Co złego to nie my
Spory odzew wywołała nasza publikacja z ubiegłego tygodnia, w której informowaliśmy o tym, co wydarzyło się w Szkole Podstawowej nr 28 w Wodzisławiu w sobotę 16 lutego podczas VII edycji Turnieju Kibiców Odry Wodzisław im. Piotra Fabijańczyka. W materiale tym opisaliśmy zachowanie młodych mieszkańców naszego regionu, którzy byli obecni w tym czasie na terenie szkoły. Organizatorzy nie zaprzeczają, że podczas imprezy doszło do incydentów. Jednocześnie przybierają postawę – co złego to nie my.
Nie będziemy milczeć
Organizatorzy przedsięwzięcia domagają się od nas przeprosin. W komentarzach do artykułu na portalu nowiny.pl oskarżają nas o niecne zamiary. Twierdzą, że naszym celem jest przedstawianie kibiców w negatywnym świetle. Idą dalej. Ich zdaniem jesteśmy przeciwnikami samego klubu.
Nie zamierzamy z tymi oskarżeniami polemizować. Twierdzenia te z prawdą nie mają nic wspólnego. Zawsze będziemy wspierać sport. Nie będziemy natomiast milczeć, gdy przy okazji imprez sportowych dochodzi do zachowań niegodnych ludzi sportu.
Grill był na prąd
W jednym kibice – organizatorzy turnieju – mieli rację. Sformułowanie, którego użyłem w artykule, a dotyczące nieszczęsnego grilla było niefortunne, za co przepraszam. Napisałem bowiem, że kibice w budynku szkoły „rozpalili grilla”. Prawda jest taka, że grill był elektryczny. Nie to jednak było głównym problemem, który staraliśmy się napiętnować.
Szczytne cele
W statucie Stowarzyszenia wyraźnie napisane jest, że celem SSOW jest „rozwijanie i propagowanie idei czynnego kibicowania, inicjatyw, postaw i działań sprzyjających integracji sympatyków sportowego klubu „MKS Odra Wodzisław”, wytwarzanie atmosfery zaufania i szacunku do klubu, jego sympatyków oraz upowszechniania jej w Polsce i za granicą, poprawę bezpieczeństwa na zawodach sportowych i przyczynianie się do poprawy atmosfery na trybunach oraz wspieranie organizacyjne i rzeczowe osób fizycznych oraz jednostek organizacyjnych, które podejmują takie działania”. Cele te są szczytne i jako dziennikarz lokalnej gazety, ale także jako mieszkaniec Wodzisławia w pełni te cele popieram. Aktywność młodych ludzi w tego typu stowarzyszeniach powinna być dla nich powodem do dumy i satysfakcji, a dla innych wzorem do naśladowania. Tym bardziej uznaję za znakomity pomysł upamiętnienia tragicznej śmierci jednego z kibiców wodzisławskiego klubu. W tych zamierzeniach SSOW jest godnym naśladowania stowarzyszeniem i za niepoważne uznaję osoby, które w jakiś sposób próbowałyby te cele negować.
Co złego to nie my
Stowarzyszenie podjęło się jednak organizacji ogromnej w swym rozmiarze imprezy sportowej, nad którą nie chciało bądź nie potrafiło zapanować. A przecież jego obowiązkiem jest tak przeprowadzić turniej, aby interwencje dyrekcji placówki czy służb porządkowych nie były konieczne. – Organizacja była pod psem – mówiła w rozmowie z nami Bożena Rączka. I w pełni się z nią zgadzam, bowiem będąc podczas zawodów w budynku szkolnym widziałem kilka osób, także z wyglądu nieletnich, spokojnie spacerujących z puszką piwa w ręku. Jako osoba niepaląca wyczułem także dym tytoniowy wewnątrz budynku, co znaczy, że uczestnicy turnieju palili papierosy na terenie szkoły. I nikt z organizatorów nie uczynił nic, aby do takich incydentów nie dochodziło. Jestem pewien, że gdyby na rozpoczęciu imprezy i także w trakcie jej trwania organizatorzy stanowczo zastrzegli, aby tego typu praktyki nie były stosowane i aby tego typu używek podczas turnieju nie stosować pod groźbą przerwania zawodów, to z pewnością by do nich nie dochodziło. Wystarczyło wyznaczyć trzy, cztery osoby do zabezpieczenia budynku bym mógł pisać o świetnie zorganizowanym turnieju, podczas którego kibice Odry oraz ich goście z całej Polski mieli okazję do sportowej rywalizacji i świetnie się bawili. Tymczasem skończyło się w taki sposób, że interweniować musiała dyrektorka placówki zaalarmowana przez znajdujący się w budynku personel szkoły oraz funkcjonariusze straży miejskiej. I tu jest sedno sprawy, które chciałem naszym Czytelnikom przedstawić. Tych kwestii nie dopilnowano. Dlaczego? To już pytanie do samych organizatorów.
