Ważą się losy basenu
Koszty budowy pływalni przerosły możliwości władz miasta. Obiekt miał powstać przy ul. Bema, tuż obok stadionu. Według planów w dwukondygnacyjnym budynku byłyby trzy baseny. Jeden sportowy z dwoma pasami do nauki pływania o długości 12,5 metra oraz rekreacyjny z atrakcjami wodnymi. Trzeci basen planowano przeznaczyć dla dzieci. Dodatkowo w budynku, na pierwszym piętrze przewidziano saunę, klub fitness, siłownię, solarium. Wygospodarowano miejsce na kawiarnię z widokiem na halę basenową i tarasem zewnętrznym. Tyle plany.
Rzeczywistość jest jednak taka, że koszty budowy wzrosły tak bardzo, że prawdopodobnie mieszkańcy Rydułtów pływalni mieć nie będą. Kiedy projekt kilka lat temu był przygotowywany, wyceniono go na około 10 mln. zł. Ówczesne władze liczyły, że uda się go zrealizować dzięki środkom zewnętrznym. W ubiegłym roku, kiedy wydano już pozwolenie na budowę, kwota wzrosła do 17 mln zł. Inwestycja okazała się droższa niż początkowo zakładano. Ze względu na szkody górnicze trzeba było inaczej zaprojektować niecki basenów. Do tego doszły podwyżki materiałów budowlanych i usług. Basen podrożał o kolejne 6 mln zł.
Okazało się także, że planowane pozyskanie funduszy zewnętrznych też nie wypali. Po zmianie przepisów budowa basenu traktowana jest jako pomoc publiczna, w związku z czym władze miasta mogą liczyć tylko na 40% dofinansowania.
– Ta sprawa spędza nam sen z powiek. Wiemy, że mieszkańcy bardzo chcieliby mieć swoją pływalnię, ale w budżecie takich pieniędzy nie mamy i mieć nie będziemy – mówi Kornelia Newy, burmistrz Rydułtów.
Budowę basenu mogłyby pokryć obligacje, ale wciąż nie wiadomo czy znaleźliby się chętni na ich wykup. Pani burmistrz nie chce także zmieniać projektu na nowy i tańszy, ponieważ kosztowałby 500 tys. zł. Poza tym wciąż spłacany jest kredyt zaciągnięty na pierwotny projekt.
– Do końca marca zapadnie decyzja czy wycofamy się z tej inwestycji czy jednak będziemy budowali basen – dodaje Kornelia Newy.
(j.sp)