Takich sąsiadów nie chcemy
Coraz częściej miasta decydują się na umieszczanie kilku rodzin w jednym mieszkaniu. Pokój dla każdej z nich. To jedna z metod walki z osobami nie płacącymi czynszu. Efekt? Wielu ludzi z obawy przed znoszeniem niechcianego lokatora idzie po rozum do głowy i reguluje swoje należności. Niestety, nie wszystkich na to stać i nie wszyscy chcą. Dłużnicy trafiają do wspólnych mieszkań. Tam nierzadko tworzą „doborowe towarzystwo” i uprzykrzają życie sąsiadom.
Od kilku lat o spokój walczą mieszkańcy bloku przy ul. Wojska Polskiego w Wodzisławiu. Twierdzą, że do białego rana muszą znosić hałas.
– Tego nie da się wytrzymać. Od trzech lat zakrapiane imprey, zanieczyszczanie klatki i hałas. Kto to wymyślił, żeby tych ludzi umieszczać razem? Przecież w ten sposób patologia się potęguje – skarżą się państwo Magoniowie. Mieszkańcy postanowili działać. Do prezydenta miasta wystosowali petycję. Gospodarz miasta zareagował. Jeśli w ciągu dwóch tygodni lokatorzy się nie uspokoją, będą musieli opuścić mieszkanie.
Nie możemy tworzyć gett
Władze miasta tłumaczą, że nie chodzi jedynie o zamknięcie tych ludzi w osobnych pomieszczeniach ale także o danie im szansy funkcjonowania w normalnym społeczeństwie.
– W tym konkretnym przypadku ludzie nie wykorzystali tej szansy. Są jednak mieszkańcy, których po prostu nie stać na opłacanie czynszu, mieszkają wspólnie z innymi i nie ma z nimi problemów – wyjaśnia Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wodzisławiu.
W ubiegłym tygodniu kłopotliwi mieszkańcy zostali wezwani do Urzędu Miasta. Przeprowadzono z nimi rozmowy ostrzegawcze. Przez dwa tygodnie będą wnikliwie obserwowani. Nie tylko przez sąsiadów, ale także służby miejskie. Jeśli sytuacja się nie zmieni, każdy trafi do osobnych lokali socjalnych.
(raj)