Porozumienia nie ma
Na forum internetowym Nowin Wodzisławskich w większości komentarzy zarzucano mi, że nie byłem obecny na turnieju lub też byłem tam przez parę minut. Chciałbym tu uspokoić Czytelników, że na turnieju byłem obecny, gdyż był to mój obowiązek jako przedstawiciela gazety, która sprawowała patronat medialny nad zawodami. Byłem tam w okresie, w którym na sali sportowej przebiegała rywalizacja sportowa, z której również zdałem relację. I przebiegała ona w typowo sportowej atmosferze, a większość spotkań rozgrywanych było na wysokim poziomie. Grupki kibiców śpiewały pieśni klubowe, sporo było rozwieszonych symboli klubowych, flag itp. Ale dane mi też było być świadkiem interwencji dyrektorki Bożeny Rączki, która ostro zareagowała na to, co działo się na terenie budynku.
Organizatorzy twierdzą, że z dyrekcją szkoły doszli do porozumienia, że Bożena Rączka odcięła się od sformułowań napisanych przed tygodniem w Nowinach Wodzisławskich. Zapytaliśmy o to panią dyrektor. W odpowiedzi nadesłanej do redakcji zaprzeczyła jakoby było porozumienie z kibicami, wypowiedziane wcześniej słowa potwierdziła raz jeszcze.
Interwencja straży
Część osób obecna na turnieju zaprzecza jakoby w szkole interweniowała straż miejska. – Incydent zgłoszono straży miejskiej o godzinie 16.05 – mówi Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wodzisławiu. – Strażnicy zainterweniowali. Znaleźli to, co opisane zostało w Nowinach Wodzisławskich, czyli młodzież spożywającą alkohol i palącą papierosy w miejscu publicznym, w szkole. Stwierdzono nieporządek, itd. Legitymowano te osoby i skierowano do wyjścia. Później była druga interwencja typowo kontrolna. Wtedy już odbywało się porządkowanie terenu szkoły, osoby zbierały butelki i puszki. Nie będzie prowadzonych żadnych postępowań w stosunku do tych osób, dlatego, że były to osoby pełnoletnie i nie było z ich strony żadnego sprzeciwu – mówi Barbara Chrobok.
To nie pierwszy raz
Przez ostatnie kilka lat turniej organizowany był w sali Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Gorzyczkach. Wtedy SSOW jeszcze nie istniało. Jako Stowarzyszenie zawiązało się w styczniu tego roku. Warunki do organizacji tego typu imprezy są tam znakomite. Dlaczego także w tym roku zawodów nie przeprowadzono w Gorzyczkach? Na to pytanie odpowiedział nam dyrektor tej placówki Stanisław Wujec. – Kibice zwracali się także w tym roku z prośbą o wynajęcie sali. W zeszłym roku narozrabiali strasznie na sali i poniszczyli wyposażenie szkoły. Dlatego powiedziałem im, że tym roku nie będę ich gościł w Gorzyczkach. Dwa lata temu także narozrabiali. Policji było bardzo dużo. W zeszłym roku było trochę spokojniej, ale pomieszczenia hali zostały poniszczone. Szkody miały być naprawione. Niestety, nikt się nie zgłosił. Chciałem sprawę oddać do sądu, ale uznałem, że to nie ma sensu. Na trybunach poniszczone były pewne rzeczy, drzwi były poniszczone. Z Piotrem Fabijańczykiem, który zginął w Rybniku osobiście jeździłem na obozy. Byłem zwolennikiem upamiętnienia jego śmierci, ale w zeszłym roku miarka się przebrała – relacjonuje Wujec.
Czy podczas turniejów w Gorzyczkach obecny był alkohol? O tym opowiada nam Robert Tomala, kierownik hali sportowej tej placówki. – Tak, kibice mieli własne piwo. Spożywane było na terenie szkoły mimo tego, że w umowie było wyraźnie napisane, że jest to zabronione. Dlatego w tym roku zrezygnowaliśmy z wynajęcia sali. Poinformowaliśmy policję o tym, co się dzieje w budynku. Policja bezpośrednio w budynku szkoły nie interweniowała, tylko na zewnątrz – opowiada Robert Tomala.
Nie zaprosili
Skontaktowaliśmy się z matką Piotra Fabiańczyka. Zapytaliśmy, czy kiedykolwiek kibice zapraszali ją na turniej poświęcony jej synowi. – Nigdy. Nikt nawet nie zadzwonił – mówi kobieta. To co robią kibice mnie nie obchodzi. Nie popieram takiego zachowania – dodaje kobieta.
Marcin Macha