Nie szare komórki
Czy uczniowie mogą używać telefonów komórkowych w szkołach? Na przerwie czy także podczas lekcji? Co jest ograniczeniem ich swobód, a co samowolką i brakiem dyscypliny? Na te pytania od tygodni starają się odpowiedzieć nauczyciele i rodzice. Temat nie jest nowy, jednak co rusz powraca za sprawą Rzecznika Praw Ucznia i Nauczyciela. Na zdjęciu Robert Okrutny, 18-latek z wodzisławskiej ZSZ.
POWIAT Sprawę używania telefonów komórkowych przez uczniów powinny regulować statuty poszczególnych szkół. Tak w lutym ubiegłego roku zdecydował minister edukacji. Są placówki, w których na zabawę komórką nawet podczas lekcji przymyka się oko, rozmowy telefoniczne w szkole są normą i nikt nie pomyśli o odbieraniu uczniom tych urządzeń na czas egzaminów. W większości szkół jest na szczęście inaczej.
Można wylecieć ze szkoły
W Zespole Szkół nr 3 w Wodzisławiu (Gimnazjum nr 3 i Szkoła Podstawowa nr 28) obowiązuje bezwzględny zakaz korzystania przez uczniów z telefonów komórkowych. Powinny być one wyłączone także w czasie przerw. Jeżeli uczeń chce w ważnej sprawie skorzystać z telefonu na terenie szkoły, powinien zwrócić się o zgodę do wychowawcy lub innego nauczyciela. Ci z kolei nie mają prawa odbierać uczniowi komórki.
W Zespole Szkół Zawodowych w Wodzisławiu uczniowie mogą rozmawiać przez telefon wyłącznie podczas przerwy. – Na lekcjach jest to zabronione. Grozi za to nawet wydalenie ze szkoły – mówi Dawid Skrzypiec z ZSZ w Wodzisławiu. – Trzy uwagi za używanie telefonu i czeka nas komisja dyscyplinarna. Jesteśmy na niej obecni wraz z rodzicami, jest dyrektor szkoły, pedagog, wychowawca i przewodniczący Rady Uczniowskiej. To gremium decyduje, co dalej z nami będzie – dodaje Dawid.
Można nagrać nauczyciela?
Krzysztof Olędzki, Rzecznik Praw Ucznia i Rodzica, uważa, że uczeń ma prawo przynieść do szkoły komórkę i w pewnych sytuacjach ją używać, np. żeby na przerwie zadzwonić, zrobić koledze zdjęcie lub posłuchać muzyki. Może też nagrać lekcję do celów dydaktycznych i kontrolnych, jeśli nauczyciel zachowuje się niewłaściwie.
– Na dniach będziemy prowadzić kampanię pt. „Nauczycielu – uszanuj tajemnicę korespondencji – nie dotykaj komórki ucznia!” – mówi Olędzki. – Zwrócimy się do osób znanych z obrony praw człowieka o ich opinię w tej sprawie i wsparcie. Będą to zarówno „legendy solidarności”, politycy, jak i obrońcy praw człowieka. Na wiosnę natomiast zainicjujemy dyskusję o warunkach dopuszczalności używania komórek – dodaje Olędzki.
Nie trzeba chodzić do szkoły?
Wielu nauczycieli pomysły rzecznika odbiera z przymrużeniem oka. Większość z nich uważa, że działalność rzecznika wprowadza w szkołach niepotrzebny zamęt. Jego biuro działa od września 2006 r. w ramach Fundacji Edukacji Sokrates. Dał się poznać jako przeciwnik zadawania uczniom prac domowych. Olędzki przekonuje także, że z definicji nieobecności w szkole są usprawiedliwione, a pod koniec roku szkolnego zaapelował do polityków, by znieśli obowiązek chodzenia do szkoły. Skarży się, że jego pole działania jest ograniczone.
– Wszystko dlatego, że nauczyciele stworzyli dobrze okopaną sitwę, która dopuszcza się często manipulacji, szantażu i innych czynów zabronionych, nie tylko wobec uczniów, ale i wobec rodziców, radnych, polityków i wszystkich Polaków – powiedział nam Krzysztof Olędzki.
Rafał Jabłoński