Czas się stąd wynieść!
Firma na Wilchwach miesza fluorek wapnia z pyłem dymnicowym. Materiał wykorzystywany jest do rekultywacji wyrobiska pocegielnianego w Rydułtowach. Od miesięcy mieszkańcy narzekają na straszny smród. Władze miasta wypowiedziały firmie umowę dzierżawy. Już ją wycofano. Powód? Pojawiły się nowe, korzystne dla miasta okoliczności. Sprawa może się zakończyć znacznie szybciej.
Kontrola i szereg uwag
W grudniu ubiegłego roku Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska przeprowadził na Wilchwach kontrole. Stwierdzono 10 uchybień. Chodziło m.in. o uciążliwe pylenie. Do Samorządowego Kolegium Odwoławczego inspektor wysłał już wniosek o stwierdzenie nieważności zezwolenia na odzysk odpadów na Wilchwach, które starosta wydał 25 maja 2007 r.
W trakcie przygotowywania jest ponadto pismo inspektora do starosty, by ten ponaglił firmę do przestrzegania warunków innego zezwolenia, wydanego również przez starostę pod koniec 2006 r. Chodzi o działalność Zielonego Śląska w Rydułtowach.
Produkują czy tylko mieszają?
Wojewódzki Inspektor zapytał także Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, czy firma mieszając fluorek wapnia i pył dymnicowy tworzy jakikolwiek produkt. Zdaniem firmy tak. - My uważamy, że mieszając dwa odpady nie może być mowy o powstawaniu produktu - mówi Anna Wrześniak z WIOŚ w Katowicach.
Kwestia ta może być decydująca, ponieważ miasto wydzierżawiło teren pod produkcję. Jeśli okaże się, że rację ma inspektor wojewódzki, to wypowiedzenie umowy będzie znacznie łatwiejsze. Zielony Śląsk będzie się musiał wynieść z Wodzisławia.
- Pretensje mieszkańców są uzasadnione. Myślę, że szybko uda się sprawę załatwić po ich myśli. W dużej mierze będzie to możliwe dzięki działaniom władz Wodzisławia. Współpraca z samorządem jest bardzo ważna, a ta układa się wzorowo - mówi Anna Wrześniak z WIOŚ w Katowicach.
Rafał Jabłoński