Zdecydowały pierwsze minuty
Spotkanie pomiędzy Odrą a Górnikiem z Zabrza jeszcze się nie rozpoczęło, a już mogło się zakończyć skandalem. Rozpoczęto je z blisko 20–minutowym opóźnieniem. Delegat Polskiego Związku Piłki Nożnej na to spotkanie Jerzy Miedziński nie zgodził się na rozpoczęcie meczu z powodu transparentów kibiców Górnika Zabrze z napisem „Stop katom w niebieskich mundurach”. – Co to ma wspólnego ze sportem? – pytał Miedziński jednego z przedstawicieli kibiców Górnika. Ten próbował coś tłumaczyć, ale Miedziński postawił sprawę jasno: – Jeśli ten transparent nie zniknie, mecz się nie rozpocznie! Minuty mijały i sytuacja robiła się nerwowa. Do negocjacji włączyli się piłkarze Tomasz Hajto i kapitan zabrzańskiej jedenastki Jerzy Brzęczek i szalikowcy wreszcie ulegli. Po dłuższej chwili transparent zdjęto, a arbiter główny Mariusz Żak mógł rozpocząć mecz.
To, co było najistotniejsze w tym spotkaniu wydarzyło się w ciągu pierwszych 25 minut. Wówczas wodzisławianie stracili dwie bramki i to wystarczyło zabrzańskim piłkarzom na zgarnięcie kompletu punktów. Pogromcą wodzisławskich nadziei na zwycięstwo w tym spotkaniu był Tomasz Zahorski, który dwukrotnie w 6. i 22. minucie skierował piłkę do siatki Adama Stachowiaka. W obu przypadkach piłkę dogrywał Jerzy Brzęczek. Odra zupełnie nie potrafiła się odnaleźć na boisku. Gra gospodarzy była chaotyczna, zbyt nerwowa i bez zrozumienia, co w 100% wykorzystali rywale. Jedyny, w miarę celny, strzał w pierwszych trzech kwadransach Marcina Kokoszki na bramkę Borisa Peskovica trafił w... Iljana Micańskiego.
Sytuacja zmieniła się po zmianie stron. Odra z minuty na minutę odzyskiwała pewność siebie i zaczęła wreszcie stwarzać groźne akcje na przedpolu Górnika. Dogodne sytuacje na strzelenie gola marnowali jednak Jacek Kowalczyk i Damian Seweryn. Szczęścia próbowali także Bartłomiej Socha i Iljan Micański, ale ich strzały dalekie były od perfekcji. Zabrzanie nie stali z założonymi rękoma. W 60. minucie Zahorski bliski był hat–tricka, ale Adama Stachowiaka wyręczyła poprzeczka.
Marcin Macha