Naciągają nas jak mogą
Ileż razy daliśmy się nabrać na podobne hasła reklamowe. Dopiero np. przy zakupie biletu na samolot okazywało się, że owszem kosztuje 1 złotych, ale do tego trzeba ponieść dodatkowe opłaty. Podobnie z ratami. Zero procent widzieliśmy, ale już niewielkiej gwiazdeczki, która mówiła o tym, że oferta nie jest ofertą w rozumieniu kodeksu cywilnego, już nie, a to narażało nas na dodatkowe koszty. Od 21 grudnia 2007 roku weszły w życie nowe przepisy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. Oznacza to, że reklama nie może wprowadzać w błąd i wzbudzać nadmiernych potrzeb konsumpcyjnych. Zakazana jest także tzw. reklama przynęta i kryptoreklama. Ta przedostatnia była zwłaszcza nadużywana przez sieci zajmujące się sprzedażą sprzętu RTV, które oferowały niektóre produkty po bardzo niskich cenach, a potem okazywało się, że sklep nie dysponował odpowiednią ich liczba. Teraz jeśli konsument poczuje się naciągnięty, może żądać np. zaniechania nieuczciwej praktyki handlowej, odszkodowania bądź zasądzenia odpowiedniej sumy pieniężnej na określony cel społeczny. A jeśli sprawa zakończy się przed sądem, to przedsiębiorca będzie musiał udowodnić, że klient się myli, oskarżając go o wprowadzanie w błąd. Powiatowy rzecznik konsumentów Dariusz Kalemba przestrzega jednak przed zbytnim optymizmem.
- Przepisy przepisami, ale stosujmy zasadę ograniczonego zaufania. W Polsce nie było jeszcze żadnych spraw tego typu, więc nie wiadomo jak będą roszczenia konsumentów interpretowane. Zwłaszcza, że w jednym z państw unijnych sąd orzekł, iż klient musi być na tyle rozsądny, aby samodzielnie ocenić czy jest naciągany przez reklamodawcę czy nie.
(j.sp)