowadzeniu hurtowni, kancelarii, samochodu, nauczaniu, pisaniu artykułów etc. Dno - i co dalej? Do przodu! Chyba…
Dorota Nowak
reżyser Teatru Wodzisławskiej Ulicy, w 1998 r. otrzymała tytuł Reżysera Roku w Teatrze Amatorskim