Możemy tylko przyklasnąć
PSZÓW Problem ze szkolnymi palaczami placówki oświatowe miały zawsze. Jakiż dreszczyk emocji towarzyszył uczniom, kiedy ukradkiem popalali w toalecie lub na szkolnymboisku. Kiedyś wystarczyła nagana, rozmowa z rodzicami, wystąpienie na szkolnym apelu. Dziś takie działania rezultatów raczej nie przynoszą. Dyrekcja ZSP w Pszowie broni jednak nie złożyła.
Zakaz to zakaz
Szkoła to miejsce publiczne, a w miejscach publicznych zgodnie z prawem zakaz palenia obowiązuje wszystkich bez wyjątku. Chyba, że wyznaczone jest do tego specjalne miejsce.
– Z ankiet, które przeprowadziliśmy w ubiegłym roku wynikało, że aż 80 proc. uczniów pali papierosy. Większość przychodzi już z tym nałogiem z gimnazjum. Podjęliśmy program naprawczy. Były pogadanki, prelekcje. Nie pomogły nawet kary dla uczniów przyłapanych na gorącym uczynku, którzy musieli sprzątać po lekcjach albo kupowali za kwotę równą paczce papierosów karmę dla psów, która przekazywana była do schroniska dla bezdomnych zwierząt w Rybniku – opowiada Grażyna Szweda, dyrektorka ZSP.
Mandat za dymka
Dyrektorka przeprowadziła konsultacje z uczniami oraz ich rodzicami i postanowiła zaostrzyć działania. Na początku stycznia w statucie szkoły w oparciu o ustawę o ochronie i promocji zdrowia zostały wprowadzone zmiany.
– Według jej zapisów nie można palić na terenie placówek oświatowych. W związku z tym, jeżeli uczeń zostanie przyłapany i jest niepełnoletni, sporządzane są notatki służbowe, a następnie przeprowadzana rozmowa z rodzicami. Jeśli notatek jest więcej, możemy nawet skierować sprawę do sądu z zawiadomieniem o zagrożeniu demoralizacją. Takich przypadków jak do tej pory nie mieliśmy – wyjaśnia Grażyna Szweda.
W przypadku uczniów, którzy ukończyli już 17 lat i mogą odpowiadać za swoje czyny, notatka przesyłana jest na policję, a delikwent zostaje ukarany za wykroczenie. Policja w ciągu trzech miesięcy nałożyła ponad 50 mandatów w wysokości 100 zł.
– Najpierw niektórzy się buntowali, zwłaszcza uczniowie pełnoletni. Teraz już głosów oburzenia nie słychać – mówi Żaneta Szaruga, przewodnicząca samorządu szkolnego.
Nie jesteśmy dziećmi
Oczywiście nie brakuje również i tych, którym pomysł się nie podoba.
– Mam osiemnaście lat, a traktują mnie jak dziecko. To po prostu bez sensu. Teraz chodzimy palić poza ogrodzenie szkolne, żeby nam mandatu nie wlepili – mówi jeden z uczniów.
Dyrektorka ripostuje od razu. – Skoro młodzież uważa, że jest dorosła, to musi mieć świadomość, że obowiązuje je takie samo przestrzeganie prawa jak ludzi dorosłych. Za łamanie przepisów grozi kara i trzeba się z tym liczyć.
Działania dyrekcji ZSP popiera także Wydział Oświaty Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu.
– Pani dyrektor informowała mnie o swoich krokach. Zmiany w statucie zostały przeprowadzone z zachowaniem wszystkich procedur. Mogę jej tylko przyklasnąć i życzyć powodzenia w walce o zdrowie swoich uczniów – mówi Edyta Glenc, naczelniczka Wydziału Oświaty.
(j.sp)