Listopadowa mitologia
Każdy naród potrzebuje mitologii – to ona cementuje zbiorowość, umacnia wspólnotę interesów i przypomina o jedności wartości. Za kilka dni zobaczymy ją w akcji, gdy będziemy obchodzić kolejną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Listopadowe święto, w porównaniu z innymi ważnymi dla Polaków datami, jest o tyle wyjątkowe, że nie ma charakteru martyrologicznego. Powodem do celebry nie jest narodowa tragedia, lecz wielki sukces, dzięki któremu możemy oddawać hołd zwycięzcom, a nie zwyciężonym.
Przesadą byłoby stwierdzenie, że świętujemy dzień niepodległości. My raczej korzystamy z dnia wolnego, nie zaprzątając sobie głowy, z jakiej okazji nam przysługuje. Nawet telewizja publiczna, poza transmisją tradycyjnej defilady i patriotycznych pieśni, nie jest w stanie oryginalnie upamiętnić tego wydarzenia. Ale czy to coś niestosownego? W czasach spokoju i dostatku chętniej spoglądamy ku przyszłości, a przeszłość przywołujemy jedynie na lekcjach historii. Dlatego przystajemy na coroczne ceremonie, nie przywiązując do nich większego znaczenia. Może gdyby w każdej gminie organizowano pokaz sztucznych ogni, a w mediach zamieszanie na miarę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, wszystko wyglądałoby inaczej.
Troska o przeszłość jest ważnym elementem tożsamości narodowej, ale w chwili obecnej nie jest ona dla nas najistotniejsza. Inaczej w czasach rozbiorowych czy pod okupacją podczas II wojny światowej, kiedy jedynym sposobem na przetrwanie była pamięć o polskiej historii i kulturze. Odwoływanie się do wydarzeń historycznych dodawało otuchy, rodziło nadzieję na przyszłość. Te przykłady pokazują, że mitologia narodowa spełnia się w czasach kryzysu, gdy konieczne jest współdziałanie, mobilizacja i stawienie czoła zaistniałym trudnościom. Więc choć dziś Narodowe Święto Niepodległości mniej nas absorbuje niż kolejny odcinek „M jak miłość”, wcale nie znaczy to, że nie obchodzi nas los Polski i bohaterska postawa naszych przodków.
Mitologia narodowa ma jeszcze jedną cechę. Nie do końca trzyma się faktów, a niektóre wręcz pomija. Bo czy rzeczywiście Polska odrodziła się 11 listopada? A kto powiedział, że dla sprawy niepodległości państwa kluczową postacią jest Józef Piłsudski, którego podobizna zdobi zdecydowaną większość rocznicowych gazetek ściennych, a nie Roman Dmowski? No i co to za niepodległe państwo bez organów władzy i ustalonego terytorium? Mimo to, o ile dla historyków powyższe wątpliwości mają zasadnicze znaczenie, o tyle w mitologicznym ujęciu przeszłości nie istnieją. Bo mit to opowieść o początkach, to symboliczne odnowienie więzi z przeszłością. Służy integracji, a nie dociekaniu prawdy.
Mając to na uwadze, można napisać, że czym mit o Prometeuszu dla starożytnych Greków, tym Narodowe Święto Niepodległości dla Polaków. Tylko od nas zależy, czy będziemy o nim pamiętać i jak go uczcimy.
Marcin Kopczyński,
nauczyciel Powiatowego Centrum Kształcenia Ustawicznego w Wodzisławiu Śląskim