Posprzątajcie po sobie
Właściciele domów położonych w sąsiedztwie piaskowni tracą cierpliwość. Najpierw ciężkie auta niszczyły ich domy, teraz zanieczyszczają drogi dojazdowe. Po ich interwencji straż miejska rozpoczęła tutaj kontrolę.
Koncesję na wydobycie piasku posiada firma Sterkovny Kruszbet. Mieszkańcy narzekają na działalność przedsiębiorstwa nie po raz pierwszy. Jesienią ubiegłego roku skarżyli się, że sprzęt ciężki niszczy ich domy. Mówili o pękających ścianach, zabrudzonych oknach i hałasie. Nierzadko wspominali o fatalnym stanie drogi dojazdowej do piaskowni. – Teraz jest jeszcze gorzej. Musimy chodzić w błocie – twierdzą. Auta ciężarowe oprócz piasku ciągną za sobą wielkie ilości gliny i błota. – Rozumiem, że piaskownia chce zarabiać, że daje ludziom pracę. Ale niech też nie zapomina o swoich obowiązkach względem nas. Niech się ci ludzie tam przyłożą do tego, co robią. Drogę trzeba sprzątać – mówi Romuald Bierski.
Mieszkańcy twierdzą, że rozwiązaniem problemu byłoby wybudowanie przez Sterkovny Kruszbet innej drogi dojazdowej do piaskowni. Wójt uważa jednak, że byłoby to przepchnięcie kłopotów na innych mieszkańców. – Droga musiałaby przebiegać obok innych zabudowań i domów. Problem by pozostał – twierdzi Mariusz Adamczyk.
Słowa nie dotrzymał
Prezes Zarządu Štěrkovny Kruszbet Stanisław Życiński już w październiku ubiegłego roku zapewniał nas, że drogi dojazdowe do piaskowni będą czyszczone regularnie przynajmniej raz w miesiącu. Okazuje się, że słowa nie dotrzymał. Z informacji zgromadzonych w Urzędzie Gminy wynika, że od kwietnia ubiegłego roku jezdnię czyszczono jedynie pięć razy.
Kierownik piaskowni Henryk Filipowicz twierdzi, że zawiniła firma, której zlecono tego typu prace. Maszyny odmówiły posłuszeństwa, a naprawy były długotrwałe. – Musieliśmy zmienić wykonawcę – wyjaśnia Filipowicz.
Wezmą więcej, problem zniknie
Zdaniem właścicieli domów sąsiadujących z piaskownią, może być jeszcze gorzej, co oznacza większy bałagan i brud w okolicach ich posesji. – Firma budująca autostradę potrzebuje piasku, więc pewnie będą go brać właśnie stąd. Ciężarówki będą jeździć na dwie zmiany – mówi Lech Lepiarczyk.
Wójt studzi obawy. – Z naszych informacji wynika, że na terenach budowy autostrady jest tyle piasku, że firma wykonująca tę inwestycję nie będzie musiała go kupować – mówi Mariusz Adamczyk. Dodaje, że nie ma się z czego cieszyć, bo w ten sposób żywot piaskowni ulegnie po prostu wydłużeniu. – Gdyby piasek z piaskowni został użyty pod budowę autostrady, naprawdę bardzo byśmy się cieszyli, bo o wiele szybciej jego złoża zostałyby wyczerpane – tłumaczy Adamczyk i obiecuje kontrole w terenie.
Kontrola za kontrolą
W ubiegłym tygodniu straż miejska zobligowała piaskownię do oczyszczenia drogi. Jeśli się okaże, że w dalszym ciągu będzie ona zabłocona, strażnicy pojawią się tam ponownie. – Wówczas posypią się mandaty – mówi stanowczo wójt Mariusz Adamczyk.
Artur Marcisz