Oznakowałeś pojazd – jesteś dłużnikiem
W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku popularną formą zabezpieczenia pojazdów przed kradzieżą było jego oznakowanie. Wyspecjalizowana firma umieszczała numery identyfikacyjne m.in. na szybach i lampach auta. W przypadku kradzieży szansa na rozpoznanie skradzionego samochodu była więc większa.
Po pomoc do rzecznika
Firma trudniąca się tą usługą nie pobierała opłat (prawdopodobnie ze względu na promocję). Numery nabijano bezpłatnie. Dzisiaj okazuje się, że jej klienci otrzymują wezwania do zapłaty. Oprócz kwoty widocznej na przekazie pocztowym (ok. 20 zł) otrzymują zestawienie zadłużenia, które narosło przez lata. Łącznie może to być nawet kilkaset złotych. Przesyłka pochodzi z firmy C&C Ogólnopolskiej Bazy Oznakowanych Samochodów.
Część kierowców szukało pomocy u rzecznika konsumentów. – Do mojego biura z takim problemem zgłosiło się już kilku mieszkańców powiatu – mówi Dariusz Kalemba, Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Wodzisławiu. – Są wśród nich kierowcy, którzy oznakowali pojazd dziesięć lat temu, a od kilku lat już go nie mają, sprzedali. Sprawą, jak każdą inną się zajmę i postaram się problem rozwiązać jak najszybciej – dodaje rzecznik.
Bez zgody nie ma opłaty
Skontaktowaliśmy się z firmą C&C wysyłającą owe wezwania kierowcom oznakowanych aut. Usłyszeliśmy, że kwota widniejąca na przekazie pocztowym to opłata za przechowywanie danych konkretnej osoby. – Tylko tę kwotę należy zapłacić. Zadłużenie rozpisane na lata proszę traktować wyłącznie jako informację. Tego nie trzeba płacić – poinformował nas jeden z pracowników firmy. Twierdzi ponadto, że jeśli klienci nie chcą płacić, powinni wysłać zwrotnie zaświadczenie, że nie wyrażają zgody na przechowywanie swoich danych. Jeśli to uczynią, opłata nie będzie już pobierana.
(raj)