Wiem, co przelatuje nad głową
Słysząc o zamiłowaniach mieszkańca Marklowic i jego zdolnościach, nie uwierzyliśmy. Bez entuzjazmu umówiliśmy się na spotkanie w jego domu przy ul. Astrów. W drzwiach pojawił się sympatyczny mężczyzna, górnik z Borynii. Po chwili wskazał na przelatujący nad naszymi głowami samolot i wtrącił krótko: „Singapurskie linie lotnicze, numer lotu SQ 25 z Nowego Jorku do Frankfurtu i dalej do Singapuru". Weszliśmy do środka.
Bogusław Herman obserwuje samoloty blisko dwa lata. Przy pomocy lunety i amatorskiego aparatu cyfrowego robi im zdjęcia. Do notesu wpisuje datę i godzinę przelotu, a następnie sprawdza trasę samolotu oraz linie lotnicze, do których on należy. - Wszystko zaczęło się, gdy robiłem zdjęcia księżyca - wówczas jeszcze przez lornetkę - opowiada Bogusław Herman. - Na jednym z nich uchwyciłem przelatujący właśnie samolot. Interesowało mnie skąd on wyleciał i dokąd zmierza. Byłem również ciekaw, do jakich linii lotniczych należy. Zawziąłem się i przy pomocy Internetu do wszystkiego doszedłem. Wiele informacji znalazłem na forum spottersów, czyli ludzi obserwujących samoloty z ziemi i zakręconych podobnie jak ja. Zamieniłem lornetkę na lunetę i dzisiaj już wiem bardzo dużo o każdej maszynie przelatującej nad moim domem - dodaje pan Bogusław.
Samolot leci, on zrywa się z łóżka
Nietypowe zajęcie marklowiczanina wymaga wielkiego poświęcenia, czasu a także zrozumienia rodziny. Samoloty obserwuje on nawet podczas wizyty u swojego ojca w Świerklanach czy u brata w Wiśle. Tam również przechodzą korytarze powietrzne. Co na to żona?
- Wiem, że mąż bardzo lubi to robić, więc mu w tym nie przeszkadzam - twierdzi Weronika Herman. - Szkoda mi go, kiedy przychodzi po nocnej zmianie z pracy i śpi, a w tym czasie słychać odgłos przelatującego samolotu. Staram się szybko zamknąć okno. To na nic. On zrywa się, wychodzi na balkon i analizuje wszystkie dane na jego temat - dodaje z uśmiechem pani Weronika.
W zimę zobaczy niewiele
Mieszkaniec Marklowic swoje zajęcie traktuje bardzo poważnie. Nierzadko nad obliczeniami i gromadzeniem niezbędnych danych spędza kilka godzin. Jak mówi, to się opłaca. - Widziałem na przykład największy samolot świata Airbus 380. Przelatywał przez Marklowice na trasie z Lyonu do Singapuru. To był lot techniczny. Mój rekord to 54 samoloty zidentyfikowane w ciągu jednego dnia - mówi pan Bogusław.
Wiele czasu spędził także na analizie lotu transportowego Boeinga 747, który przy dwóch tankowaniach paliwa potrafił przelecieć 34 894 km. - Maszyna ta lata tylko raz w tygodniu. Nad Marklowicami jest w czwartki o 19.30. Startuje w Singapurze, leci do Los Angeles, potem do Brukseli i dalej do Bombaju, Bangkoku i z powrotem do Singapuru. To niesamowite - mówi mężczyzna.
Największym jego utrapieniem jest nadchodząca zima. - Już teraz po godz. 16.00 robi się ciemno. Dla mnie to jest zmora. Słyszę a nie widzę. To jest dopiero ból - kończy Bogusław Herman.
Rafał Jabłoński