Nie mam się gdzie podziać
Kobieta nie miała łatwego życia. Przez kilka miesięcy przebywała w Powiatowym Specjalistyczny Ośrodku Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie. Ze względu na obowiązujące przepisy nie mogła przebywać tam dłużej. Z małym dzieckiem nie chciała jej przyjąć matka. W końcu się zgodziła. Zameldowała córkę tymczasowo do końca października. Problemy zaczęły się, gdy matka zmarła.
Prezes zmienił zdanie
Bożena Święty uciekła do matki. Gdy ta zmarła pojawiły się kolejne problemy. Najpierw spółdzielnia mieszkaniowa pozwoliła zajmować mieszkanie, a zaraz potem kazała natychmiast je opuścić.
W lipcu Bożena Święty rozpoczęła rozmowy ze Spółdzielnią Mieszkaniową Marcel. Chciała w mieszkaniu pozostać. - Prezes zapewnił mnie, że mogę tutaj mieszkać, więc wzięłam się za remont. Kupiłam meble, pomalowałam ściany i wyremontowałam łazienkę. Zapewniano mnie, że meldunek zostanie przedłużony do końca kwietnia 2008 r. - mówi kobieta. Władze spółdzielni potwierdziły te deklaracje pismem z 14 września, aby po miesiącu się rozmyślić. W kolejnym piśmie Bożena Święty przeczytała, że mieszkanie ma opuścić w trybie natychmiastowym. - Nie mam pojęcia co jest grane. Gdzie teraz mam się podziać z małym dzieckiem. Na zimę mam iść pod most? - pyta wodzisławianka.
Matka zostawiła długi
Bronisław Kutnyj, prezes SM Marcel twierdzi, ze kobieta nie powinna czuć się zagrożona. - Ta pani nie musi opuszczać mieszkania. Myśmy ją tylko poinformowali jak wygląda sytuacja prawna, do kiedy lokal powinien być opuszczony, co i jak - mówi szef spółdzielni. Dodaje, że kobieta mogłaby „przejąć" mieszkanie po załatwieniu spraw spadkowych.
Druga strona nie chce się na to zgodzić. - Matka zostawiła po sobie bardzo dużo długów. To są kredyty w kilku bankach. Przejmując mieszkanie, musiałabym je oddać za te należności. To bez sensu - tłumaczy Bożena Święty.
(Nie)ma prawa
Prezes wodzisławskiej SM ROW Jan Grabowiecki uważa, że załatwienie sprawy na korzyść kobiety jest możliwe. Jego zdaniem można w tym przypadku zastosować artykuł 15 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, który mówi m.in., że prawa do lokalu mieszkalnego przysługują osobom bliskim byłym lokatorom. W tym przypadku sprawa może się okazać bardziej skomplikowana, ponieważ matka pani Bożeny nie była członkiem spółdzielni, a jedynie najemcą mieszkania.
Rafał Jabłoński